[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Specjalizuje się w odtwarzaniu wyglądu człowieka na podstawie czaszki.Pisze na ten temat wielką rozprawę naukową.Przywitałem się bardzo uprzejmie z panem Opałką.Skłonił się i w milczeniu uścisnął moją rękę.- Niech pan się nie dziwi, jeśli zamiast słownej odpowiedzi na jakieś pytanie, odpisze panu albo namaluje obrazek - rzekła Zaliczka.- Pan magister Opałko przemawia tylko za pomocą pisma obrazkowego.Jest zobowiązany do zupełnego młlczenia.Uśmiechnąłem się grzecznie, ale nic z tego nie rozumiałem.Zaliczka poczęła mi więc tłumaczyć:- Pan magister Opałko słynie na uniwersytecie jako największy gaduła.Traf zdarzył, że w kwietniu wybraliśmy się gromadką do kina.Pan Opałko twierdził, że w kinie „Wolność” grają film pod tytułem „Biały kanion”, a my, że grają tam „Historię żółtej ciżemki”, Wywiązała się dyskusja, bo nikt z nas nie miał pod ręką gazety, nikomu też nie chciało się zejść do kiosku, żeby ją kupić.W rezultacie zrobiliśmy zakład na dość dziwnych warunkach.Jeśli my przegramy zakład, kupimy panu Opałce bukiet czerwonych róż, bo takiego bukietu zażądał.Jeśli zaś on przegra - nie odezwie się ani słowem podczas ekspedycji wykopaliskowej.Był tak pewny wygranejr że przystał na te surowe warunki.- No i przegrał - dokończyłem,- Przegrał - roześmiała się Zaliczka.Pan Opałko odciągnął mnie na bokr otworzył swój szkicownik i przy pomocy kilkunastu kresek wyrysował okropnie długą i chudą jak szkielet dziewczynę ze śmiesznie fajtającymi warkoczykami.Twarz tej szkarady uczynił jeszcze szkaradniejszą, potem tej chudej osobie dorysował miotłę i wysłał ją na Łysą Górę.Teraz spojrzał na mnie pytająco.Kiwnąłem głowąr że wiem, o kogo mu chodzi.To była Zaliczka, Zaliczka jako szkaradna wiedźma.Drogą od strony młasta nadjechała dorożka (kilka takich dorożek miało postój kolo przystanku autobusów PKS w miasteczku).Dorożka zatrzymała się obok pagórka, na którym oglądałem rysunek pana Opałki.Zeskoczył z niej szczupły, elegancko ubrany brunecik o wąskiej twarzy lisa.- Chciałbym porozmawiać z panami antropologami - powiedział do mnie.Wskazałem palcem pana Opałkę.- Pan jest antropolog, tak? - zapytał brunecik.Pan Opałko wskazał palcem Zaliczkę, zaglądającą do wykopu.Brunecik żachnął się.- A panowie to co, niemowy? Pan Opałko pokręcił przecząco głową na znak, że umie mówić.- To czemu się pan nie odezwie? - spytał brunecik.Wtedy pan Opałko wzruszył ramionamł.Brunecik aż zaczerwienił się ze złości.Powiedziałem:- Ten pan umie mówić, ale teraz nie chce.Pan wybaczy.- A ja myślałem, że panowie są antropologami - rzekł brunecik.Skinąłem głową.- Ten pan - wskazałem znowu Opałkę - należy do obozu antropologów.Natomiast ta panienka.Ale właśnie zbllżyła się do nas Zaliczka, zaintrygowana osobą, która przyjechała dorożką.- Karol jestem.Karol W.- przedstawił się jej brunecik, głośno całując ubrudzoną ziemią dłoń Zaliczki.- Rozmawiałem już z panią magister Zaborowską, spotkałem ją w mieście, i zezwoliła mi, abym zamieszkał w waszym obozie nad rzeką.O, mam ze sobą namiocik składany - zastrzegł się.- Przyjechałem tu na wypoczynek, będę łowił ryby.Pani magister obiecała, że umożliwi mi stołowanie się w waszym obozie, i dlatego tak bardzo chciałbym z wami zamieszkać,Zaliczka zlustrowała elegancki strój pana Karola.Zapewne doszła do wniosku, że pan Karol jest nie tylko elegancki, ale i bardzo przystojny, bo uśmiechnęła się mile.- Ach, wiem - zawołała nagle - pan jest zapewne owym detektywem, który miał do nas przyjechać.- Detektywem? - zdumiał się pan Karol.Zaliczka zakryła dłonią usta.- Przepraszam bardzo, tak mi się to wyrwało - tłumaczyła się zawstydzona.- Zapomniałam, że o tym nie wolno nikomu mówić.Ale pan będzie dyskretny, prawda? - zwróciła się do mnie.- Oczywiście, proszę pani - przyrzekłem.Pan Karol skłonił się uprzejmie.- Na moją dyskrecję także może pani liczyć - powiedział z powagą.Zaliczka znowu się uśmiechnęła.Ale tym razem - filuternie.- O, pan na pewno będzie dyskretny, bo pan właśnie jest owym detektywem, Od razu pana rozpoznałam.Wiem, że pan musi temu zaprzeczać, ale to i tak mnie nie przekona.No dobrze, nie mówmy o tym więcej.Proszę swoje rzeczy zawieźć do naszego obozu nad rzeką.Wprawdzie jest tam bardzo ciasno, ale myślę, że mały namiocik jakoś się wciśnie między nasze ogromne namioty.- Bardzo pani dziękuję - pan Karol znowu pochylił się ku brudnej dłoni Zaliczki.Raptem jak spod ziemi wyrośli chłopcy z zastępu Łuczników.Wilhelm Tell oprócz swej kuszy dźwigał pod pachą jakłś przedmiot owinięty w gazetę.- To dla pani - rzekł wręczając paczkę Zaliczce.Zaciekawiona dziewczyna rozwinęła gazetę.Naszym oczom ukazała się duża biała czaszka ludzka.- Boże drogi - jęknął pan Karol.Na Zaliczce oczywiście widok czaszki ludzkiej nie zrobił najmniejszego wrażenia.Miała z nimi ciągle do czynienia.- Gdzie znależliście ją, chłopcy? - spytała.- W lesie.W starych okopach - wyjaśnił Wilhelm Tell.- Pani nam powiedziała, że badacie czaszki ludzkie, więc przynieśliśmy.Może się wam przyda do waszych badań?Zaliczka wzruszyła ramionami.- Widzę, że będę musiała zrobić pogadankę o antropologii.Oczywiścle, badamy czaszki ludzkie.Ale interesują nas tylko czaszki wykopane z grobów, nie pierwsze lepsże znalezione w lesie.Ważne jest dla nas, z jakich czasów taka czaszka pochodzi, z jakiej okolicy i tak dalej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]