X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jakże.Byli, my ich przeprawili na drugą stronę - rzekł prze-woznik.- A dziad był z nimi?- Był.- I niemowa z dziadem? małe pacholę?- Jako żywo.- Jak wyglądał dziad?- Niestary, gruby, oczy miał jak u ryby, na jednym bielmo.- To on! - mruknął Anton i pytał dalej: - A pacholę?- Oj! otcze atamane! każe prosto cheruwym.Takoho my i ne ba-czyły.Tymczasem dopłynęli do brzegu.Anton wiedział już, czego się trzymać.- Ej! przywieziemy mołodycię atamanowi - mruczał sam do siebie.Potem zwrócił się do semenów:- W konie.Pomknęli jak stado spłoszonych dropiów, choć droga była trud-na, bo kraj w jary popękany.Ale wjechali w jeden wielki, na które-go dnie przy krynicy był jakoby gościniec przez naturę uczyniony.Jar szedł aż do Kawrajca, lecieli więc kilkadziesiąt stajań bez wy-poczynku, a Anton na najlepszym koniu naprzód.Już było widaćszerokie ujście jaru, gdy nagle Anton osadził konia, aż mu zadniekopyta zazgrzytały na kamieniach.- Szczo ce?Ujście zaćmiło się nagle ludzmi i końmi.Jakaś jazda wchodzi-ła w parów i formowała się szóstkami.Było ich ze trzysta koni.Anton spojrzał i lubo stary był wojownik, wszelkich niebezpie-czeństw zwyczajny, przecie serce zadygotało mu w piersi, a na licewystąpiła bladość śmiertelna.Poznał dragonów księcia Jeremiego.307 Henryk SienkiewiczUciekać było za pózno, ledwie dwieście kroków dzieliło zastępAntona od dragonów, a zmęczone konie semenów nie uszłyby da-leko przed pogonią.Tamci też dostrzegłszy ich puścili się z miejscarysią.Po chwili otoczono semenów ze wszystkich stron.- Co wy za ludzie? - spytał grozno porucznik.- Bohunowi! - rzekł Anton widząc, że trzeba prawdę mówić, bosama barwa zdradzi.Ale poznawszy porucznika, którego widywałw Perejasławiu, wykrzyknął zaraz z udaną radością:- Pan porucznik Kuszel! Sława Bohu!- A to ty, Anton! - rzekł porucznik przyjrzawszy się esaułowi.- Co wy tu robicie? Gdzie wasz ataman?- Każe, pane, hetman wielki wysłał naszego atamana do księ-cia wojewody prosząc o pomoc, tak ataman pojechał do Aubniów, anam tu kazał włóczyć się po wsiach, by zbiegów łapać.Anton łgał jak najęty, ale ufał w to, że skoro chorągiew dragoń-ska idzie od strony Dniepru, nie może przeto jeszcze wiedzieć anio napaści na Rozłogi, ani o bitwie pod Wasiłówką, ani o żadnychimprezach Bohunowych.Wszelako porucznik rzekł:- Rzekłby kto, do rebelii chcecie się przekraść.- Ej ! pane poruczniku - rzekł Anton - żeby my chcieli do Chmie-la, tak by my nie byli z tej strony Dniepru.- Prawda jest - rzecze Kuszel - prawda oczywista, której cinie mogę negować.Ale ataman nie zastanie księcia wojewodyw Aubniach.- O! a gdzież kniaz?- Był w Przyłuce.Może dopiero wczoraj do Aubniów ruszył.- To i szkoda.Ataman ma pismo od hetmana do kniazia,a z przeproszeniem waszej miłości, czy to wasza miłość z Zołotono-szy wojsko prowadzi?- Nie.My stali w Kalenkach, a teraz dostali rozkaz, jak i wszystkowojsko, żeby do Aubniów ściągać, skąd książę całą potęgą wyruszy.308 Ogniem i Mieczem - t.1A wy dokąd idziecie?- Do Prochorówki, bo tam chłopstwo się przeprawia.- Dużo już uciekło?- Oj, bahato! bahato!- No, to jedzcie z Bogiem.- Dziękujemy pokornie waszej miłości.Niech Bóg prowadzi.Dragoni rozstąpili się i poczet Antona wyjechał spośród nich kuujściu jaru.Minąwszy ujście Anton stanął i słuchał pilnie, a gdy jużdragoni zniknęli mu z oczu i ostatnie echa po nich przebrzmiały,zwrócił się do swoich semenów i rzekł:- Wiecie, durnie, że gdyby nie ja, to by wy za trzy dni na palachw Aubniach pozdychali.A teraz w konie, choćby ostatni dech z nichwyprzeć!I ruszyli z kopyta. Dobra nasza! - myślał Anton - podwójnie dobra nasza : raz, że-śmy skórę całą unieśli, a po wtóre, że ci dragoni nie szli z Zołoto-noszy i że Zagłoba minął się z nimi, bo gdyby ich był napotkał, tedybyłby już przed wszelką pogonią bezpieczny.Jakoż istotnie był to termin dla pana Zagłoby nader niepomyśl-ny, w którym fortuna zgoła mu nie dopisała, że się nie�natknął napana Kuszla i jego chorągiewkę, gdyż byłby od razu ocalony i wolenod wszelkiej obawy.Tymczasem w Prochorówce uderzyła w niego jak piorun wieśćo klęsce korsuńskiej.Już po drodze do Zołotonoszy po wsiachi chutorach chodziły słuchy o wielkiej bitwie, nawet o zwycięstwieChmiela, ale pan Zagłoba nie dawał im wiary, wiedział bowiemz doświadczenia, że między ludem wieść każda rośnie i rośnie doniebywałych rozmiarów i że zwłaszcza o przewagach kozackich ludten chętnie cuda sobie opowiada.Ale w Prochorówce trudno byłojuż dłużej wątpić.Prawda straszna i złowroga biła obuchem w gło-wę.Chmiel tryumfował, wojsko koronne było zniesione, hetmaniw niewoli, cała Ukraina w ogniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.