[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówże,jucho, głośniej!No, ale jak Pietrek głos podniesie, to go znów ojciec ucisza, więc tylko czoło ucierał.Bo czyż można ludziom dogodzić?Ledwie się zaczęła dyskusja, dziadek Kryza o głos poprosił. A do chlewików zajrzałeś ? zapytał Pietrka.Pietrek popił wody ze szklanki. Zajrzałem otarł usta.453 No i emerytów widziałeś? Widziałem. Hę? Jak powiadasz? podniecił się dziadek. A.a co im tam żryć dają? Aupiny, żołędzie, chwast siekany, otręby.Dziadek zatrząsł się z gniewu. I jedzą? Aż im się uszy trzęsą i pokwikują z rozkoszy. Hę? Tak, i każdy ma po sto osiemdziesiąt żywej wagi, a słoninę grubą na pięć palców.Sala zatrzęsła się śmiechem i potem już do końca było wesoło.Tylko jeden Pocie-szek, chociaż zawsze taki wesoły, tym razem nie miał humoru.Krzywił się i mruczał,a w końcu zapytał Pietrka, ile mu zapłacili, żeby tak gadał, i Pietrek wyrzucił go z sali.Po zebraniu sekretarz Bryl długo rozmawiał z Pietrkiem, a potem Pietrek zawołałmnie i powiedział, że nasza ostatnia gazetka podobała się (no, myślę, tyle mnie zdrowiakosztowała! Szkoda, że zaraz zdarli, bo lepsze gazetki zaraz przez złość ktoś zdziera nie można upilnować) i żebyśmy zrobili teraz wydanie nadzwyczajne z okazji tej wy-454cieczki (masz ci buty!), i że da mi zdjęcia fotograficzne z tych spółdzielni, to będziemymogli wykorzystać jako ilustracje.Więc ja tłumaczyłem, że jesteśmy zapóznieni w na-uce i że nie mamy zupełnie czasu, ale on powiedział, że muszę się postarać, bo to jestbardzo ważne, że dopiero teraz rozpocznie się prawdziwa bitwa o spółdzielnię, bo po-wstał komitet założycielski, i że musimy pomóc.6 pazdziernika, poniedziałekZmobilizowałem cały komitet redakcyjny.Nawet dziewczynki.Wszyscy chcieli na-pisać.Ale najwięcej liczę na Stachurkę.Nie wiem tylko, co będzie z Seminarium Wyższym.Zaniedbaliśmy się najpierwprzez ten statut, pózniej przez powrót delegacji, a teraz ta gazetka na karku.Dzisiaj przepytywaliśmy z arytmetyki.Przeszło połowa nie nauczyła się.Ręce opa-dają.Czy wszystko ma pójść na marne? Po tośmy statut układali? Powiedziałem o spra-wie Pietrkowi, myślałem, że się będzie śmiał, ale nie.Podobało mu się.Powiedział, żedobra myśl, tylko formalizm nas zjadł.Nie wiem, co to takiego jest, ale widocznie cośtakiego, co zżera jak formalina, którą dezynfekowali u nas chlewy, gdy świnie na różycę455zdychały.Ale ja myślę, że to nie żaden formalizm, tylko słomiany ogień.Znudziło imsię już.7 pazdziernika, wtorekWstyd mi się pokazać na wsi, bo gazetka jeszcze niegotowa.Pietrek też wciąż siędopytuje.A tu tylko dziewczynki napisały, a chłopcy to w ogóle nic.Wszystko przez te lekcje boksu, które urządza Gola.Okręcają sobie łapy szmatami,na to wkładają futrzane rękawice i grzmocą się po gębach.W dodatku Gola nie prze-strzega wagi.Stare byczysko, waży chyba z sześćdziesiąt kilo, a walczy z chuchramitrzydziestokilowymi.Stachurkę tak zamroczył, że musieliśmy go cucić zimną wodą.Najgorsze, że nie da sobie nic powiedzieć.Mówi, że to wcale nie jest walka, tylkotrening, i że on się z nikim nie bije, tylko kształci narybek.Pokazał mi numer Prze-glądu Sportowego z zeszłego poniedziałku, gdzie piszą: Podnieść poziom kształceniamłodych kadr sportowych.On właśnie kształci, powiada, więc żebym się go nie cze-piał.%7łe puszcza kawę z nosa? Tak, owszem, przyznaje, zdarza się, ale bez tego nikt niezostanie bokserem.No i co na to poradzić?456Wieczorem Pietrek znów mnie męczył.Zapytał szyderczo, czy wiem, co to jest wy-danie nadzwyczajne. Tak jest odrzekłem. No, to czego się, u licha, grzebiecie? powiedział. Nie ma z kim robić odparłem kolektywu nie ma.Pietrek zaczął się śmiać i poklepał mnie po ramieniu.Nie wiem, co to ma właściwieznaczyć.Przecież nic śmiesznego nie powiedziałem.Sam Pietrek też tak stale mówii nikt się nie śmieje.Ci starzy są tacy dziwni.8 pazdziernika, środaNic nie wychodzi wszystko się rozpada! Wczoraj jeszcze dwie trójki przygoto-wały arytmetykę, dzisiaj już nikt.Nawet ja nie miałem z kim pracować.Rudniok i Stopanie przyszli i nigdzie nie mogłem ich znalezć.Oni teraz znikają gdzieś wieczorami.My-ślałem, że chodzą do Goli na te jego treningi, ale nie.Gola też się skarży, że porzuciliring.Mają jakieś swoje tajemnicze sprawy.Gdybym miał więcej czasu, to bym ich za-czął tropić.457O gazetce wolę nie pisać, bo to wstyd i hańba!A najgorsze, że człowiek nic nie może zrobić! Gdyby była drużyna! Poszedłbymwtedy do rady drużyny i powiedział: Dajcie nam obkutego siódmaka do arytmetyki.I sprawa załatwiona.Swojego nikt nie słucha i nie poważa, ale siódmaka baliby sięi słuchali!No i dyscyplina! Harcerze przyrzekają karność i dobrą naukę.A jakby coś nie grało,zrobiłbym zaraz zbiórkę i obsztorcował, kogo trzeba.A jak nie poskutkuje fora zedwora! Niech usycha poza drużyną! Nie wiem, czy kto chciałby usychać.Gdyby była drużyna! Ale ten nowy, co miał być przewodnikiem, jakoś nie przy-jeżdża.Chłopaki tracą już nadzieję.A przecież towarzysz z Komitetu Powiatowegoobiecał.Chyba nie zarwie? A może zapomniał? To prawda, że mógł zapomnieć.Pytałem w tej sprawie Zajączka.Kazał być cierpliwym.Mówi, że jeśli ten nowynie przyjedzie, to pan Gondera nam zorganizuje, i każe czekać.Ale czy z taką ważnąsprawą można czekać? Swoją drogą to byłoby morowo, jakby Gondera.Ale nawetnie śmiem o tym myśleć.Zajączek chyba mnie tylko tak pociesza.Przecież wszyscywiedzą, że pan Gondera nie ma zupełnie czasu.Jeszcze teraz.kiedy idą wybory!4589 pazdziernika, czwartekDzisiaj Gola puścił Jońcowi farbę z zębów.Joniec pluł krwią.Baliśmy się, żebyzęba nie wypluł.Nawet sam Gola się przestraszył.Kazał go posadzić i wachlował gomokrą chustką od nosa.A potem prosił mnie, żebym Jońcowi obejrzał zęby, czy muco nie brakuje.Obejrzałem.Ma wszystkie, ale gdy spróbowałem palcami, to jeden naprzodzie mu się chwieje jak obruszany gwózdz.Powiedziałem Jońcowi, żeby nic nie gryzł, bo mu ten ząb wypadnie, i dla pewnościzabrałem mu wszystkie orzechy.Pomyślałem, że za wcześnie tracimy mleczne zęby.%7łeby tak można było zatrzymaćje, aż się przejdzie pierwszy trening!Godz.9 wieczórNie ma złego, co by na dobre nie wyszło.Przygnębiłem Jońca tym zębem i wziąłsię nareszcie do rysowania dla gazetki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]