[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozwrzeszczeli się poganiacze byków, dokoła zaroili się jezdzcy.Ale jasna smuga skryła się za niewysokim wzgórzem, tam, gdzie widać było słabąłunę dopalającej się stacji.Tego należało się spodziewać, zrozumiał Andrew.Najpierw powinni wylądować przystacji.Przecież nie wiedzą, co się stało.Dopiero kiedy zobaczą pogorzelisko zacznąszukać ludzi.Przez harmider przebił się wysoki, ostry, rozkazujący głos.I natychmiast wszystkoucichło, tylko skrzypiały koła i sapały byki.Karawana skręciła w prawo.Teraz wszyscy szli jeszcze szybciej, wiedząc, gdzie moż-na się ukryć.Ale gdzie się ukryjecie? Przecież nie zatrzecie swoich śladów pomyślał Andrew. Ha! powiedział półgłosem wojownik, trącając Andrewa w ramię.W przedzie paliły się ogniska.Ich płomień oświetlał okrągłe namioty wielkiego obo-zowiska.* * *Na środku namiotu palił się gliniany kaganek.Wojownik, który przyprowadziłAndrewa, stał czujnie, nie opuszczając włóczni. Nie licz na to, że nasi o nas zapomną.Na pewno tu się zjawią powiedział doniego Bruce.Wojownik coś odpowiedział i uśmiechnął się pod nosem.W namiocie cuchnęło.Pod ścianą leżała sterta skór.Płachta zasłaniająca wejście została odsunięta na bok i do środka wszedł nisko po-chylony Jean.Miał rozcięte czoło i smugę zaschniętej krwi na policzku.Ręce też miałzwiązane. Jean! Andrew ucieszył się, że nie jest już sam. %7łyjesz! Krzyczałem do ciebie powiedział Jean ale widocznie mnie nie usłyszałeś.A Konrada zabili.I Tejmyrika. Podstępne dzikusy! powiedział Andrew. Ale to nic, jeszcze się z tego wydo-staniemy.Chciał podejść do Jeana, ale wojownik zagrodził mu drogę włócznią.W tym momencie do namiotu wepchnięto Aksela Akopiana, który ze wszystkich siłsię opierał.Oko miał podbite, na policzku siniak. No i została nas trójka powiedział Andrew. A może ktoś jeszcze przeżył? Nie odparł Aksel. Nie łudz się.Jean, jesteś tutaj?30 Zabili Konrada powiedział Jean. Przylecą nasi i rozpędzimy ich. Już przylecieli powiedział Andrew. Widziałem mruknął Aksel. Szukają nas.Wszedł pękaty kastrat w futrze i z radosnym uśmiechem rozsiadł się na skórach. Zapoznaj go z naszym stanowiskiem zażądał Aksel.Ale czarownik odezwał się pierwszy. Każe nam się rozebrać przetłumaczył Jean. A to niby dlaczego? zapytał Aksel. Zapytaj go, dlaczego? Niewolnicy chodzą nago przetłumaczył odpowiedz szamana Jean. Jacy z nas u diabła niewolnicy! oburzył się Aksel. Niech mu się nie wydaje,że mu to wszystko ujdzie na sucho.Ale grubemu czarownikowi nie takie rzeczy uchodziły na sucho.Po paru minutach jeńcy zostali rozebrani do naga.Jean i Andrew poddali się tej pro-cedurze dobrowolnie i bezboleśnie, natomiast Aksel wzbogacił się o kilka dalszych siń-ców.Szaman przyglądał się tej operacji radośnie chichocząc i dłubiąc w nosie.Potem w namiocie pojawił się jeszcze jeden osobnik nagi, garbaty chłopiec, któryprzydzwigał naręcze brudnych skór.Miało to być ubranie jeńców.Przyniósł też dzbanekwody.Jeńcy napili się, ale nie spieszyli się z zakładaniem nowych strojów.Nastąpiła pauza, którą czarownik niewłaściwie zinterpretował.Powiedział, że niewolnikom nie przysługuje inna odzież.Ta odzież nie jest gorsza odinnej.Skóry były brudne i roiły się od pcheł.Andrew potrząsnął jedną ze skór, którą wyciągnął z naręcza.Uniosły się tumany ku-rzu.Szaman kichnął i zaczął wrzeszczeć falsetem.Andrew poczuł się okropnie zmęczo-ny i śpiący.Reakcja nerwowa, oczy same się zamykają.Przysiadł wprost na klepisku na-miotu.Na moment, i więcej już niczego nie pamiętał.Szaman znał zioła.Wiedział, jakie wywołują ból brzucha, a jakie goją rany.W wodzie,którą przyniósł mały garbusek, był napar z nasennych korzeni.* * *Andrew wszystko przespał.Nie widział, jak garbaty chłopiec przyniósł kilka garści szarego błocka i wymazałtym błotem twarze jeńców i ich gołe nogi.Przyszedł jeszcze jeden mężczyzna z ostry-mi, cienkimi nożami.Wysmarował im włosy rzadką gliną i zeskrobał ją, pozostawia-jąc na głowach jedynie wąskie pasma, wskutek czego twarze jeńców zmieniły się niedo poznania.Szaman sam narysował czarną farbą na ramionach i rękach śpiących jeń-ców wzory tatuażu i obejrzał z zadowoleniem swoje dzieło.Zawołał Otkina Hasza, któ-31ry także przyjrzał się jeńcom i powiedział, że czarownik zrobił wszystko jak należy.Jeńców przeniesiono do wielkiego namiotu, w którym trzymano niewolników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]