[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OjciecGomez i doktor Huerta przystanęli zpodziwem.Strzelec ze %7łmii Dwa wskazał głową rosnący tłum. Chyba czas, żebyśmywskoczyli na koń i wymknęli się pocichu ku zachodzącemu słońcu. Dziękuję. Sam ściskałdłonie towarzyszy.Uratowaliście życie ponad dwustuludziom i zlikwidowaliście jeden znajwiększych interesównarkotykowych w AmeryceZrodkowej. Nie czekaj tak długonastępnym razem  uśmiechnął się%7łmija Jeden i zasalutował. A ty nie zmieniaj numerutelefonu  odparł Sam, trzymającRemi za rękę i całując ją w policzek.Spojrzała mu prosto w oczy. Mówiłeś mi, że byłeś wCIA, kiedy się poznaliśmy.Sam tylko wzruszył ramionami. Wydawało mi się to wtedydobrym pomysłem.ROZDZIAA 32Droga do Estancla GuerreroRuiz siedział w kabiniepółciężarówki obok Russella. Czuję się, jakbym wypadł zsamolotu.Ramię mnie boli od strzelania seriami.Mam takiewrażenie, jakbym złamał sobienogę w kolanie od upadku dotamtego rowu.Nie mogę w touwierzyć.Russell nie odrywał wzroku oddrogi przed nimi. Możesz się uważać zaszczęściarza, że zabraliśmy pikapa hodowcy tytoniu.Torzeczywiście jest komplikacja.Straciliśmy dziewięćdziesięciu lubwięcej ludzi Diego San Martina.Powiem ci coś jeszcze.Musimy tonaprawić, zanim San Martin siędowie, albo wynieść się szybko ztego kraju. Ruiz popatrzył na niego. Załatwili nas, człowieku.Tobyło samobójstwo, jechać dotamtego miasteczka.Pół godziny pózniej dotarli doEstancia Guerrero.Kiedypokonywali długi żwirowy podjazddo biura rachunkowego, Russellzobaczył Sarę Allersby.Siedziała w oświetlonym oknie.Na widok półcięża rówkiwybiegła im naprzeciw. Gdzie oni są?  zapytała. Helikoptery nie wróciły,ciężarówki też nie.Russell spojrzał na nią zwysokości swojego okna w kabinie. Jak się okazało, niemogliśmy tam tak po prostuwjechać i załadować ich naciężarówki.Wpadliśmy wzasadzkę.Straciliśmy większośćludzi, a ocalała garstka zostałazłapana, Straciliście setkę ludzi wstarciu z bandą ciemnychwieśniaków?! Jak mogliście mi tozrobić?!Russell i Ruiz popatrzyli posobie i wysiedli sztywno z pikapa.Ruiz oparł się o samochód, Russellstanął przed Sarą Allersby. Przepraszam, panno Allersby.Zostaliśmy pokonani.Nieprzez mieszkańców miasteczka,tylko przez dwa tajemnicze, czarne,nieoznąkowane helikoptery, którezniszczyły nasze śmigłowce,samochody pancerne i wszystkieciężarówki.Sara Allersby poczuła żarwzbierającej w Russelluwściekłości.Przestraszyła siętrochę.Była zbyt inteligentna, żebynie przewidzieć, co się może zarazstać. Myślę, że przestaliśmy byćpotrzebni  oznajmił Russell.Wyjeżdżamy za kilka minut.%7łyczępani szczęścia. Odwrócił się. Zaczekaj  powiedziała.Przepraszam, Russell, nie chciałambyć taka ostra.Proszę, nie denerwujsię.Wiem, że byłam gruboskórna, iwiem, że sprawy stoją teraz zle, alemożemy to naprawić.Russell i Ruiz spojrzeli na nią. Tamtych ludziwypożyczyliśmy od Diego SanMartina  ciągnęła. Jeśliodejdziecie i tylko to będę miałamu do powiedzenia, zabije mnie.Apotem każe znalezć i zabić was.Niewiecie, że jest przemytnikiemnarkotyków? Ma znajomości ikupców w Stanach Zjednoczonych i Europie.Nie mamy wyjścia,musimy przekazać mu jakieś dobrewiadomości razem ze złymi.Niemożemy się teraz poddać. I nie możemy tego naprawić. Podwoję wamwynagrodzenie.I dam wam procentod tego, co zarobię na artefaktach ztwierdzy.Z kodeksu wynika, że tojakaś forteca, i że uciekinierzy zmiasta wycofywali się tam, żebystoczyć bój na śmierć i życie.Jeślitak robili, to nie zostawiali swoichskarbów wrogom.To będzie dużeznalezisko. Panno Allersby powiedziął Russell  dzisiaj zginęli ludzie.Jeśli policja się tymzajmie, wszyscy zamieszani mogąbyć oskarżeni o zabójstwo.Niedość, że byliśmy przywódcami, tojeszcze jesteśmy cudzoziemcami. Nie wiemy też, kto naszaatakował  dodał Ruiz.ROZDZIAA 33Droga do stolicy GwatemaliDwa dni pózniej Russell i Ruizzostali schwytani i przykuci do ławki w wojskowej ciężarówce.Kiedy transportowano ich domiasta Gwatemala, Russell szepnąłdo Ruiza:  Dobrze, że wiozą nasprosto do stolicy.Nie chciałbymgnić w jakimś prowincjonalnymwięzieniu przez pół roku, dopókioskarżyciele nie wybiorą się tambez pośpiechu, żeby zorganizowaćproces.W stolicy Sara będziemogła wydostać nas za kaucją,zanim spędzimy w celi noc,najwyżej dwie.A potem załatwiwycofanie zarzutów.Tak się musistać.Jeśli staniemy przed sądem,oskarżeni o zorganizowanieoperacji, którą wymyśliła, będziemy potrzebowali cudu, żebyznów zobaczyć światło dzienne. Diego San Martin sięukrywa.To plus. Fakt, ale nam nie odpuści.Będzie pielęgnował urazę.No ijesteśmy jedynymi Amerykanami.Przynajmniej ja jestem.Tywyglądasz jak miejscowy i znaszhiszpański.Założę się, że uważającię za Gwatemalczyka. Jeśli popełniasz poważneprzestępstwo, lepiej byćcudzoziemcem.Pomyślą, że pewniepracujesz dla jakiegoś rządu i niemogą cię skazać na śmierć. Niech ona lepiej się postara, żeby wszyscy jej prawnicy czekalina nas, jak tam dojedziemy warknął Russell. Przyrzekła, żetak zrobi. Zapewniła też, że nigdy nasnie aresztują, a tymczasem siedzimytutaj w kajdanach.Russell milczał przez chwilę. Lepiej, żeby się wykazała.Wszyscy wiedzą, że straciliśmyprywatną armię San Martina. Wiem  odpowiedział Ruiz. Będziemy musieli spać nazmianę, żeby żaden z tych facetównas nie wykończył.Siedzieli w ciężarówce ipatrzyli, jak kilometry drogi zostają za nimi.Russell starał sięignorować widok kilku ocalałych,którzy towarzyszyli im w podróży.Mieli ponure miny, brudne inieogolone twarze, cuchnące potemmundury maskujące, gniew iniechęć w oczach.Pomyślał o Sarze Allersby.Wyobraził ją sobie w jednej z tychnieskazitelnie białych jedwabnychbluzek, które nosiła, w czarnejspódnicy i szpilkach.Stała przyciężkim drewnianym biurku wdwustuletnim budynku z grubymidrewnianymi belkami i dużymiwentylatorami sufitowymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •