[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak się stało.Pompejusz bowiem nie przejrzał zrazu jego zamiaru widząc, że maszeruje w przeciwnym kierunku, i sądził, że do odwrotu zmusił Cezara brak żywności.Dopiero poznawszy prawdę od wywiadowców, na drugi dzień zwinął obóz, tusząc, że krótszą drogą zdoła go ubiec.Tego się właśnie Cezar obawiał.Wezwał więc żołnierzy, by z równowagą ducha znosili trudy, wstrzymał pochód tylko na małą część nocy i rankiem zjawił się pod Dyrachium, gdy przednie straże Pompejusza widać było z daleka.Tam rozbił obóz.Pompejusz, odcięty od Dyrachium, nie mógł trwać w pierwotnym zamiarze, zmienił go i wybrał wyżynę zwaną Petra, która tworzy skromną przystań i osłania okręty od pewnych wiatrów.Tam się oszańcował.Rozkazał skierować tam część floty wojennej oraz dowóz zboża i wszelkie dostawy z Azji i innych krajów znajdujących się pod jego władzą.Cezar, widząc, że wojna się przeciągnie, i nie mając nadziei na dowóz z Italii, ponieważ pom-pejanie z nienaganną czujnością strzegli wszystkich wybrzeży, a jego własne floty, które w ciągu zimy zamówił na Sycylii, w Galii, Italii, nie nadchodziły, wysłał Kw.Tiliusza i L.Kanule-jusza jako legatów do Epiru, by się wystarali o zboże.Ze względu na oddalenie tych stron, w określonych miejscach założył magazyny, a sąsiednim gminom naznaczył dostarczenie podwód.Również w Lissie, w kraju Partynów i po wszystkich wsiach kazał rekwirować jakie tylko było zboże.Było go bardzo mało, bo ziemia tam jest z natury nieużyta i górzysta, tak że używają głównie zboża importowanego, a i Pompejusz, przewidując to zawczasu, złupił kraj Partynów.Jego jeźdźcy każdą zagrodęsplądrowali i zryli w poszukiwaniu zapasów zboża i zabrali wszystko, co znaleźli.Rozejrzawszy się w położeniu, Cezar obmyśla plan stosowny do warunków terenu.Dokoła bowiem obozu Pompejusza było bardzo wiele wysokich i stromych wzgórz.Te przede wszystkim Cezar obsadził, tworząc z nich warowne forty.Po czym, zależnie od właściwości poszczególnych odcinków, prowadził szańce od fortu do fortu, aby osaczyć Pompejusza.Wobec trudności zapro-wiantowania i przewagi, jaką Pompejuszowi dawała liczna konnica, Cezar chciał w ten sposób z jak najmniejszym niebezpieczeństwem umożliwić dowóz zboża i innych dostaw dla wojska, dalej przeszkadzać Pompejuszowi w furażowaniu i uczynić jego konnicę bezużyteczną, wreszcie poderwać znaczny, jak się zdawało, autorytet Pompejusza u obcych narodów, gdy się po świecie rozniesie, że Cezar trzyma go w oblężeniu, a on nie śmie wystąpić do bitwy.Pompejusz ani nie chciał odejść od morza i Dyrachium, ponieważ zgromadził tam cały sprzęt wojenny, pociski, oręż, machiny i okrętami dowoził wojsku żywność, ani też nie mógł przeszkodzić Cezarowi w sypaniu szańców, chyba za cenę bitwy, której postanowił na razie unikać.Pozostawało więc uciec się do ostatecznego środka, mianowicie zająć jak najwięcej wzgórz i utrzymać jak najszerszą przestrzeń przez wysunięte placówki, aby siły Cezara jak najbardziej rozluźnić.I tak się stało.Zbudowano dwadzieścia cztery forty, które objęły przestrzeń piętnastu tysięcy kroków obwodu, i tam furażowano.Było tam wiele miejsc obsianych ręką ludzką, skąd brano na razie pożywienie dla bydła.I podobnie jak nasi wciąż nowe dodawali szańce, ciągnąc je od fortu do fortu, aby pompejanie nie mieli którędy się wedrzeć i napaść nas od tyłu, tak i oni wewnątrz swego koła wciąż budowali szańce, aby nasi nie mogli ich z tyłu zaskoczyć.Lecz im robota szła żwawiej, gdyż mieli więcej żołnierzy i, znajdując się w środku szańców, pracowali w ciaśniejszym obwodzie.Ilekroć Cezar musiał zająć nowy odcinek, Pompejusz wprawdzie nie decydował się przeszkodzić mu w tym wszystkimi swoimi siłami ani wystąpić do walki, posyłał jednak w odpowiednie miejsce łuczników i procarzy, których miał pod dostatkiem.Wtedy wielu z naszych odniosło rany, strzały szerzyły popłoch, tak że w końcu wszyscyżołnierze porobili sobie kaftany i okrycia z wojłoku, z koców, ze skór, aby się uchronić od pocisków.Obie strony starały się na gwałt zajmować wysunięte placówki: Cezar, aby jak najciaśniej osaczyć Pompejusza, ten zaś, aby jak najwięcej wzgórz objąć w jak najszerszym obwodzie, i stąd wynikały częste utarczki.Między innymi zdarzyło się, że dziewiąty legion Cezara zajął jakąś placówkę i zaczął ją umacniać, Pompejusz zaś nie opodal obsadził przeciwległe wzgórze, aby przeszkodzić naszym w robotach.Mając z jednej strony niemal równą drogę, rzucił najpierw łuczników i procarzy, następnie znaczny zastęp lekkozbrojnych wraz z machinami wojennymi, które przerwały prace przy szańcach, nie było nam bowiem łatwo jednocześnie walczyć i sypać szańce.Cezar, widząc, że jego ludziom zewsząd doskwierają pociski, nakazał odwrót i opuszczenie placówki.Wypadło cofać się po pochyłości.Tamci zaś tym ostrzej następowali, nie dając naszym odwrotu, wyglądało bowiem na to, żeśmy ze strachu porzucili placówkę.Opowiadają, jak to wówczas Pompejusz powtarzał z przechwałką, że zgadza się uchodzić za wodza bez żadnego doświadczenia, jeśli legiony Cezara, które zuchwałość tak daleko zagnała, nie poniosą największych strat przy odwrocie.Cezar w obawie o cofających się kazał skraj wzgórza od strony nieprzyjaciela zagrodzić faszynami i pod ich osłoną wykopać fosę średniej szerokości, i w ogóle to miejsce zewsząd uczynić niedostępnym.W odpowiednich punktach rozstawił procarzy, aby osłaniali odwrót naszych.Gdy wszystko było gotowe, dał legionowi rozkaz do powrotu.Pompejanie tym zuchwałej naciskali i atakowali, faszyny zagradzające drogę rozrzucili, by mogli przejść rowy.Spostrzegł to Cezar i w obawie, by odwrót nie wyglądał na popłoch i nie przyniósł większych strat, zatrzymał ich prawie w połowie drogi, zagrzał przez usta Antoniusza, który dowodził tym legionem, kazał otrąbić sygnał i uderzyć na nieprzyjaciół.Żołnierze dziewiątego legionu jak jeden mąż rzucili oszczepy w zastępy wrogów, pędem zbiegli z dołu po stoku wzgórza, zepchnęli pompejanów i zmusili do ucieczki.Dla tamtych większą trudność w cofaniu stanowiły rozrzucone faszyny, najeżone koły i wykopane rowy.Nasi, zadowoleni, że uchodzą bez szkody, niemało ich zabili i straciwszy tylko pięciu towarzyszy,najspokojniej się wycofali.Po czym, opanowawszy niedaleko stąd inne wzgórza, dokończyli robót przy szańcach.Był to nowy i niezwykły sposób prowadzenia wojny, tak ze względu na liczbę fortów, wielkość szańców, objęty nimi obszar i całe to oblężenie, jak i z innych względów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]