[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wsadził swą pokiereszowaną dłoń głębiej pomiędzy szczęki Daniora, jednocześnie zaciskając kły.Instynktownie wyczuwał, w jaki sposób należy trzymać Daniora, by samemu być bezpiecznym.Oplótł tylną nogą przeciwnika.Trochę więcej wysiłku, jeszcze jedno szarpnięcie i Danior będzie martwy.I co wtedy, Aureku?Przez całe niemal życie Aurek bał się tego pytania i tego końcowego testu.Co udowodniłby, zabijając Daniora, oprócz tego, że jest lepszym zabójcą? Czy to coś da? Czy to uczyni Derorę bezpieczniejszą? Czy to wyleczy prawą dłoń Aureka? Danior leżał bez ruchu tylko jego boki podnosiły się w oddechu — czekając na śmierć.— Dalej, gołowąsie.Użyj swoich kłów.— Zapłonął w mózgu Aureka triumfalny komunikat od Kompanii.Weź swą zdobycz, chłopcze.Aurek naprężył się cały i uderzył ale nie łapami ani kłami, a umysłem i uczuciami, przedzierając się przez wściekłość i strach w umyśle Daniora, docierając do samej głębi jego jestestwa.Usłyszał skomlenie, poczuł, jak Danior słabnie.Śmiertelnie znużony rozwarł szczęki, stoczył się z ciała czarnej pantery.i poddał się Przemianie.Jego lewa dłoń zaciśnięta była na kamieniu.Dźwignął się z kolan na nogi.Nie chciał patrzeć na swoją prawą.nie był w stanie nawet powiedzieć czy rękę, czy łapę.Stanęli przy nim Halse i Hyron.Hyron trzymał nóż.— Skończ z nim — rozkazał przywódca Kompanii, podczas gdy Halse trącił Daniora swą obutą stopą.Pantera również zmieniła postać, stając się młodym mężczyzną o ciemnych włosach i bladej skórze, naciągniętej mocno na żebrach.Młodzieniec leżał na wpół zanurzony w wodzie.Otworzył oczy.Przez chwilę był świadomy, później popadł w omdlenie.— Zabij! — nadszedł nakaz Kompanii.Aurek pozwolił, by nóż wpadł z pluskiem do wody.Opanował okrucieństwo i żądzę krwi, które tak go przerażały w Innym Świecie, pogodził się z nimi i z bólem, jaki powodowały.Był teraz ich panem, prawdziwym szamanem — do końca swych dni.pod warunkiem, rzecz jasna, że nie wykrwawi się na śmierć tej nocy.Zachwiał się.Huran i Herrel podtrzymali go.Wypluł krew i futro, podniósł głowę i napotkał wzrok przywódcy Kompanii.— Nie.Poczuł zdziwienie i pogardę towarzyszy.— Danior.duch i wściekłość.nie żyje.Ten mężczyzna, leżący tutaj, to nie on.Nie wiem, kim jest, kim w ogóle może być.Jego umysł jest teraz czysty niczym umysł dziecka.I jak niemowlę, może on stać się kimkolwiek.Byłem szkolony, by zostać szamanem, czcić życie, Obietnicę i Moc.Ten Danior, który był moim wrogiem, nie żyje.Jak mógłbym zgasić tę iskierkę życia, która tli się w tym stworzeniu?Nie mógł powiedzieć Hyronowi, że Danior był częścią jego osobowości, częścią, którą w sobie opanował.Przecież Hyron sam był zabójcą, dumnym ze swej zręczności.Zabicie Daniora mogło udowodnić jedynie to, że i Aurek był utalentowanym mordercą.Hyron zrobił ostrożny krok, jego spojrzenie przygasło.Oblałem kolejny test.On uważa, że nie jestem wystarczająco krwawy, pomyślał Aurek.Wziąwszy pod uwagę ilość krwi, jaka obryzgała jego i Daniora, było to absurdalne stwierdzenie.Stłumił histeryczny chichot i pozwolił, by jego głowa opadła na ramię jego nauczyciela.Herrel zamruczał coś i wzmocnił uścisk.Aurek przestraszył się ognia.Usłyszał odgłos kroków.Stłumione przekleństwo potwierdziło, że żelazo, które przypaliło jego rękę, tamując krew, było wystarczająco gorące.Huran i Herrel objęli go jeszcze mocniej.—Wytrzymaj.Tylko jedno słowo.Aurek otworzył oczy.Przed nim stał Beval.Na swej przyprószonej siwizną głowie miał wieniec z niebiesko–zielonych liści.U jego boku stała Derora, ubrana w białą suknię wyszywaną kryształkami, które pasowały do jej bogato zdobionej czapki.Beval zdjął wieniec i podszedłszy schylił się, by umieścić go na głowie Aureka.Czas i miejsce uległy zmianie.Kiedy Aurek się obudził, był jasny dzień, a on znów leżał na letniej trawie polany Bevala.Derora dokładała szczapy do niewielkiego ogniska, a Beval był pogrążony w rozmowie z Huranem i przywódcą Zwierzołaków.— Nie ruszaj się, Aureku! — zawołała Derora, nie zadając sobie trudu, by się odwrócić.Jej kot przeciągnął się, po czym odszedł od niej, by wyciągnąć się na jego piersi.Derora nie brała pod uwagę tego, że mógłby nie posłuchać jej rozkazów.— Więc to jest twoje ostatnie słowo? — warknął Hyron.Jestem tu dozorcą, Danior nie stanowi już problemu; znajduje się pod moją opieką.Pozostaje jeszcze sprawa waszych Jeźdźców–zwierzołaków.Jeśli Kompania nie potrafi zapanować nad ich okrucieństwem, musicie odejść.Powietrze zafalowało i Hyron zniknął.— Ale ty, panie — Beval zwrócił się do szamana — nie jesteś jak inni Jeźdźcy–Zwierzołacy.To ty szkoliłeś młodego Aureka.Chętnie udzielę ci gościny, jeśli zechcesz zostać.Mógłbyś pomóc mi wychowywać dawnego Daniora, by rozwijał się prawidłowo.Huran potrząsnął głową.— Aurek, jak się wydaje, odnalazł własną ścieżkę.Ale jeśli myślisz, że to moja zasługa, mylisz się.Każdy człowiek w Kompanii jest mi drogi jako szczenię spod mego dachu i, jak widzieliśmy, im również potrzebna jest pomoc w wychowaniu.Nie mogę ich zostawić.— A Aurek? — spytał Beval.Derora odwróciła się i zamarła w bezruchu.— Jest teraz szamanem, to Moc go prowadzi powiedział Huran.Tylko od niego zależy czy odejdzie, czy zostanie.— Jestem jednorękim mężczyzną — powiedział Aurek.— Jaką ścieżkę może wybrać taki jak ja? Z pewnością nie ma dla mnie miejsca pomiędzy Zwierzołakami.a wy, panie, pani., jaki pożytek moglibyście mieć z kaleki? Łzy wymknęły się spod powiek, a potem potoczyły po policzkach.Po raz pierwszy w życiu nie wstydził się ich.Derora uklękła przy nim, przesuwając kota na swe kolana, by stał się dla niego poduszką.Łzy dziewczyny spadały na twarz Aureka i mieszały się z jego łzami.— Muszę być głupsza, niż ojciec czasem mówi.A moje pragnienia są skromne.Nie chcę żadnego innego czy lepszego mężczyzny.Beval podszedł do nich, trzymając coś w ręce.— Kiedy twoje rany się zagoją powiedział, pokazując zręcznie wyrzeźbioną drewnianą rękę — dopasuję ją do twojego ramienia.Moja córka — tak, moje dziecko, śledziłem was — powiedziała ci, że jestem twórcą żywych rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •