X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O ile by mu stanął; toprzecież zimny czterdziestolatek, a nie jurny Kola& .Choć,co tam, i tak nie ma nic do stracenia.Jak się skurwić, to czyAbel, czy Sipowskij  jeden czort! Jednak nie  z tym oble-śnym Sipowskim nie zmusiłaby się.Nawet prezerwatywy nie ma.Dno.Liczyć na faceta?Też dno.I jak? Ma mu tak po prostu wejść do łóżka? Zresztą mu-siałaby go najpierw obudzić.I co mu powie? Cokolwiekzresztą nie powie, i tak wyjdzie na to, że chce się sprze-dać za protekcję, i wtedy on z pewnością kopnie ją w dupęi wygoni na dwór, na deszcz.A przynajmniej tak powinienpostąpić, jeśli jest tak uczciwy i bezkompromisowy, za ja-kiego go uważają.I w czym tam pójdzie? Goła? Bo przecież nie w spódnicyi przepoconym sweterku, w których pracowała.Majtki to pocałym dniu pewnie już czuć na kilometr, a czysta bieliznana zmianę leży sześć kilometrów stąd, w jej birobidżańskiejkwaterze.To co mu powie? %7łe tak sobie przyszła? Przytulić się? Wy-żalić?Idiotka!Ciągle łając się za ten kretyński pomysł, zorientowałasię, że stoi pod drzwiami do łazienki.No tak  przecież po210 D 211#Infover WM w8d86rff1jhlbqlmxcsvwhx4ajgtk0dgtgp1uztw# pierwsze musi się umyć! Dobrze zatem  brudna i tak niepójdzie do łóżka, a myjąc się, może jeszcze coś wymyśli.Zapaliła światło, zdjęła rajtuzy, majtki i biustonosz, we-szła do kabiny, którą jeszcze parę godzin temu czyściła,i teraz zaczęła się myć sama.Zwykłym żelem do kąpieli dyrektor Abel nie miał przecież mleczka do demakijażu z trudem zmyła ślady po rozmazanym łzami tuszu do rzęs.%7łel był dziwny, właściwie wcale nie pachniał.Umyła całeciało, ze szczególnym uwzględnieniem krocza, pach i piersi;delikatny masaż, w połączeniu z ciepłą, bardzo ciepłą wodąspowodował, że wargi sromowe nabrzmiały, a piersi uję-drniły się.Powiększyła ten efekt, wycierając się szorstkimręcznikiem wyjętym z szafki  sama go tu dziś schowałapo ostatnim praniu  i odszukała jego szlafrok, ten frotowy,granatowy, który nigdy nie zmienił pozycji na półce; wi-docznie dyrektor go nie używał.Narzuciła go na siebie; nie-mal utonęła w jego obszernym wnętrzu, bo była o ponadgłowę niższa od właściciela i dwukrotnie lżejsza.Wyszłaz łazienki  nie zapomniała o zgaszeniu światła i& cofnęłasię, ponownie je zapalając.Przypomniała sobie o zębach.Nie miała szczoteczki, więc umyła je palcem.Pasty wyszłopięć razy więcej, ale co tam  dyrektora stać na te trochępasty.Wyszła ponownie i zadała sobie pytanie: Co dalej? A tam! Raz kozie śmierć !Powoli ruszyła ku sypialni.Szła cicho.Drogę przed sobąmacała bosymi stopami, dbając, by się nie potknąć i nie na-robić hałasu.Zresztą szum deszczu bijącego w dach i ze-wnętrzne rolety i tak zagłuszał jej kroki.Skórą podeszewrozpoznawała twardy chłód kamiennej posadzki holu.Wy-czuwała jej fakturę, jakąś chropawą, nierówną, pierwotną;takiej musiała dotykać kobieta prehistoryczna, idąc przezjaskinię.Prawie widziała siebie w tej jaskini: burza huczyna zewnątrz, ognisko zdusił deszcz, a ona, oddalając się odwrogich żywiołów, idzie ku swemu spełnieniu w zgodzie#Infover WM e424v2oimvan2spvmsf6dd681oszyatturitk2lj# z naturalnym przeznaczeniem.Zaczęło ją ogarniać niezna-ne dotąd uczucie jedności z otoczeniem  z ciemnością, z wi-churą, z kamieniem i  może przede wszystkim  z celem, kuktóremu zmierzała, z mężczyzną.Przestała kierować swo-imi krokami, kierowała nimi natura i konieczność.Czuła siępionkiem w grze losu i przemożnych sił przyrody.Jak drze-wo, które gnie się pod wpływem wichury i potem, wyrwane,zmienione w kłodę porwaną przez wezbraną rzekę, pędziw dół, ku morzu.Bezwolnie poddawała się jakimś siłom,które pchały ją ku dyrektorowi.Dobra, dobra  przecież i tak tam idzie, bo chce.Czy na pewno?W sypialni nie było nic jaśniej niż w holu.Z chłodnej, ka-miennej posadzki wkroczyła na przyjemny, ciepły w dotykudywan.Głaskał przyjemnie jej podeszwy, wywołując uczu-cie luksusu i wytworności. Jak nałożnica w tureckim hare-mie idąca do sypialni sułtana  pomyślała.I zaraz zrugałasię:  Ląduj, głupia, ląduj; prędzej tania kurwa w drogim ho-telu  ale nie wstrzymało jej to.Skradała się.Znała rozkładsprzętów, ale nie było pewności, czy on czegoś nie przesta-wił, nie położył czegoś na podłodze.Zmierzała ku łóżku,przyciągana tą pierwotną koniecznością, która owładnęłajej wolę.Czuła się, jakby na całym świecie były tylko dwieistoty  ona i on  oraz noc, burza i samotność.Nie wiedziała, jak leży  na boku, a może na wznak?  aninawet, czy jest tam w łóżku na pewno.Wiedziała, że sypiazwrócony głową do okien  dobre i to.To dopiero byłby ob-ciach, gdyby wchodząc do łóżka, kopnęła go w twarz! A czyśpi w jakiejś piżamie?  raczej nie, bo miałaby ją w praniu.Pewnie śpi nago.Podsunięta przez wyobraznię wizja na-giego dyrektora Abla wprawiła ją w mimowolne dygota-nie.Zatrzymała się jakieś pół metra od łóżka i wsłuchaław burzę  wiatr i deszcz hałasowały na zewnątrz, co byłosłychać mimo szczelnych okien. Niech się dzieje, co ma się212 D 213#Infover WM ek2kykkzpdrdj1brq0tk6s0bk0tvczesaq414z1k# dziać  pomyślała, zsuwając szlafrok.Coraz silniej drżąc,wymacała krawędz materaca i powoli, jak najwolniej uno-sząc brzeg kołdry, by nie obudzić go przed tym, nim ułożysię obok, zaczęła wsuwać się w nagrzaną jego przyzywają-cym ciepłem przestrzeń.Peter ocknął się, widząc mętne światło w szparze pod drzwia-mi.Spojrzał na zegarek  była prawie druga.Już niemalponownie zasypiał, gdy bardziej poczuł, niż zobaczył, żedrzwi się otwierają.Jego przyzwyczajone do ciemności oczydostrzegły sylwetkę Oksany na tle otworu framugi.Byław jakimś dziwnym stroju; gdyby nie niski wzrost i pewnenieuchwytne szczegóły zarysu głowy, a może sposób poru-szania się, nie wiedziałby, kto to i może nawet sięgnąłby doszuflady stolika po paralizator.Upewnił się, że Oksanie niktnie towarzyszy i czekał spięty, rozpatrując różne możliweprzyczyny jej wizyty.Chęć uczynienia mu krzywdy była małoprawdopodobna  stawiał raczej na kobiece sztuczki w celuzapewnienia sobie poparcia w biurze.Jej wieczorny nastrójzwiastował jakiś dramat.No cóż, poczekamy  zobaczymy,przeznaczenie działa i robi swoje.Obserwując ją kątemoka  bał się ruszyć głową, by nie wydało się, że nie śpi zobaczył, jak opada z niej okrycie, cokolwiek to było, i po-wziął podejrzenie, że jest naga.Gdy zaczęła powoli wsuwaćmu się pod kołdrę, wiedział już z grubsza, co będzie grane.Z początku wtuliła się w niego bokiem.Poczuł, jak drży,ale raczej nie z zimna  skórę miała ciepłą, a i w sypialniautomatyka dbała o temperaturę, jaką lubił.To raczej emo-cje lub  oby nie  gorączka spowodowana chorobą.Gdy gopoczuła, zaczęła macać  delikatnie przesuwając rękę  abypoznać ułożenie jego ciała. No, teraz już chyba powinienem się �obudzić�  pomy-ślał. Inaczej domyśli się, że udaję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.