[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I oto, jak waszmość możesz z kroju czechczerów w samejstolicy składać egzamin, tak samo ja mógłbym być po wsiach mistrzem wędrownym szulerki.W ten sposób idę przed siebie pewny będąc, że z głodu nie umrę, bo kiedy na folwarku nawet5Rincon kąt, zaułek.(Przyp.tłum.)49najnieznaczniejszym się zatrzymam, zawsze znajdzie się ktoś, komu przyjdzie ochota chwilkilka przy grze spędzić.Zresztą o prawdzie moich słów niezwłocznie się przekonamy.Zarzućmy sieci, a zobaczymy, czy nie da się wziąć na przynętę któryś z tych poganiaczymułów, jacy tędy przechodzą.Zacznijmy, mówię, grać w dwadzieścia jeden między sobą,udając, że gramy poważnie, a jeśli ktoś spośród nich zechce przyłączyć się na trzeciego,wypadnie mu być pierwszym, który zostawi nam p e c u n i u m. I oby los okazał się nam przyjazny! zawołał drugi chłopiec. Za łaskę niezmiernąpoczytuję sobie zaszczyt, jaki mi waszmość uczyniłeś opowiadając swoje przygody, którą toopowieścią sprawiasz, że nie mogę nadal ukrywać przed tobą kolei mego życia.W krótkichtedy słowach powiem ci, kim jestem.Urodziłem się we wsi Pedroso, która leży międzySalamanką a Medina del Campo.Ojciec mój, krawiec z zawodu, nauczył mnie swegorzemiosła, a ja dzięki przemyślności, którą natura mnie obdarzyła, umiejąc krajać nożycami,zabrałem się niebawem do prucia cudzych kieszeni.Uprzykrzyłem sobie skąpe życie wiejskiei ustawiczne łajania mojej macochy.Toteż wziąwszy nogi za pas, udałem się do Toledouprawiać tam swoje rzemiosło i rychło w sztuce krajania istnych dokazałem cudów: w istocie,nie ma kalety ani kieszeni, której by moje ręce nie zwiedziły i nie skrajały moje nożyce,choćby odbywały przy niej straż Argusowe oczy.Mimo to, w przeciągu czterech miesięcy,które spędziłem w tym mieście, nigdy nie schwytano mnie na gorącym uczynku, nigdy mnienie spłoszyli ani się za mną uganiali ceklarze, nigdy żadna skarga na mnie nie poszła do sądu.Prawda to, że będzie temu tydzień, jakiś szpieg przedajny dał znać o moich zdolnościachkorregidorowi, którego moje zalety tak zaciekawiły, że zapragnął ze mną się zobaczyć; ale ja,że przez nadmierną skromność nie chcę mieć do czynienia z osobami o tak wysokimstanowisku, postarałem się, aby owo spotkanie nie doszło do skutku.Opuściłem więc miastow tak wielkim pośpiechu, że nie zdążyłem zaopatrzyć się ani w wierzchowca, ani w grosze,ani w pojazd do powrotu i nawet zwyczajnego wozu nie zabrałem ze sobą. Mniejsza o to rzekł Rincon. Tymczasem, ponieważ znajomość już zawarta, nie mamypotrzeby pysznić się i nadymać: wyznajmy raczej szczerze, że ani pieniędzy nie mamy, aninawet trzewików. Niech i tak będzie odparł Diego Cortado6 (gdyż tak się młodszy nazywał) a ponieważprzyjazń nasza, jak acan, mości Rinconie, słusznie rzekłeś, ma być stała i niezłomna,zacznijmyż ją od uświęconych zwyczajem i chwalebnych obrzędów.Z tymi słowy powstawszy, Diego Cortado uściskał Rincona, a Rincon jego, mocno iserdecznie; po czym jęli grać w dwadzieścia jeden tymi samymi kartami, o których wyżejbyła mowa, a które były bardziej czyste od kurzu i śmiecia nizli od tłuszczu i podstępów.Toteż po kilku kolejach Cortado tak samo składnie umiał wyrzucać asa jak jego mistrz Rincon.W trakcie tego jakiś przewodnik mułów wyszedł na ganek zaczerpnąć świeżego powietrzai widząc grających, zapragnął przyłączyć się na trzeciego.Chłopcy chętnie go przyjęli i wniespełna pół godziny wygrali od niego dwanaście reali i dwadzieścia dwa maravedisy, coprzyprawiło go o dwanaście zamroczeń i dwadzieścia dwa tysiące utrapień.Przewodnikmułów widząc, że ma z malcami do czynienia, chciał odebrać im pieniądze, gdyż myślał, żenie będą mu stawiali oporu.Lecz oni, dobywszy, jeden swej szpady złamanej, drugi nożao żółtym trzonku, tak dzielnie się bronili, że gdyby nie towarzysze, którzy pośpieszyli mu zpomocą, nie byłby wyszedł cało z owej utarczki.W tej właśnie chwili przechodził drogą orszak konnych, kierując się na popas w stronęgospody del Alcade, która znajduje się o pół mili dalej.Podróżni widząc chłopców, jak sięborykali z poganiaczem mułów, uspokoili ich i powiedzieli, że mogą im towarzyszyć, jeślirównież zmierzają do Sewilli.6Cortado od słowa cortar, krajać, ciąć.(Przyp.tłum.)50 Tam właśnie idziemy zawołał Rincon jesteśmy na rozkazy ichmości, jeśli zdać sięmogą na co nasze usługi.Nie czekając odpowiedzi skoczyli naprzód, do mułów jucznych i ruszyli z orszakiem,zostawiając mulnika pobitego i pieniącego się ze złości.Gospodyni spoglądała za nimi,podziwiając przemyślność tych wisusów, gdyż niespostrzeżona podsłuchała całą ichrozmowę.A gdy poganiacz mułów dowiedział się od niej, jak plan cały z góry był uknuty, jakkarty były przygotowane, jął włosy rwać z głowy i chciał biec za nimi, aby odbić swojemienie, wołając, że hańba to i rzecz niesłychana, aby dwaj młokosi okpili tak rosłego, jak on,chłopa.Powstrzymali go jednak towarzysze radząc, aby się miarkował i nie rozgłaszałprzynajmniej po świecie swej niezdarności i prostoty.Tak wreszcie przemówili mu dorozsądku, że choć nie zdołali go pocieszyć, sprawili jednak, że pozostał z nimi.Cortado i Rincon tymczasem tak gorliwie jęli pełnić swe obowiązki posługaczy, że przezwiększą część drogi pozostali w tyle; a choć nadarzyła im się niejedna sposobność pomacaniatłomoków ich niby-panów, nie skorzystali z niej, aby nie stracić tak pięknej okazji podróży doSewilli, które to miasto wielce poznać pragnęli.Mimo wszystko, przy wejściu do miasta (astanęli tam w czasie modlitw porannych), gdy zatrzymano się dla opłacenia cła za rzeczy ubramy Komornej, Cortado, nie mogąc już dłużej się opanować, aby nie rozpruć tłumoka, araczej torby, która przytroczona była do siodła pewnego Francuza z orszaku, swym nożem ożółtym trzonku tak wielką i głęboką zadał jej ranę, że ukazały się jak na dłoni jej wnętrzności.Wyjął tedy z rozprutej torby dwie wytworne koszule, zegar słoneczny i notatnik, lecz zdobyczta, gdy uważniejszym okiem na nią spojrzeli, bynajmniej chłopców nie zachwyciła.Toteżmyśląc, że Francuz nie darmo tę torbę trzymał przy siodle i większe skarby musiał w niejukrywać niż łup, który zagarnęli, radzi by byli raz jeszcze ją przetrząsnąć.Nie uczynili tego,przypuszczali bowiem, że brak skradzionych przedmiotów mógł już być zauważony i żepodróżni zdążyli ukryć w bezpiecznym miejscu, co pozostawało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]