[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na razie postanowiła odsunąć od siebie dalszewątpliwości.Lewis najwyrazniej uwierzył we własną historię, a Anna i Rob uwierzyli jemu.Nie było czasu dłużej tego drążyć.Poczekamy i zobaczymy, co się wydarzy, powiedziała sobie.Usiadła wygodnie wfotelu, a Rob zajął miejsce przy niej.Zwiatło gasło w taki sposób, że czuła się tak, jakbymiała na sobie okulary przeciwsłoneczne.Na zachodnim niebie pojawiły się ogromnewiśniowe chmury.- Nie powinniśmy się zatrzymać? - zapytał Rob, zerkając w ciemnościach nazegarek.Gabriel włączył przednie światła.- Wciąż jesteśmy w Kalifornii.Zatrzymamy się, jak dotrzemy do Oregonu.Niebo zrobiło się szare, a potem czarne.Na przeciwnym pasie autostrady co i ruszpojawiały się jaskrawe światła mijanych ciężarówek.Gdy wreszcie dotarli do znaku znapisem Witamy w Oregonie", była prawie ósma.Jechali dalej i zatrzymali się dopiero na parkingu, gdzie zjedli kolację.Siedzieli nachłodnej, ciemnej trawie przy samochodzie.Kolacja składała się z kanapek z masłemorzechowym i jabłek, które wyciągnęli z torby od Tony'ego.Na deser były wiśniowe pastylkina gardło, które Lewis znalazł w schowku w samochodzie, i ostatnie darmowe oliwki cajun.- Możemy tu zostać na noc - powiedział Rob, rozglądając się po niemalopustoszałym parkingu.Na autostradzie nie było wiele samochodów.- Nikt nie powiniennam tu przeszkadzać.Kait odkryła, że wzięła pastę do zębów, ale zapomniała szczoteczki.W łaziencewytarła zęby kawałkiem bawełnianej koszulki.Wszyscy chcieli położyć się wcześnie spać.- Ale jak to zrobimy? - zapytała Kaitlyn, gdy wróciła.Zdała sobie sprawę jakciężko będzie całej piątce spać w samochodzie.Nagle furgonetka przestała jej się wydawaćtaka przestronna.- Gdzie my się wszyscy zmieścimy?- Tylne siedzenie się rozkłada - zauważył Rob.Razem z Lewisem otworzyli tylnedrzwi i zaczęli majstrować przy fotelu.- Widzisz, mamy łóżko.Tu jest miejsce dladwóch osób.Ktoś inny może spać na środkowym siedzeniu, a fotele z przodu teżsię rozkładają.- Ja mogę spać na którymś z nich - powiedział Lewis - Chyba że ktoś maochotę spać ze mną z tyłu? - Spojrzał z nadzieją na Annę i Kait.- Dziewczyny mogą spać z tyłu - stwierdził Rob.Anna popatrzyła na niego, a jejciemne oczy się śmiały.- O, nie.Myślę, że ty i Kaitlyn powinniście iść do tyłu, ja prześpię się naśrodkowym fotelu.- A ja będę spał na dworze - oznajmił szorstko Gabriel i zaczął sięgać po śpiwór.Sztylety i potłuczone szkło, tyle wyczuła.Nawet nie zdażyła z Robem zareagować napropozycję Anny.Kaitlyn lubiła spać blisko Roba, czuła się wtedy bezpiecznie.I wiedziała,że Rob też lubił mieć ją przy sobie, bo wtedy nie musi się o nią martwić.- Tak będzie wygodniej - zaczęła, ale Gabriel uciszył ją jednym spojrzeniem.Wświetle samochodu wydawał się blady i spięty.- Posłuchaj, to chyba nie najlepszy pomysł, żebyś spał na dworze.- Robłagodził sytuację.Gabriel przeszył go wzrokiem.- Sam potrafię się o siebie troszczyć - rzucił, obnażając przy tym zęby.Iwyszedł z samochodu.Kaitlyn pomogła Robowi rozłożyć koce, odruchowo ukrywając przedinnymi swoje myśli.Nadal nie miała okazji porozmawiać z Gabrielem na osobności.Cóż,będzie musiała coś wymyślić i to szybko.Z tyłu furgonetki było ciasno i trochę duszno, jak w przedziale pociągu, pomyślałaKaitlyn.Ale nie miała nic przeciwko temu, by gniezdzić się tam razem z Robem.Był ciepły imiło było się do niego przytulić.Czuła się bezpiecznie.Po raz pierwszy zostali sami, ale Kaitlyn była bardzo zmęczona, a powieki miałaciężkie jak z ołowiu.Tym razem w dotyku Roba nie było złotych iskierek, ale bił od niegospokojny blask, przy którym czuła się bezpiecznie.- Kocham cię - wymruczała sennie i pocałowała go.Pocałunek był słodki i jeszczemocniej do niego przywarła.Kocham cię, pomyślał Rob.W swoich myślach zawierał i całego siebie.Był jak ciepłysłoneczny blask, z odrobiną siły, przywodził na myśl wylegujące się na sawannie lwy.Był teżuparty jak osioł, ale za bardzo troszczył się o innych, by pozwolić, by ta cecha gozdominowała.I nie obchodziło go to, że inni słyszeli, jak mówi, że ją kocha.Zwyczajny szept byłbybardziej intymny niż telepatia.Kaitlyn wyczuła rozbawienie i lekką zazdrość Lewisa ispokojną aprobatę Anny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]