[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Daję ci odwagę, której ci brak - oznajmił król.Poeta wygłosił poemat.Był to jeden wers.Nie ośmielając się wypowiedzieć go na głos, poeta i król wyszeptali go, jakby był sekretną modlitwą lub też bluźnierstwem.Król nie był mniej zachwycony ani mniej poruszony niż poeta.Patrzyli na siebie, obaj bardzo bladzi.- Kiedy byłem młody - rzekł król - pływałem ku zachodowi.Na pewnej wyspie widziałem srebrne charty, które zagryzały, złote dziki.Na innej żywiliśmy się zapachem magicznych jabłoni.Na jeszcze innej widziałem mury ognia.Na najdalszej ze wszystkich rzeka wysoka i pochyła jak nawa strzelała w niebo, a wodami jej płynęły ryby i łodzie.Oto cuda, ale nie można porównywać ich z twym poematem, który w jakiś sposób wszystkie je zawiera.Jakie czary sprawiły, że spłynął on na ciebie?- Rankiem - rzekł poeta - zbudziłem się, powtarzając jakieś słowa, których z początku nie pojmowałem.Te słowa to był poemat.Poczułem, że popełniam grzech, może taki, jakiego Duch nie przebacza.- Ten, który teraz dzielę z tobą - wyszeptał król.- Grzech poznania Piękności.Jest to łaska niedostępna ludziom.Musimy ją odpokutować.Dałem ci zwierciadło i złotą maskę, oto trzeci dar, który będzie ostatni.I w prawą rękę wsunął mu sztylet.Wiemy, że wyszedłszy z pałacu, poeta zadał sobie śmierć, a król jest żebrakiem, który przemierza drogi Irlandii, niegdyś będącej jego królestwem, i że nigdy nie powtórzył owego poematu.UndrMuszę uprzedzić moich czytelników, że przedstawionego niżej tekstu nadaremnie będą szukać w “Libellusie" (1615) Adama z Bremy, który, jak wiadomo, narodził się i zmarł w XI wieku.Lappenberg odkrył go w manuskrypcie znajdującym się w Bodleian Library w Oksfordzie i ze względu na wiele okolicznościowych szczegółów uznał za zapóźnioną interpolację, lecz opublikował w charakterze ciekawostki w swych “Analecta Germanica" (Lipsk 1894).Opinia dyletanta z Argentyny niewiele znaczy, niech czytelnicy sami to osądzą.Moja wersja hiszpańska nie jest dosłowna, lecz jest wiarygodna.Pisze Adam z Bremy:“.Ze wszystkich narodów graniczących z pustynią, a leżących po drugiej stronie zatoki, poza ziemiami prokreacji dzikiego konia, najbardziej godny wzmiankowania jest naród Umów.Niepewne lub zmyślone wieści pochodzące od kupców, niebezpieczne drogi i napady nomadów sprawiły, że nigdy nie dotarłem do ich terytorium.Niemniej jednak mam wrażenie, że ich rzadko trafiające się i daleko od siebie pobudowane osady leżą w dolnym biegu Wisły.W odróżnieniu od Szwedów Umowie wyznają prawdziwą wiarę w Chrystusa, nie zabarwioną arianizmem ani też krwawym kultem demonów, z których biorą początek królewskie domy Anglii i innych północnych narodów.Są wśród nich pasterze, wodniacy, czarownicy, płatnerze wykuwający miecze i wikliniarze plotący łyko.Bezlitosne wojny niemal nie pozwalają im na uprawianie ziemi.Płaskość terenu i napady rozmaitych plemion sprawiły, że są świetnymi jeźdźcami i łucznikami.W końcu człowiek zawsze upodabnia się do swego wroga.Ich włócznie dłuższe są niż nasze, bo są to włócznie jeźdźców, a nie piechurów.Należy przypuszczać, że nie znają pióra, rogu napełnionego atramentem ani też pergaminu.Żłobią swe pismo tak, jak nasi przodkowie żłobili runy, które im objawił Odyn po tym, gdy - Odyn poświęcony Odynowi - przez dziewięć nocy zwisał z jesionu.Do tych ogólnych informacji dodam mą rozmowę z Islandczykiem Ulfem Sigurdarsonem, człowiekiem poważnym i małomównym.Spotkaliśmy się w Uppsali nieopodal świątyni.Ogień z płonących drewien już zagasł, przez szczeliny w murze przenikał chłód i pierwsze blaski świtu.Na zewnątrz zapewne zostawiały na śniegu ślady swych łap szare wilki, pożerające mięso pogan przeznaczone dla trzech bogów.Nasza rozmowa rozpoczęła się po łacinie, jak to jest w zwyczaju wśród kleru, ale wkrótce przeszliśmy na język nordycki, którym mówią od dalekiej Thule aż po azjatyckie bazary.Oto co mi powiedział:- Pochodzę z rodu skaldów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]