[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jakże.Byli, my ich przeprawili na drugÄ… stronÄ™ - rzekÅ‚ prze-woznik.- A dziad byÅ‚ z nimi?- ByÅ‚.- I niemowa z dziadem? maÅ‚e pacholÄ™?- Jako żywo.- Jak wyglÄ…daÅ‚ dziad?- Niestary, gruby, oczy miaÅ‚ jak u ryby, na jednym bielmo.- To on! - mruknÄ…Å‚ Anton i pytaÅ‚ dalej: - A pacholÄ™?- Oj! otcze atamane! każe prosto cheruwym.Takoho my i ne ba-czyÅ‚y.Tymczasem dopÅ‚ynÄ™li do brzegu.Anton wiedziaÅ‚ już, czego siÄ™ trzymać.- Ej! przywieziemy moÅ‚odyciÄ™ atamanowi - mruczaÅ‚ sam do siebie.Potem zwróciÅ‚ siÄ™ do semenów:- W konie.PomknÄ™li jak stado spÅ‚oszonych dropiów, choć droga byÅ‚a trud-na, bo kraj w jary popÄ™kany.Ale wjechali w jeden wielki, na które-go dnie przy krynicy byÅ‚ jakoby goÅ›ciniec przez naturÄ™ uczyniony.Jar szedÅ‚ aż do Kawrajca, lecieli wiÄ™c kilkadziesiÄ…t stajaÅ„ bez wy-poczynku, a Anton na najlepszym koniu naprzód.Już byÅ‚o widaćszerokie ujÅ›cie jaru, gdy nagle Anton osadziÅ‚ konia, aż mu zadniekopyta zazgrzytaÅ‚y na kamieniach.- Szczo ce?UjÅ›cie zaćmiÅ‚o siÄ™ nagle ludzmi i koÅ„mi.JakaÅ› jazda wchodzi-Å‚a w parów i formowaÅ‚a siÄ™ szóstkami.ByÅ‚o ich ze trzysta koni.Anton spojrzaÅ‚ i lubo stary byÅ‚ wojownik, wszelkich niebezpie-czeÅ„stw zwyczajny, przecie serce zadygotaÅ‚o mu w piersi, a na licewystÄ…piÅ‚a bladość Å›miertelna.PoznaÅ‚ dragonów ksiÄ™cia Jeremiego.307 Henryk SienkiewiczUciekać byÅ‚o za pózno, ledwie dwieÅ›cie kroków dzieliÅ‚o zastÄ™pAntona od dragonów, a zmÄ™czone konie semenów nie uszÅ‚yby da-leko przed pogoniÄ….Tamci też dostrzegÅ‚szy ich puÅ›cili siÄ™ z miejscarysiÄ….Po chwili otoczono semenów ze wszystkich stron.- Co wy za ludzie? - spytaÅ‚ grozno porucznik.- Bohunowi! - rzekÅ‚ Anton widzÄ…c, że trzeba prawdÄ™ mówić, bosama barwa zdradzi.Ale poznawszy porucznika, którego widywaÅ‚w PerejasÅ‚awiu, wykrzyknÄ…Å‚ zaraz z udanÄ… radoÅ›ciÄ…:- Pan porucznik Kuszel! SÅ‚awa Bohu!- A to ty, Anton! - rzekÅ‚ porucznik przyjrzawszy siÄ™ esauÅ‚owi.- Co wy tu robicie? Gdzie wasz ataman?- Każe, pane, hetman wielki wysÅ‚aÅ‚ naszego atamana do ksiÄ™-cia wojewody proszÄ…c o pomoc, tak ataman pojechaÅ‚ do Aubniów, anam tu kazaÅ‚ włóczyć siÄ™ po wsiach, by zbiegów Å‚apać.Anton Å‚gaÅ‚ jak najÄ™ty, ale ufaÅ‚ w to, że skoro chorÄ…giew dragoÅ„-ska idzie od strony Dniepru, nie może przeto jeszcze wiedzieć anio napaÅ›ci na RozÅ‚ogi, ani o bitwie pod WasiłówkÄ…, ani o żadnychimprezach Bohunowych.Wszelako porucznik rzekÅ‚:- RzekÅ‚by kto, do rebelii chcecie siÄ™ przekraść.- Ej ! pane poruczniku - rzekÅ‚ Anton - żeby my chcieli do Chmie-la, tak by my nie byli z tej strony Dniepru.- Prawda jest - rzecze Kuszel - prawda oczywista, której cinie mogÄ™ negować.Ale ataman nie zastanie ksiÄ™cia wojewodyw Aubniach.- O! a gdzież kniaz?- ByÅ‚ w PrzyÅ‚uce.Może dopiero wczoraj do Aubniów ruszyÅ‚.- To i szkoda.Ataman ma pismo od hetmana do kniazia,a z przeproszeniem waszej miÅ‚oÅ›ci, czy to wasza miÅ‚ość z ZoÅ‚otono-szy wojsko prowadzi?- Nie.My stali w Kalenkach, a teraz dostali rozkaz, jak i wszystkowojsko, żeby do Aubniów Å›ciÄ…gać, skÄ…d książę caÅ‚Ä… potÄ™gÄ… wyruszy.308 Ogniem i Mieczem - t.1A wy dokÄ…d idziecie?- Do Prochorówki, bo tam chÅ‚opstwo siÄ™ przeprawia.- Dużo już uciekÅ‚o?- Oj, bahato! bahato!- No, to jedzcie z Bogiem.- DziÄ™kujemy pokornie waszej miÅ‚oÅ›ci.Niech Bóg prowadzi.Dragoni rozstÄ…pili siÄ™ i poczet Antona wyjechaÅ‚ spoÅ›ród nich kuujÅ›ciu jaru.MinÄ…wszy ujÅ›cie Anton stanÄ…Å‚ i sÅ‚uchaÅ‚ pilnie, a gdy jużdragoni zniknÄ™li mu z oczu i ostatnie echa po nich przebrzmiaÅ‚y,zwróciÅ‚ siÄ™ do swoich semenów i rzekÅ‚:- Wiecie, durnie, że gdyby nie ja, to by wy za trzy dni na palachw Aubniach pozdychali.A teraz w konie, choćby ostatni dech z nichwyprzeć!I ruszyli z kopyta. Dobra nasza! - myÅ›laÅ‚ Anton - podwójnie dobra nasza : raz, że-Å›my skórÄ™ caÅ‚Ä… unieÅ›li, a po wtóre, że ci dragoni nie szli z ZoÅ‚oto-noszy i że ZagÅ‚oba minÄ…Å‚ siÄ™ z nimi, bo gdyby ich byÅ‚ napotkaÅ‚, tedybyÅ‚by już przed wszelkÄ… pogoniÄ… bezpieczny.Jakoż istotnie byÅ‚ to termin dla pana ZagÅ‚oby nader niepomyÅ›l-ny, w którym fortuna zgoÅ‚a mu nie dopisaÅ‚a, że siÄ™ nieÇnatknÄ…Å‚ napana Kuszla i jego chorÄ…giewkÄ™, gdyż byÅ‚by od razu ocalony i wolenod wszelkiej obawy.Tymczasem w Prochorówce uderzyÅ‚a w niego jak piorun wieśćo klÄ™sce korsuÅ„skiej.Już po drodze do ZoÅ‚otonoszy po wsiachi chutorach chodziÅ‚y sÅ‚uchy o wielkiej bitwie, nawet o zwyciÄ™stwieChmiela, ale pan ZagÅ‚oba nie dawaÅ‚ im wiary, wiedziaÅ‚ bowiemz doÅ›wiadczenia, że miÄ™dzy ludem wieść każda roÅ›nie i roÅ›nie doniebywaÅ‚ych rozmiarów i że zwÅ‚aszcza o przewagach kozackich ludten chÄ™tnie cuda sobie opowiada.Ale w Prochorówce trudno byÅ‚ojuż dÅ‚użej wÄ…tpić.Prawda straszna i zÅ‚owroga biÅ‚a obuchem w gÅ‚o-wÄ™.Chmiel tryumfowaÅ‚, wojsko koronne byÅ‚o zniesione, hetmaniw niewoli, caÅ‚a Ukraina w ogniu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •