[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy nadejdzie przyszłość, będzie ją smakował.Teraz jednak Skrzydła Śmierci musiał zająć się bardziej palącym i zarazem bardziej satysfakcjonującym zadaniem.Orki przygotowywały się do opuszczenia górskiej fortecy.O świcie będą wyprowadzać na zewnątrz wozy, ruszając w stronę ostatniego punktu oporu Hordy w Dun Algaz.A z nimi pojadą smoki.Orki oczekiwały inwazji Sojuszu z zachodu.A przynajmniej oczekiwały jeźdźców gryfów, czarodziejów.i jednego czarnego olbrzyma.Skrzydła Śmierci nie miał zamiaru rozczarować w tym punkcie Nekrosa Miażdżącego Czaszki.Od Krylla dowiedział się, że jednonogi ork ma jakiś pomysł.Smok nie mógł się doczekać, kiedy zobaczy, co zaplanowała istotka.Podejrzewał, że wie, ale z ciekawością sprawdzi, czy ork dla odmiany nie wpadł na jakiś oryginalny pomysł.Na horyzoncie pojawił się blady zarys brzegów Khaz Modan.Doskonale widzący w ciemności smok skręcił lekko, kierując się bardziej na północ.Tylko parę godzin pozostało do świtu.Będzie miał mnóstwo czasu, żeby dotrzeć do wybranej skały.Tam smok będzie mógł czekać i obserwować, żeby wybrać jak najlepszy moment.I zmienić bieg przyszłości.* * *Inny smok też leciał, smok, który nie latał od wielu lat.Uczucie nieskrępowanego lotu zachwycało go, a jednocześnie przypominało mu, jak bardzo wyszedł z wprawy.To, co powinno być naturalne, jak część jego istoty, wydawało się niezwykłe.Smok Korialstrasz za długo był czarodziejem Krasusem.Gdyby już był dzień, świadkowie jego lotu zobaczyliby wielkiego, jeśli nie olbrzymiego smoka, większego niż zwykłe, lecz z pewnością nie będącego jednym z Aspektów.Korialstrasz, czerwony jak krew i smukły, w młodości uważany był za całkiem przystojnego osobnika swojego gatunku.Z pewnością wpadł w oko swojej królowej.Szkarłatny olbrzym, szybki, zabójczy, bystry, był jednym z największych jej obrońców.Bronił honoru stada i stał się jej najbardziej zaufanym sługą, jeśli chodziło o kontakty z młodszymi rasami.Nawet przed pojmaniem Alexstraszy spędził większość z późniejszych lat życia w postaci czarodzieja Krasusa.Powracał do swej prawdziwej postaci tylko wtedy, gdy w tajemnicy ją odwiedzał.Jako jeden z młodszych małżonków Korialstrasz nie miał takiego autorytetu jak Tyranastrasz, lecz wiedział, że zajmuje szczególnie miejsce w sercu swej królowej.Dlatego właśnie sam zgłosił się, by zostać jej głównym agentem wśród najbardziej obiecującej i różnorodnej z młodszych ras - ludzkości - pomagając doprowadzić ją do dojrzałości.Alexstrasza bez wątpienia uważała, że nie żyje.Po jej pojmaniu i podporządkowaniu reszty stada uznał swój podstęp za jedyny sposób kontynuowania walki.Powrócić w pełni do postaci Krasusa i pomagać ludziom w walce z orkami.Był nieszczęśliwy, że musiał stać się świadkiem śmierci swojej krwi, lecz młode smoki hodowane przez Hordę nie wiedziały o dawnej chwale swojego rodu.Rzadko żyły na tyle długo, żeby wyrosnąć z żądzy krwi i zacząć poznawać mądrość, która była prawdziwym skarbem smoczego rodu.Pomagając elfce i krasnoludowi dostać się do wnętrza góry, miał szczęście porozmawiać z jednym z młodzików, uspokajając smoka i tłumacząc mu, co musi zostać zrobione.To, że smok wysłuchał go, było pocieszające.Przynajmniej dla jednego pozostawała jeszcze nadzieja.Tak wiele trzeba było jeszcze zrobić i po raz kolejny Korialstrasz musiał odwrócić się od ludzi i pozostawić ich samych sobie.W chwili kiedy przez medalion zobaczył wozy, usłyszał rozkaz jednego z orczych oficerów, uświadomił sobie, że wszystko, o co walczył, właśnie zaczęło się spełniać.Orki połknęły przynętę i opuszczały Grim Batol.Wyprowadzą jego ukochaną Alexstraszę na zewnątrz, gdzie w końcu będzie mógł ją uratować.Nawet wtedy nie będzie to łatwe.Potrzebny będzie podstęp, wyczucie czasu i, oczywiście, dużo szczęścia.To, że Skrzydła Śmierci żyje i z pewnością planuje doprowadzić do upadku Sojuszu Lordaeron, stało się nowym, ogromnym problemem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]