[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hakeswill wiedziaÅ‚, że bÄ™dzie nastÄ™pny.- Hakeswill! - gÅ‚os siÄ™ oddaliÅ‚.Z fortu wystrzeliÅ‚ pocisk i w Å›wietle jego rozbÅ‚ysku sierżant dostrzegÅ‚owiniÄ™tÄ… pÅ‚aszczem postać.Mężczyzna przechodziÅ‚ na tle horyzontuniedaleko od niego, ale przynajmniej szedÅ‚ w przeciwnÄ… stronÄ™.Sharpe! TomusiaÅ‚ być Sharpe! Przerażenie Hakeswilla wzrastaÅ‚o, tak że twarz mudrżaÅ‚a, a dÅ‚onie siÄ™ trzÄ™sÅ‚y.- MyÅ›l, draniu - powiedziaÅ‚ sobie - myÅ›l!I odpowiedz przyszÅ‚a, sÅ‚odka odpowiedz, tak oczywista, że zastanawiaÅ‚siÄ™, dlaczego tak dużo czasu zajęło mu jej znalezienie.Sharpe żyÅ‚, nie byÅ‚ wiÄ™zniem w Gawilghur, ale nawiedzaÅ‚ obóz brytyjski,a to znaczyÅ‚o, że istniaÅ‚o jedno miejsce, gdzie Hakeswill byÅ‚ zupeÅ‚niebezpieczny.MógÅ‚ pójść do fortecy, a tam Sharpe nigdy go nie dosiÄ™gnie,ponieważ pogÅ‚oski obozowe mówiÅ‚y, że atak na Gawilghur bÄ™dziebeznadziejny i krwawy.Prawdopodobnie siÄ™ nie powiedzie, mówiliniektórzy, a nawet jeÅ›li, Hakeswill mógÅ‚ zawsze udawać, że zostaÅ‚ pojmany.ChciaÅ‚ w tym momencie być tylko z dala od Sharpe a, zatem chyÅ‚kiem ruszyÅ‚na poÅ‚udnie, w dół, a kiedy dotarÅ‚ do bardziej pÅ‚askiego terenu, pobiegÅ‚ wstronÄ™ ciemnych murów fortu, przedzierajÄ…c siÄ™ przez pasma paskudniecuchnÄ…cego dymu prochowego.PrzebiegÅ‚ obok zbiornika, wzdÅ‚uż drogi i w lewo, gdzie wielka bramawznosiÅ‚a siÄ™ nad nim w ciemnoÅ›ci.BÄ™dÄ…c tam, zastukaÅ‚ w masywne,nabijane żelazem drzwi.Nikt nie odpowiedziaÅ‚.ZastukaÅ‚ raz jeszcze, kolbÄ… muszkietu, wystraszony na Å›mierć tym, żeodgÅ‚os sprowadzi na niego mÅ›ciwego diabÅ‚a z ciemnoÅ›ci, ale nagle maÅ‚afurtka w wiÄ™kszych odrzwiach otwarÅ‚a siÄ™ i zalaÅ‚a noc Å›wiatÅ‚em.- Jestem dezerterem! - syknÄ…Å‚ Hakeswill.- Jestem po waszej stronie!Pochwycono go i wciÄ…gniÄ™to przez maÅ‚e drzwiczki.DymiÄ…ca pochodniapaliÅ‚a siÄ™ wysoko na Å›cianie, pokazujÄ…c Hakeswillowi dÅ‚ugie, wÄ…skiewejÅ›cie, ciemne waÅ‚y i ciemne twarze ludzi, którzy go pojmali.- Jestem po waszej stronie! - krzyknÄ…Å‚, kiedy zamykano za nim bramÄ™ iodbierano mu muszkiet.- Jestem po waszej stronie!Wysoki mężczyzna o jastrzÄ™biej twarzy podszedÅ‚ kamiennÄ… Å›cieżkÄ….- Kim jesteÅ›? - zapytaÅ‚ po angielsku.- KimÅ›, kto chce dla was walczyć, sir.Jestem zwarty i gotowy, sir.StaryżoÅ‚nierz, sir.- Nazywam siÄ™ Manu Bappoo - powiedziaÅ‚ mężczyzna syczÄ…cym gÅ‚osem -i dowodzÄ™ tu.- Bardzo dobrze, sir, to znaczy, sahibie, bardzo dobrze.- Hakeswill skÅ‚oniÅ‚gÅ‚owÄ™.- Nazywam siÄ™ Hakeswill, sir.Sierżant Obadiah Hakeswill.Manu Bappoo wpatrzyÅ‚ siÄ™ w żoÅ‚nierza.Nie lubiÅ‚ dezerterów.CzÅ‚owiekowi, który porzuciÅ‚ swój sztandar, nie można byÅ‚o zaufać, alewieÅ›ci, że biaÅ‚y żoÅ‚nierz uciekÅ‚ z szeregów wroga mogÅ‚y jedynie dodać sercagarnizonowi.StwierdziÅ‚, że lepiej pozostawić tego czÅ‚owieka przy życiu jakoÅ›wiadka upadajÄ…cego morale przeciwnika, niż zastrzelić go od rÄ™ki.- Zabierzcie go do puÅ‚kownika Dodda - nakazaÅ‚ jednemu ze swoich ludzi.- Oddajcie mu broÅ„.Jest po naszej stronie.Zatem Hakeswill byÅ‚ w Å›rodku Gawilghur poÅ›ród wrogów.Ale byÅ‚bezpieczny przed okropieÅ„stwem, które nagle zmieniÅ‚a jego życie wkoszmar.ByÅ‚ bezpieczny przed Sharpe em.dLROZDZIAA ÓSMYSaperzy, którzy umieszczali kosze szaÅ„cowe, byli zbyt podekscytowani,by kÅ‚aść siÄ™ spać i zamiast tego krÄ™cili siÄ™ wokół dwóch dymiÄ…cych ognisk.Ich Å›miech unosiÅ‚ siÄ™ i opadaÅ‚ na nocnym wietrze.Major Stokes, zadowolonyz ich pracy, rozdaÅ‚ jako nagrodÄ™ trzy butle araku, które krążyÅ‚y teraz z rÄ…kdo rÄ…k.Sharpe obserwowaÅ‚ to maÅ‚e Å›wiÄ™towanie, a potem, trzymajÄ…c siÄ™ cieni wobozie Syuda Sevajeego, poszedÅ‚ do niewielkiego namiotu.Przed wejÅ›ciemzdjÄ…Å‚ z siebie pożyczone indyjskie szaty.W ciemnoÅ›ci wpadÅ‚ na Clare, która,nie mogÄ…c spać z powodu haÅ‚asu bombardowania, a potem gÅ‚osów saperów,podniosÅ‚a rÄ™kÄ™ i poczuÅ‚a goÅ‚e ciaÅ‚o.- JesteÅ› rozebrany! - powiedziaÅ‚a zaniepokojona.- Nie caÅ‚kiem - powiedziaÅ‚ Sharpe, a potem zrozumiaÅ‚ jej strach.- MiaÅ‚emprzemokniÄ™te ubranie - wyjaÅ›niÅ‚ - wiÄ™c je zdjÄ…Å‚em.Nie chciaÅ‚em zamoczyćłóżka, prawda? I wciąż mam na sobie koszulÄ™.- Pada? Nie sÅ‚yszaÅ‚am.- To byÅ‚a krew - powiedziaÅ‚, a potem pogrzebaÅ‚ pod kocem pożyczonymod Syuda Sevajeego i znalazÅ‚ Å‚adownicÄ™ Torrance a.Clare usÅ‚yszaÅ‚a grzechot kamieni.- Co to?- Tylko kamienie - powiedziaÅ‚ - kamyki.WÅ‚ożyÅ‚ to Å‚adownicy dwadzieÅ›cia klejnotów, które odebraÅ‚ Kendrickowi iLowry emu, ukryÅ‚ je pod kocem i poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™.WÄ…tpiÅ‚, czy znalazÅ‚ wszystkie,ale oceniaÅ‚, że odzyskaÅ‚ wiÄ™kszość z nich.ZnajdowaÅ‚y siÄ™ luzem w kie-szeniach dwóch szeregowych, nawet nie ukryte w szwach kurtek.Na Boga,czuÅ‚ siÄ™ zmÄ™czony, a jego ciaÅ‚o wciąż nie doszÅ‚o do siebie po kopniakachHakeswilla.Oddychanie bolaÅ‚o, siniaki byÅ‚y Å›wieże, a zÄ…b wciąż siÄ™ chwiaÅ‚.- Co tam siÄ™ wydarzyÅ‚o? - zapytaÅ‚a Clare.- Inżynierowie umieszczali na miejscach kosze szaÅ„cowe.Kiedy bÄ™dziejasno, zrobiÄ… platformy pod dziaÅ‚a i magazyny, a jutro w nocy przyciÄ…gnÄ…armaty.- Co przydarzyÅ‚o siÄ™ tobie? - poprawiÅ‚a pytanie Clare.Sharpe przez chwilÄ™ milczaÅ‚.- PoszukaÅ‚em starych przyjaciół - powiedziaÅ‚.Ale nie trafiÅ‚ na Hakeswilla,do cholery, a on z pewnoÅ›ciÄ… miaÅ‚ siÄ™ już na bacznoÅ›ci.Mimo to szansanadejdzie.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko, przypominajÄ…c sobie wystraszony gÅ‚osMorrisa.Kapitan byÅ‚ tyranem dla swoich ludzi, ale lizusem dlazwierzchników.- ZabiÅ‚eÅ› kogoÅ›? - zapytaÅ‚ Clare.- Dwóch ludzi - przyznaÅ‚ - ale powinno być ich trzech.- Dlaczego?WestchnÄ…Å‚.- Bo to byli zli ludzie - powiedziaÅ‚ po prostu, a potem zdaÅ‚ sobie sprawÄ™,że to prawda.- I ponieważ próbowali mnie zabić - dodaÅ‚ - i mnie obrabowali.ZnaÅ‚aÅ› ich - ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej - Kendrick i Lowry.- Byli straszni - powiedziaÅ‚a Clare cicho.- CaÅ‚y czas gapili siÄ™ na mnie.- Za to nie można ich winić, kochanie.Na jakiÅ› czas zamilkÅ‚a.Zmiechy saperów cichÅ‚y, kiedy ludzie przenosili siÄ™do swoich namiotów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]