[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ameryka sprawiała wrażenie,jakby była w odwrocie, jakby wszystko, co najlepsze, było już za nią.Reaganbył głęboko przekonany, że nie, że  najlepsze dni są wciąż przed nami (to aku-rat z nieoficjalnego hymnu republikanów), postanowił o tym przekonać rodaków128 i osiągnął to.Wykazał też hemingwayowski grace under fire, zresztą dokładniepod ostrzałem.Gdy dokonano zamachu na jego życie, na szpitalnym korytarzutuż przed operacją powiedział swej żonie Nancy:  Kochanie, przepraszam, ale za-pomniałem zanurkować.A mającym go operować lekarzom:  Mam nadzieję, żewszyscy jesteście republikanami.Kilka dni pózniej, uśmiechnięty, pokazał sięludziom  Ameryka się w nim zakochała.Nie upajał się jednak tą miłością, leczpostanowił na niej zbudować coś wielkiego.Ronald Reagan, jako się rzekło, często nie wiedział, ale czuł.Nie ma co tegolekceważyć.Gdy najlepsi sowietolodzy radzili, by wokół ZSRR chodzić na pa-luszkach, jakby była to zabawa w starego niedzwiedzia, który mocno śpi, Reaganpowiedział, że ZSRR to imperium zła.Gdy świat piał z zachwytu nad Gorbaczo-wem  pojechał do Berlina Zachodniego i, stojąc tuż obok Muru Berlińskiego,powiedział:  Panie Gorbaczow, niech pan zburzy ten mur.Nie przejmował się,że zarzucano mu symplicyzm, że twierdzono, iż jest bezmyślnym, strzelającymz biodra kowbojem, który doprowadzi do trzeciej wojny światowej.Uznał po pro-stu, że natura komunistycznego systemu jest taka, jaka jest, i że należy o tymgłośno mówić, a do tego stanąć na głowie, by komunizm pokonać.Tak rozpocząłsię wielki wyścig zbrojeń, dzięki któremu Związek Radziecki musiał się przyznaćdo porażki, a komunizm przegrał na dobre.Reagan miał mocne przekonania, wy-ciągał z nich kategoryczne wnioski i podejmował, stosownie do tych wniosków,radykalne działania.I udało się.Także nam.INSPIROWAMamy dwie Polski, mamy młodzież, wśród której wskaznik bezrobocia dawnoprzekroczył wszelkie granice przyzwoitości, mamy młodych ludzi, którzy spra-wiają wrażenie zagubionych.Kto do nich mówi, kto wskazuje im drogę? Są u nas,owszem, politycy, którzy pokazują, ale winnych.Nie o to idzie.Przydałby się namdziś w Polsce taki John Kennedy, umiejący zainspirować całe pokolenie, natchnąćmiliony młodych ludzi przesłaniem, któremu są wierni do dziś.Wielkość Kennedy ego nie polegała na tym, że powiedział ludziom: dziękimnie będzie wam lepiej, ale że powiedział, iż będzie trudniej, bo każdy musi terazdać z siebie więcej, niż dawał dotychczas.Nie odwoływał się do tego, co w lu-dziach małe, ale do tego, co w nich wielkie.Jego prezydentura była wezwaniemdo wielkości.Bycie młodym miało oznaczać bycie aktywnym.Kennedy uważał,że siła woli jest punktem wyjścia do rozwiązania problemu.Był przekonany, żewigor ma niemal moc sprawczą (kochał zresztą to słowo).O problemach mówił: wyzwania , by podkreślić, że są to zadania, a nie kamienie, które spadają namna głowy, ciężary, z którymi nic nie możemy zrobić.Wzywał do poświęceń, ape-lował, szczególnie do młodych, by dali z siebie to, co najlepsze.Mówił, że będzie129 prosił o wiele, i prosił o wiele.Prosił, nie obiecując nic w zamian.Kennedy rzuciłmłodym ludziom wyzwanie, dał im poczucie uczestniczenia w czymś nadzwy-czajnym, czymś, co określi ich życie i nada mu sens.Waszyngton zapełnił sięwtedy młodymi inteligentnymi prawnikami, studentami i profesorami nauk spo-łecznych.Wielu z nich nigdy wcześniej nie myślało nawet o pracy w rządzie albodla rządu.A teraz stali się wyznawcami nowej wiary, czuli w sobie nową energię.Nie jechali do Waszyngtonu, by zrobić kariery.W każdym razie nie tylko i nieprzede wszystkim po to.Jechali, by zrobić coś dla kraju.Ich życie zostało od-mienione.Ich moralną krucjatą była walka o prawa obywatelskie.Ich liderem, pośmierci Johna, został młodszy z braci, Robert, bezwzględny, zimny, ostry, agre-sywny. Człowiek ze skały , jak go nazywano, który okazał się idealistą, niemo-gącym przejść do porządku dziennego nad faktem, że są ludzie, którzy potrzebująpomocy, a jej nie dostają.Kennedy mógł inspirować młodych ludzi, bo potrafił do nich trafić.A trafiał,bo używał odpowiednich słów i odpowiedniego języka.Nie języka korzyści, inte-resów, biznesu, ale języka idealizmu, wiary, nadziei, służby.Mógł być wyśmiany,a został zrozumiany.Mogli mu zarzucić patos, a przyjęli przesłanie.Trzeba zaj-rzeć do jego wystąpienia inauguracyjnego, by zrozumieć, do czego się odwoływał: Nie zapominajmy, że jesteśmy dziedzicami naszych przodków, którzy dokonaliw Ameryce pierwszej rewolucji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •