[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po pierwsze, jak pani myśli, skądsię pani tu wzięła? Jak dostała pani stopień detektywa? Frank był złymfacetem i wszyscy o tym wiedzieli.Pani się nim zajęła, a my zajęliśmy siępanią.Ma pani klapki na oczach? Tak się pani tu znalazła, Reese.Dziękitemu, że szliśmy ręka w rękę.Dlatego wylądowała pani w takiejszpaner-skicj dzielnicy.Kożuszek śmietanki towarzyskiej i ktoś z hakiemw życiorysie.Pani się akurat nadawała, jak mało kto.Ale przecież nie mówię pani niczego nowego.Pani dobrze wie, że niedostała tej sprawy przez przypadek.Ktoś inny mógłby to sobie wmawiać.Ale nie pani, Reese.Ani przez chwilę.Chłopcy z centrali wiążą z paniąwielkie nadzieje.Pozwolili pani dorwać się do tego śledztwa.Uważająpanią za dobrego gracza.Coś pani nie pasuje? Czy może pani tu niepasuje? Liczyliśmy na panią i przeliczyliśmy się? Chce nam panipokazać? A może chce pani wrócić, skąd przyszła? Być tajniakiem zhakiem w życiorysie? Tego pani chce? Bardziej się to pani podoba?Lepiej odpowiada? Wykańczać maluczkich, żeby chronić wielkich? Alboskończyć w rynsztoku? To jest do załatwienia.Możemy panią wpuścić wbardzo głęboki kanał.To było zbyt obcesowe dla Reese, za bardzo dostała po oczach.Niemogła znalezć słów.- Niech mi pani odpowie, pani detektyw.Jaki ma pani problem? Amoże pani stanowi dla nas problem, który musimy rozwiązać? Jest panipodobna do Franka bardziej, niż nam się wydawało?Nadal nie mogła wydobyć z siebie głosu.Poruszył zbyt wieleproblemów, zbyt wiele myśli kotłowało się w jej głowie.Pozmieniałporządek wielu spraw, które z takim trudem starała się uładzić.I Frank.Znowu wrócił Frank.Ale nie ten Frank, który powracał do niej od tylumiesięcy, lecz Frank, jakiego znała wcześniej, zanim stali się parąćpunów, którą mieli odgrywać.Zanim zostali menelami, których mielirozpracowywać.A więc już drugi raz tańczyła tak, jak jej zagrali w sprawie172 Franka, lecz dopiero teraz zrozumiała, że sama się wystawiła.A jej sięwydawało, że wszystko zgrabnie ukryła, już wtedy grała na dwie strony -robiła zeń czarny charakter, by samej wydać się bielszą.I wierzyłanaiwnie, że wszystko jest w porządku.%7łe naprawdę odnosi sukcesy,mimo wszelkich trudności.Nie rozumiała, że to bez znaczenia.%7łe władzemają wszystko gdzieś.A teraz sama się przekonała, że nieważne, czyustawili ją od samego początku - dali jej do pary Franka, by gowykończyła, czy też nastąpił szczęśliwy zbieg okoliczności.Uświadomiła sobie, że nic się naprawdę nie liczy.To, co się liczyło, co ją naprawdę zabolało, to jej nieprawdopodobnagłupota.Podprowadzili ją jak dziecko.Była pionkiem na szachownicycóż to za ponury żart! Przypomniała sobie, jak cierpiała tamtej nocy, zpowodu tego, co zrobiła.Jak się bała, że odkryją prawdę.Wyrzucą ją ztrzaskiem.Tymczasem dostała awans.Jak czuła się winna, że tak przy-zwoicie się 2 nią obeszli.A tymczasem wzięli ją od najgorszej strony idzięki temu stała się jedną z nich.Dlatego ją nagrodzili.Wszystkośmierdziało, a ona na to szła.A teraz, gdy cały jej świat stanął na głowic, gdy aż kotłowało się wniej w środku, zaczęła się zastanawiać, czy nie słuszniej postępowałaby,zachowując się tak jak Frank.Może na tym polegał kłopot z nim.Możewłaśnie ktoś, kto nie ma racji, jest złym facetem, złym policjantem,potrafi odróżnić dobro od zła.A jeśli tylko taki gość dostrzega tę różnicę iprzywiązuje do niej wagę? 1 ciągle ma nadzieję, że to człowiek ustanawiatę różnicę i wszystko od niego zależy?Reese usiadła, ponieważ nogi ugięły jej się pod ciężarem tej nowejwiedzy.Harris oparł się o krawędz biurka.Mówił spokojnie, nawet łagodnie,mdląco słodkim tonem człowieka, który pognębił swoją ofiarę i dobrze otym wie.- Niech to pani zostawi, tak jak jest - radził.- Sprawa potoczy sięswoją drogą.%7łona pójdzie swoją drogą, Nie musi jej pani towarzyszyć.Nie trzeba znowu wyciągać tamtej historii, żeby smród ciągnął się zapanią.A Santerre to zrobi.Absolutnie jest do tego zdolny.Reese słuchała go, a jednocześnie zerknęła przez okno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •