[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiesz mi o sobie, a ja o sobie.- To nic zabawnego.- Wiem - widzę, że jesteś śmiertelnie poważny.- To w sprawie Rafaelów.- Tak?- Zdecydowałem się.Wybieramy wariant dziesięcioprocentowy.- Sądzę, że to mądrze.- Myślałem - powiedział Mather z uśmiechem - myślałem, że mi powiesz, iż jestem szlachetny i że już nie zasługuję na potępienie.- Skąd mam wiedzieć, Max? - Uśmiechnęła się do niego czarująco.Cieszę się twoim ciałem, świetnie się czuję w twoim towarzystwie, ale ciągle tak mało wiem o twojej duszy.Skwitował to cierpko.- Jeśli o to chodzi, moja droga Doktor, jest na sprzedaż jak wszystko inne, tylko za odpowiednią cenę.Tego samego popołudnia, krótko przed zamknięciem, Max Mather wszedł do podziemia z sejfami depozytowymi w Union Bank na Bahnhofstrasse - z Gisela, Liepertem i Tolentinem.Tam rozerwał niepewnymi rękami wosk na płóciennej torbie, rozpruł zszywającą ją szewską dratwę i położył zawartość na szklanym blacie stołu, we wnęce pomiędzy rzędami boksów.Ryciny pozostawił zakryte przed światłem i odsłonił dwa portrety kobiet, donny Delfiny i panny Beaty.W ciszy, która nastała, Niccolo Tolentino przyglądał się im długo, trzymając każdy w wyciągniętych rękach.Potem wyjął z kieszeni swoją lupę i zbadał każdy centymetr kwadratowy powierzchni.Odłożył lupę i zeskrobał odrobinę drewna z tyłu każdego z obrazów oraz dokładnie obejrzał pył na dłoni, przed jego zdmuchnięciem.Po zakończeniu badania położył obrazy i przykrył je z powrotem.Wziął ryciny do ciemniejszego rogu wnęki, kazał Matherowi stanąć na drodze światła, aby wywołać głębszy cień i wtedy z czcią, jak gdyby brał opłatek komunii, wyjmował każdy z arkuszy do zbadania.W końcu położył je i przykrył z powrotem.Wydawało się, że wieki minęły zanim zaczął mówić, zaś jego głęboki głos był matowy i niepewny.- To są oryginały, które kopiowałem.Przerwał.Mather był wstrząśnięty, widząc, że płacze.Objął opiekuńczo ramieniem zgarbione plecy.Stary człowiek powoli dochodził do siebie i zaśmiał się drżącym śmiechem.- Son’ pazzo, zwariowałem.Za każdym razem, gdy patrzę na coś tak cudownego czuję, że tylko Bóg mógłby - przecież nie tak szkaradne zwierzę jak człowiek - stworzyć tak piękne rzeczy? Niepokoiłem się rycinami, ale trzymają się dobrze.Klimatyzacja w tych podziemiach jest dla nich niemal dobra.Ale bez światła.Koniecznie bez światła.Włóż je z powrotem w płótno, ale nie zaszywaj.Nie ma potrzeby.- Następna sprawa, którą musimy załatwić - powiedział Alois Liepert - to wrócić do mojego biura i wziąć od pana oświadczenie, Niccolo, że widział je pan i zidentyfikował oraz że są autentyczne i w dobrym stanie.- Muszę stamtąd zatelefonować do Berchmansa - powiedział Mather.- Czy to rozsądne? - Liepert miał wątpliwości.- Myślę, że to konieczne.Jeśli nie zawiadomię go, że te obrazy w Brazylii są fałszywe, będzie myślał, iż go oszukałem.Jego nie chciałbym mieć za wroga.- Ale proszę być ostrożnym - ostrzegł go Liepert.- Proszę nie mówić mu za dużo przez telefon.A gdyby chciał zagłębiać się w dyskusję, proszę skierować go do mnie.- Fur aufklaren und konfirmieren, słusznie?- Słusznie! - zgodził się Liepert.Gisela dała mi dokładne instrukcje na pana temat.- Mam pytanie do was obu - powiedziała cierpko Gisela.- Gdzie są te drobiazgi ubezpieczone?Tolentino, jak się wydawało, nie słyszał.Był zajęty umieszczaniem obrazów w swoich opakowaniach, obchodząc się z nimi delikatnie jak z niemowlęciem.Mather i Liepert spojrzeli po sobie.Liepert zaś powiedział:- Pomówmy o tym w biurze.Oświadczenie, które Liepert przygotował po włosku, do podpisu dla Tolentina, było bardzo szczegółowe.W dniu dzisiejszym ja, obywatel Republiki Włoskiej, zatrudniony obecnie i przez ostatnie trzydzieści siedem lat jako stały kopista i konserwator malarstwa w galerii pałacu Pittich we Florencji, przybyłem do podziemi Union Bank, znajdującego się przy Bahnhofstrasse w Zurychu.Razem ze mną byli adwokaci Alois Liepert i Gisela Mundt oraz pan Maxwell Mather, oficjalny przedstawiciel rodziny Palombinich z Florencji.Zbadałem dwa portrety, wykonane na deskach cedrowych, które według mnie są autentycznymi dziełami Raffaella Sanzio, oraz pięć rycin tego samego mistrza.Portrety te są mi dobrze znane, ponieważ z początkiem roku 1941 ówczesny ich właściciel, sig.Luca Palombini z Florencji, zamówił u mnie wykonanie ich kopii.Ryciny nie są mi znane, ale zidentyfikowałem je, tak jak i portrety, jako najprawdopodobniej prace tego samego mistrza.Rzeczone prace są w świetnym stanie i były przechowywane w dobrych warunkach - w suchym powietrzu, stałej temperaturze i minimalnej ekspozycji na światło.Nie udzielono mi żadnej informacji, ani o nią nie pytałem, w sprawie ich ostatniego pochodzenia.Nie oferowano mi, ani nie oczekiwałem żadnego wynagrodzenia za moją usługę, którą oddaję jako wyraz szacunku dla rodziny Palombinich i ich przedstawiciela, pana Maxa Mathera.Następnie odbyła się rozmowa telefoniczna Mathera z Berchmansem w Paryżu.Odbyła się tym razem z aparatu telekonferencyjnego, co zostało odpowiednio zakomunikowane Berchmansowi.- Tu znowu Max Mather.Dzwonię do pana z aparatu telekonferencyjnego z biura mojego prawnika w Zurychu.Pan Berchmans, pan Liepert.- Dzień dobry panu, panie Liepert.Możemy więc zaczynać.Po co te formalności?- W sprawie brazylijskich obrazów.- Co o nich?- To są kopie.Dobre, ale kopie.- Potrzebny mi będzie dowód.- Proponuję więc po prostu ostrożność, zanim będę miał okazję przedstawić panu fakty.- Pertraktuję na odległość z Camoensem, jest to dla mnie niekorzystne.Może próbować licytować się ze mną o minimalną cenę.Muszę więc spytać panie Mather, jak pewna jest pańska informacja?Liepert włączył się szybko.- Oferuję opinię prawnika, panie Berchmans.Informacja pierwszej jakości.Informator jest bez zarzutu.- W takim razie dziękuję obu panom.Czy Harmon Seldes został poinformowany?- Nie.- Max Mather podjął bardzo spokojnie.- Moja pozycja wobec Seldesa jest dwuznaczna.On zatrudnia mnie do pewnych usług i ten fakt wpływa na nasze stosunki.W tej sprawie komunikowałem się tylko z panem, ale pan może przekazywać moje informacje komu pan zechce.- Jednakże osobista pozycja pana Mathera zmieniła się, o czym on chciałby, aby pan wiedział.- To było od Lieperta.- Na czym to polega?- Rodzina Palombinich zwróciła się do pana Mathera o oddanie raz jeszcze swojej wiedzy akademickiej do ich dyspozycji, aby działał dla nich w sprawie portretów Rafaela.Właśnie wynegocjowałem jego kontrakt, który stanowi między innymi, że pan Mather będzie jedynym pośrednikiem w tej sprawie, pomiędzy rodziną a rynkiem.Chciał on, abym panu pierwszemu zakomunikował tę informację, która będzie ogłoszona w stosownym czasie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]