[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mógłbym je ewentualnie od ciebie wykupić - napomknął Ronny i Jackson potarł nos, żeby ukryć ulgę.Sean z radością skierował całą armię Zulusów do pracy na porośnięte trawami wzgórza Mahobo Kloof.Przyglądał się z prawdziwą przyjemnością długim rzędom spoconych czarnych robotników, którzy rozkopywali żyzną, czerwoną ziemię i umieszczali w niej sadzonki.Dirk właściwie nie odstępował ojca na krok, a jego wizyty w szkole stawały się coraz bardziej sporadyczne.Sean, przekonany, że jego syn nigdy nie zostanie uczonym, wybaczał mu wszelkie dolegliwości żołądkowe, które uniemożliwiały pójście na lekcje, ale przechodziły po kilku minutach, kiedy chłopiec jechał za ojcem na plantację.Dirk przybierał teraz taką samą postawę jak ojciec, identycznie siedział w siodle i tak samo ustawiał stopy idąc długim krokiem.Słuchał każdego słowa Seana, a później powtarzał wszystko, nie opuszczając przekleństw.Wieczorami na zboczach skarpy razem polowali na przepiórki, bażanty i perliczki.W niedzielę, kiedy Sean wybierał się z sąsiadami na polowanie na antylopy, jechał na pokera czy zwyczajnie, żeby popić i pogadać z kolegami, Dirk towarzyszył mu wszędzie jak cień.Mimo protestów Seana po jego powrocie, Ada przeniosła się wraz ze swoimi dziewczętami do domku na ulicy Protea.Dom na Lion Kop przypominał olbrzymią pustą skorupę.Sean z Dirkiem zajmowali tylko trzy z piętnastu pokoi, a i one nie były zbyt bogato wyposażone.W mieszkaniu nie było ani dywanów na podłogach, ani obrazów na ścianach.Sean ustawił jedynie kilka pokrytych skórą krzeseł, metalowe łóżka, prosty, zbity z desek stół i dwie szafki.Książki i wędki walały się po kątach, a dwa karabinki i strzelba stały na stojaku koło kominka.Podłoga była już tak brudna, że pod łóżkami i krzesłami leżały pokłady kurzu, wszędzie było widać ciemne plamy pozostawione przez szczenia­ki pointera, a w sypialni Dirka, której Sean nigdy nie odwiedzał, walały się stare skarpety, brudne koszule, szkolne zeszyty i trofea polowań.Dom najwyraźniej nie interesował Seana.Mógł tu spać i jeść, miał zapewniony dach nad głową w czasie deszczu, ciepło z kominka w zimne noce i światło lampy, kiedy oddawał się swojej nowej pasji: czytaniu.Z zakupionymi od przypadkowego komiwojażera okularami na nosie, spędzał wieczory na pochłanianiu książek o polityce i podróżach, podręczników z ekonomii i miernictwa, matematyki i medycyny, podczas gdy Dirk udając, że odrabia lekcje, pożerał wręcz ojca wzrokiem.Czasami, kiedy Sean był zajęty pisaniem listów i zapominał o obecności syna, Dirk siedział przy nim w pokoju do późnej nocy.Sean pisał regularnie do Jannie Niemanda i Jana Paulusa Leroux.Dwaj przyjaciele założyli partię w Transwalu i wywierali na niego delikatny nacisk, żeby zorganizował w Natalu odpowiednik Partii Południowoafrykańskiej i stanął na jej czele.Sean zachowywał rezerwę.Obiecał, że zastanowi się nad ich propozycją, ale jeszcze nie teraz.Raz w miesiącu otrzymywał list od Johna Achesona.Acheson wrócił do Anglii i cieszył się uznaniem narodu.Otrzymał tytuł lorda Caisterbrook i ze swojego miejsca w Izbie Lordów informował Seana o nastrojach panujących wśród angielskiego społeczeństwa oraz o zamierzanej polityce państwa.Czasami, nawet częściej, niż zgodziłby się przyznać do tego, Sean myślał o Ruth.W końcu zawsze wpadał w złość, siedział smutny i rozpaczliwie samotny.Uczucie opuszczenia wzbierało w nim tak, że tracił ochotę do snu i maszerował w nocy do oddanej mu wdowy, mieszkającej w jednym z domków robotniczych przy kolei.Nie był jednak szczęśliwy aż do dnia na początku września 1903 roku, kiedy to otrzymał zdobioną kartę następującej treści:Panna Storm Friedman zaprasza pułkownika Seana Courteneya, D.S.O.,D.C.M., na przyjęcie z okazji jej trzecich urodzin.Przyjęcie odbędzie się26 września o godzinie szesnastej(uprzejmie prosimy o potwierdzenie zaproszenia)The Golds, Chase Valley,Pietermaritzburg.W prawym dolnym rogu znajdował się niebieski odcisk paluszka wielkości trzypensówki.62.Dwudziestego czwartego Sean odjechał pociągiem do Pietermaritzburga, a Dirk wrócił z Adą do domu na ulicy Protea.Tej nocy Mary leżała rozbudzona w łóżku i słuchała, jak Dirk płacze za ojcem.Ich łóżka rozdzielała jedynie cienka drewniana ścianka.Domek Ady nie był z początku zaprojektowany z myślą o pracowni krawieckiej z pokojami dla pracownic.Ada rozwiązała problem dzieląc wielką werandę z tyłu domu na malutkie pokoiki, w których mieściło się łóżko, szafka i umywalka.Pokój Mary i Dirka przylegały do siebie.Mary leżała przez godzinę i słuchała płaczu chłopca, modląc się w duszy, żeby wreszcie się uspokoił i zasnął.Dwa razy myślała, że jej modły zostały wysłuchane, ale za każdym razem po kilkuminutowej ciszy znowu dobiegały ją żałosne chlipnięcia.Każde z nich przeszywało jej serce niczym ukłucie szpilką.Leżała wyprostowana pod kołdrą z pięściami zaciśniętymi tak mocno, że w końcu zaczęły ją boleć palce.Dirk już od dawna stał się sensem jej istnienia.Był dla niej jedyną radością w życiu.Uwielbiała aż do bólu jego piękną twarz, młodość i nienaganne ciało.Kochała delikatny dotyk jego skóry i sprężysty jedwab włosów.Patrząc na Dirka zapominała o własnej szpetocie.Jej zniszczona przez ospę twarz traciła wszelkie znaczenie.Miesiące, kiedy była od niego oddzielona, przemieniły się w praw­dziwą agonię z samotności.Jednak teraz Dirk wrócił i znowu potrzebował od niej otuchy i pocieszenia.Wyśliznęła się z łóżka i stała spięta pod wrażeniem własnego uczucia, wyrażając je całą swoją postacią.Blade światło księżyca wpadające przez okno osłonięte moskitierą potraktowało jej ciało z wyjątkową łagodnością.Nie widać było siateczki blizn, które przecinały jej twarz.Jej dwudziestojednoletnie ciało pod cienką koszulą nocną wydawało się szczupłe, ozdobione pełnymi piersiami i zupełnie nieświadome śladów zniszczeń na twarzy.To młode i delikatne ciało, otoczone jasnym światłem księżyca nadawało dziewczynie wygląd anioła.Dirk ponownie zaczął łkać i Mary poszła do niego.- Dirk - szepnęła kucając przy jego łóżku.- Dirk, proszę nie płacz, proszę, moje kochanie.Dirk powstrzymał łkanie i odwrócił się od niej, zasłaniając twarz rękami.- Szsz, kochanie.Już wszystko w porządku.- Mary zaczęła gładzić go po włosach, lecz jej dotyk wywołał nowy atak płaczu dławiąc chłopca, który drżał na całym ciele.- Och, Dirkie, proszę cię.- Wsunęła się do niego do łóżka.Pościel była rozgrzana i mokra w miejscu, gdzie trzymał głowę.Mary przytuliła go do piersi i kołysała w ramionach.Jej samotność gwałtownie zażądała ukojenia.Jej głos nabrał matowego brzmienia, gdy szeptała do niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •