[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie możemy tego faktu ani potwierdzić, ani zanegować;jako naukowcom nie wolno nam w tej kwestii się wypowiadać".Pewność siebie Goulda i grozny ton jegodeklaracji nie ulegają wątpliwości, ale czy aby poza nimi zacytowany tu sąd ma jakieś uzasadnienie.Dlaczegóż to jako naukowcy nie możemy wypowiadać się o Bogu? I dlaczego czajniczek Russella czyLatający Potwór Spaghetti nie miałyby być podobnie wyłączone spod reguł naukowego sceptycyzmu?Jak pokażę za chwilę, Wszechświat ze stworzycielem-nadzorcą byłby miejscem zupełnie innym niżWszechświat bez niego.Czy to nie jest zagadnienie naukowe?Sztukę przypochlebiania się (bliską już pełzaniu) Gould zaprezentował też w jednej ze swoich gorzejocenianych książek: Skały wieków.Ukuł tam akronim NOMA, utworzony od słów  Nie Obejmujące sięMagisteria":Podsumowując  i trochę się powtarzając magisterium nauki zajmuje się rzeczywistościąempiryczną: z czego wszechświat jest stworzony (fakty) oraz dlaczego działa tak, a nie inaczej(teorie).Magisterium religii dotyczy kwestii ostatecznego sensu, znaczenia oraz wartości moralnych.Owe dwa magisteria ani się nie pokrywają, ani nie wyczerpują wszystkich dziedzin (wystarczywspomnieć magisterium sztuki oraz sens piękna).By zacytować stare powiedzenie, nauka zajmuje sięwiekiem skał, religia  skałą wieków; nauka studiuje, w jaki sposób niebo chodzi, religia  jak dojśćdo nieba 38*.Brzmi dostojnie, nieprawdaż? Ale tylko dopóki nie zastanowimy się przez chwilę, co właśnieprzeczytaliśmy.Jakież bowiem miałyby być te pytania, przy których to religia staje się gościemhonorowym, nauka zaś może tylko siedzieć cicho?Martin Rees, wybitny astronom z Cambridge, na którego już powoływałem się w tej książce,rozpoczyna swoją książkę Nasz kosmiczny dom, wskazując dwóch potencjalnych kandydatów na takiepytania, a przy okazji udzielając na nie bardzo filo-NOMICZNEJ odpowiedzi:  Największą tajemnicą jest38* Stephen Jay Gould, Skały wieków: Nauka i religia w pełni życia, Zysk i S-ka, Poznań 2002, s.11 (przyp.tłum.). to, dlaczego w ogóle cokolwiek istnieje.Jaka siła tchnęła życie w równania fizyki i zrealizowała je wrzeczywistym kosmosie? Jednak takie pytania leżą poza kompetencjami nauk przyrodniczych: to domenafilozofów i teologów" 39**.Ja osobiście wolałbym jednak powiedzieć, że nawet jeśli rzeczywiście pytaniate pozostają poza domeną nauki, to tym bardziej nie przynależą do teologii (tak przy okazji  nie jestempewien, czy filozofowie byliby wdzięczni za to, że sir Martin wrzucił ich do jednego worka z teologami).Do dziś mnie zresztą bawi, gdy przypominam sobie, jak poprzedni przełożony mojego oksfordzkiegocollege'u zareagował na wniosek pewnego młodego teologa o stypendium naukowe.Przejrzawszydysertację doktorską owego aplikanta poświęconą jakimś kwestiom teologii chrześcijańskiej, naszdziekan stwierdził:  Mam wielkie wątpliwości, czy to w ogóle jest na jakiś temat".Jakąż to szczególną wiedzę mogą bowiem wnieść teologowie do głębokich kosmologicznychzagadnień, którą nie dysponowaliby naukowcy? W jednej z moich książek zacytowałem odpowiedzpewnego oksfordzkiego astronoma właśnie na jedno z takich  głębokich" pytań.Usłyszałem wówczas: No, tak.Tu wykraczamy poza naukę, ja zaś muszę oddać pole naszemu dobremu przyjacielowi,kapelanowi".Niestety, zabrakło mi refleksu, by na gorąco sformułować odpowiedz, którą pózniej dopierozapisałem:  A dlaczego kapelanowi? Czemu nie ogrodnikowi albo kucharzowi?".Dlaczego uczeni taktchórzliwie akceptują ambicje teologów, by wypowiadać się w kwestiach, w których kompetencje ich napewno nie są większe niż wiedza naukowców?To banał (i to jak większość banałów niezgodny z prawdą), że nauka odpowiada na pytania jak,tylko teologia zaś dysponuje narzędziami umożliwiającymi odpowiedz na pytania dlaczego.Cóż to nibyjest  pytanie dlaczego"? Nie każde pytanie rozpoczynające się od  dlaczego" w ogóle jest sensownym,uprawnionym pytaniem.Dlaczego jednorożce są puste w środku? Na niektóre pytania po prostu nie wartoodpowiadać.Jaki jest kolor abstrakcji? Jak pachnie nadzieja? Fakt, że jakieś pytanie można sformułowaćw pełni zgodnie z gramatycznymi regułami języka, nie oznacza, że ma ono jakikolwiek sens, ani że wartosię nim poważnie zajmować.Więcej  nawet jeśli pytanie jest poważne i nauka nie potrafi na nieodpowiedzieć, to wcale nie oznacza, że odpowiedz zna religia.Być może rzeczywiście istnieją jakieś głębokie i mądre pytania, które na zawsze pozostaną pozazasięgiem nauki.Może już teoria kwantów puka do drzwi niezgłębialnego.Ale jeśli na ostateczne pytanianie potrafi odpowiedzieć nauka, dlaczegóż to mamy myśleć, że religia zna odpowiedzi! Podejrzewam, żetak naprawdę ani astronom z Cambridge, ani z Oksfordu nie wierzą w to, iż teologowie dysponują wiedząuprawniającą ich do wyrokowania w kwestiach zbyt złożonych dla nauki.Podejrzewam zresztą coświęcej  że ich reweranse wynikały z czystej uprzejmości: teologowie, taka myśl mogła zaświtać im wgłowie, w ogóle nie mają nic wartościowego do powiedzenia na żaden temat, rzućmy im może zatemjakiś ochłap i pozwólmy głowić się nad pytaniami, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć i nikt pewnienie znajdzie nigdy odpowiedzi.Ja jednakże, w odróżnieniu od moich przyjaciół-astronomów, nieuważam, byśmy musieli rzucać komukolwiek jakieś ochłapy.Najpierw musiałbym mieć jakiś dobrypowód, by uznać, że teologia (w przeciwieństwie na przykład do biblistyki, historii literatury itp.) w ogólejest dyscypliną naukową.Wszyscy chyba zgadzamy się, że kwalifikacje nauki do udzielania nam porad w kwestiach wartościmoralnych są co najmniej wątpliwe.Czy jednak Gould naprawdę chce zrzec się na rzecz religii prawadecydowania o tym, co jest dobrem, a co złem? To, że religia nic więcej nie potrafi dołożyć do skarbnicyludzkiej wiedzy, nie stanowi żadnego uzasadnienia, by dać jej mandat do decydowania o tym, jak mamyżyć.A przy okazji  która religia? Ta, w której na mocy czystego przypadku zostaliśmy wychowani? Doktórej księgi Biblii zatem i do której części mamy sięgnąć  wszak dalece nie mówią one jednymgłosem, a niektóre fragmenty Pisma są wprost haniebne niezgodne z jakimikolwiek racjonalnymistandardami? Jak wielu, nawet z tych dosłownie interpretujących Pismo Zwięte, wyczytało, że zgodnie zBiblią śmiercią należy karać cudzołóstwo, zbieranie chrustu w szabat i nieuprzejme odzywanie się dorodziców.A jeśli odrzucimy Księgę Powtórzonego Prawa i Księgę Kapłańską (co skądinąd czyni wieluwspółczesnych  oświeconych chrześcijan"), to jakimi kryteriami mamy się kierować, które z religijnychwartości moralnych mamy zaakceptować, a które pominąć? A może trzeba poszperać w różnych religiachwyznawanych na świecie i wybrać sobie tę, której moralne nauczanie najbardziej nam odpowiada? Wtakim wypadku jednak powraca pytanie o kryteria wyboru.Tyle że jeżeli znamy już kryteria pozwalające39** Martin Rees, Nasz kosmiczny dom, Prószyński i S-ka, Warszawa 2006, s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •