[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy węże te zaatakowały biegnących za nami Zandura i jego ludzi, nie wiem, gdyż dławiłam się i kaszlałam w duszącej żółtej mgle i łzy lały mi się z oczu strumieniami, ale na pewno stały się dla nich groźną przeszkodą.Hilarion spojrzał na mnie i wyczytałam w jego oczach dumę w chwili jego triumfu.Wolną ręką wskazał na drzwi w środku wielkiej tablicy; lecz dostrzegłam też w jego zachowaniu połączony z czujnością niepokój i zrozumiałam, że jeszcze nie pozbyliśmy się tego wszystkiego, co Zandur mógł przywołać.Po drugiej stronie drzwi natknęliśmy się na pierwszy szereg szaroskórych mężczyzn trzymających w rękach znane mi ogniste rury — z nimi włamywali się do cylindrów w mieście wież.Zaczerpnęłam z potrójnej mocy skupionej w moim umyśle i stworzyłam iluzję.Była pośpiesznie skonstruowana, nie ukończona, lecz wtedy bardzo się nam przydała.Biegnąca obok mnie Ayllia zamieniła się w Zandura.Widząc go z nami, strażnicy wprawdzie nie przestali strzelać ogniem, ale rozstąpili się i zrobili nam przejście.Korytarzem dotarliśmy do ruchomej płyty w podłodze pod balkonem, na którym kiedyś stałam, i skuliłyśmy się na niej na znak dany przez Hilariona.Gdy już wszyscy się na niej znaleźli, płyta uniosła się do góry, przewożąc nas na wyższy poziom.W samą porę, ponieważ słudzy Zandura nabrali odwagi lub poznali się na oszustwie i strzelali celując w miejsce, gdzie byliśmy przed kilkoma sekundami.W czasie gdy ogniste bicze smagały podłogę, kątem oka dojrzałam dym kłębiący się za wielką tablicą i usłyszałam huk burzy, którą rozpętało uwolnienie Hilariona.— Dobrze się spisałaś, Czarodziejko.— Po raz pierwszy usłyszałam głos adepta.— Ale jeszcze nie jesteśmy wolni.Nie sądź, że z Zandurem można poradzić sobie równie łatwo jak z dziewczyną, którą się tak zręcznie posłużyłaś…— Nie lekceważę żadnego wroga — odparłam.— Ale pomoc jest blisko…— Ach tak! — Wyglądało na to, że zaskoczyły go moje słowa.— Więc nie przeszłyście przez bramę tylko we dwie?— Nie jestem sama — odparłam krótko, bo nie zamierzałam nic więcej powiedzieć.Hilarion był dla mnie kluczem, tak jak przedtem Ayllia, i nie ufałam mu.Tylko w obecności moich rodziców odważyłabym się postawić mu jakieś żądania, wciąż bowiem nie dawało mi spokoju pytanie: mówiono, że wielu adeptów stało się sługami Ciemności… Może Hilarion był jednak, choć lekko, skażony złem, mimo że w pełni na pewno nie należał do sił Mroku? Kiedyś uwierzyłam i zaufałam Dinzilowi, który zdawał się jednej myśli z mieszkańcami Zielonej Doliny, ba, nawet uchodził za ich przyjaciela.A przecież w końcu okazał się najstraszliwszym wrogiem.Wydawało się więc, że w tej odwiecznej wojnie po naszej stronie byli tacy, którzy tylko udawali, iż należą do sił Światła, a w istocie przyłączyli się dobrowolnie do Ciemności.Zdarza się, że w obliczu wspólnego niebezpieczeństwa nieprzyjaciele zawierają chwilowy sojusz, i mogło to być prawdziwe w tej sytuacji.Przypuśćmy, że Hilarion wróciłby z nami przez stworzoną przez siebie bramę do Escore, a później okazałoby się, że jest jednym z tych, których trzeba się obawiać? Dlatego musiałam stale mieć się na baczności, póki się nie dowiem, kim jest naprawdę — ale w jaki sposób mogłabym się o tym przekonać?Rozdział XIVStanęliśmy teraz przed kamienną ścianą i przypomniałam sobie, że przedtem rozwarła się przede mną, a później zamknęła.Jak zdołamy wydostać się na zewnątrz, jeśli wszystko wokół kontrolują maszyny Zandura, a my nie mamy nawet broni ognistej jak jego słudzy? Niebawem tu dotrą i mogą spalić nas na popiół.Hilarion nie miał żadnych wątpliwości.Podszedł zdecydowanie do ściany.Zauważyłam, że stąpał sztywno, jakby długie uwięzienie w kryształowej kolumnie spowodowało odrętwienie i obezwładnienie jego ciała.Ale jeśli nawet mięśnie z pewnym opóźnieniem wykonywały jego rozkazy, nie wątpił w swoją Moc.Posłużył się różdżką tak jak Ayllia, przykładając czubek do linii podziału w ścianie.Poczułam wtedy, choć zachowywałam wciąż swą niezależność, silny przypływ energii, która w tym momencie od niego emanowała.Z czubka różdżki zeskoczyła niebieska iskierka i pobiegła w dół i w górę świetlnej linii.Podłoga lekko zadrżała.Drzwi otworzyły się bardzo powoli, jakby niechętnie, dając nam wąskie przejście.Pchnęłam Ayllię do przodu, później przeszłam sama, a Hilarion wszedł na końcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •