X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jako urzędnik gminy, czuje się on niemal tak samodotknięty jak pan Radca. Kapuściana głowa! Niedołęga!  szepcze przyciszonym, zirytowanym głosem, szarpiąc naprzemian to jeden, to drugi rękaw nieszczęsnej kurty, po której zdjęciu ukazuje się cała wyjątkowanędza zapadłych piersi i wychudzonych żeber kandydata, ledwie co okrytych srodze łataną koszulą iszczętami letniej kamizelki.Stary Wunderli drży silnie, częścią z chłodu, z częścią ze strachu.Wydało się.Co teraz będzie?Wszystko się wydało.W niezmiernym pomieszaniu podnosi do szyi obie trzęsące się ręce i usiłuje rozplątać misternie przezwoznego zadzierzgnięty fontaz. I chustka nie twoja?  krzyczy T�di-Mayer zdjęty ostatnią pasją w swym rozczarowaniu. Nie moja. odpowiada ledwie słyszalnym szeptem Kuntz Wunderli. Wozny wyszarpuje mu ją z ręki. Kapuściana.ośla.barania głowa!  mówi przez zęby z naciskiem.Historia z chustką więcej go jeszcze gniewa nizli historia z kubrakiem.Inicjatorem pożyczki kubrakanie był sam: podsunął ją mimochodem pan Radca, zważywszy, iż kandydat był zbyt zle odziany, abymógł się pokazać w urzędowej części sali.Ale chustka! Chustka był własnym pomysłem woznego.Sam ją wiązał, włożył w wiązanie to coś zartystycznych instynktów swoich, coś z własnej duszy.Zdejmowanie jej nie było zresztą rzecząkonieczną, nikt chustki nie podejrzewał, nikt nie pytał o nią.Rozdrażnienie woznego jest tak wielkie, iżzmiąwszy ten niebieski bawełniany szmatek w obu rękach, ciska go ze wstrętem pod wieszadło u drzwistojące.Nie może w tej chwili dać dobitniejszego wyrazu oburzeniu swemu i swej wielkiej wzgardzie.Ale Kuntz Wunderli stoi tymczasem przed publicznością zawstydzony, zgnębiony, odarty z uroku.Teraz dopiero można się przypatrzeć jego kolanom, tak ku przodowi wygiętym, że cała postaćprzysiadać się zdaje, teraz można widzieć jego wykręcone, ciężkie stopy i jasnokościste łokcie.Najzabawniejsze wszakże wrażenie robi szyja starego.Jest ona tak cienką, że zdaje się biczemprzetrząsnąć by ją można.W ogóle czyni ona starego podobnym do oskubanego ptaka; a to tym bardziej,że nie podparta sztywnym fontaziem głowa wydaje się przy tej cienkiej, zwiędłej szyi niepomierniewielka i ciężka.Opada to na jedną, to na drugą głęboko zaklęsłą jamę obojczyka.Wesołość teraz wybucha na sali; jedni śmieją się dobrodusznie, drudzy złośliwie, poglądając przytym na T�di-Mayera.Najlitościwszy kiwają głowami i uśmiechają się z lekka.25  Ecce homo!  odzywa się kotlarz Kissling, który ma brata dozorcę w kantonalnej bibliotece i darmoczytuje książki.Szeroki wybuch śmiechu przyjmuje to porównanie.Większość mniema, iż jest to przymówka doszczytu wznoszącego się poza Mythenami, Dużym i Małym, który się  Ecce homo zowie wprzeciwieństwie do sękatego Pilatusa; w zgromadzeniu są tacy, którzy górę widzieli z bliska.Stary nie ma wprawdzie żadnego podobieństwa do jakiegokolwiek szczytu, ale jest to tymśmieszniejsze! Dalibóg, tym śmieszniejsze!Jeden T�di-Mayer nie bierze udziału w ogólnej wesołości.Okrągłe jego, wypukłe i błyszczące oczyobiegają postać starego nędzarza, jak gdyby każdą z jego wyschłych i struchlałych kości czyniłyodpowiedzialną za tak wielki zawód.Oczyma tymi świdruje go jak fałszywy szeląg, roztrząsa jak staryłachman, przenika go do ostatniej żyłki, do resztki tchu w piersiach. Cofam słowo!  woła wreszcie. Nie mogę brać tak mało! Nie wolno słowa cofać  rzecze z powagą pan Radca. Jak to nie wolno? Wozny nie przybił jeszcze. Nie przybił! Nie przybił!  potwierdzają głosy z ławy, po czym ucisza się nagle.Wszyscy czekają, jaki obrót sprawa wezmie.Pan Radca jest niekontent.Rzuca na obecnych chmurnespojrzenie spod oka, marszczy piękne czoło i ciągnie na dół to jednego, to drugiego wąsa. W takich łachmanach nie wezmę dziada i za sto osiemdziesiąt franków!  woła rezolutnie T�di-Mayer czując za sobą poparcie całej sali. Ja bym nie brał i za dwieście  popiera go kum Spengler. Co to dwieście! To i dwieście dziesięć nie byłoby nadto!  dodaje oberżysta z Mainau.Stary Wunderli słucha tego i dusza w im truchleje.Co to będzie? Co to jeszcze z nim będzie? Amoże nikt i wziąć nie zechce? A potem, dlaczego tyle aż chcą brać? Dlaczego aż tyle?Wielki niepokój i wielkie zdumienie odbija się w jego nędznej twarzy.Coraz wyżej podnosi brwisiwe patrząc w ziemię, a głowa coraz szybszym ruchem opada mu to na jedno, to na drugie ramię. No, panie T�di-Mayer!  odzywa się urzędnik pojednawczo. nie rób pan żartów i kończmy, moipanowie! Dobrze!  woła energicznie ślusarz  wezmę, ale za równe dwieście! Co znowu! Co znowu!  odzywa się tracąc cierpliwość pan Radca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.