[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Claire pokręciła głową.-Nie mogę. Nie próbowała tego wyjaśnić i niekoniecznie wiedziała, czy wogóle potrafiła; nie miała żadnego powodu na świecie, dlaczego nie miałabystąd odejść, od Oliviera i zostawić go na pastwę losu.Najwyrazniej wszyscyklienci uciekli z kawiarni, wliczając w to chłopaka zza lady i resztęstudentów.Tylko ona stała między Olivierem a śmiercią.Zgadywała, że robiła to, ponieważ nie dbała o to, że był to Olivier, w ogóle.Zrobiłaby to dla kogokolwiek.Nawet Moniki.Nienawidziła znęcania się.Nienawidziła, gdy ktoś kopał pod kimś dołki, czy to pod nią czy pod nim, aOlivier zdecydowanie znajdował się w dołku.Kimkolwiek była postać trzymająca łuk, on lub ona rozważała zastrzelenie jej,by dobić Oliviera.Mogła to zobaczyć, nawet jeśli twarz była niewidoczna iwiedziała, że w tym momencie była w większym niebezpieczeństwie niżkiedykolwiek indziej, w Morganville.Była zdana całkowicie na łaskę postaci złukiem.Nikt nie mógł, lub nie chciał jej pomóc.Czuła gryzący swąd palonego ciała, za nią.Olivier nie wyglądał dobrze i jego stan błyskawicznie siępogarszał.Zamaskowany atakujący skinął lekko głową, w uznaniu za to, czego niepowiedziała.Zwolnił kuszę, po czym spakował ją do czarnego, płóciennegoworka i wycofał się w stronę sklepu.W blasku światła dziennego, straciła goze swojego pola widzenia, mimo że miała odczucie, że atakujący nie zdjąłmaski wychodząc na ulicę.Claire nie próbowała go gonić.Stała tam przezkrótką chwilę, po czym odwróciła się w stronę Oliviera i spojrzała na niego.-Jeśli to dla ciebie zrobię, - powiedziała. wisisz mi przysługę.I zamierzamsię o nią upomnieć.Był ponad dokonywaniem zgryzliwych uwag.Skinął tylko głową, jakby niemógł zebrać siły, by zrobić coś więcej i udało mu się przekręcić nieco dalej, nabrzuch.Ostry, haczykowaty koniec śruby wystawał z jego piersi, trzy caleponiżej jego łopatki.Krawędzie były ostre jak brzytwy.To właściwie byładobra rzeczą; ponieważ mogły nie narobić mu dużo krzywdy w ten sposób.Ale musiała ją wyjąć zanim trucizna ze srebra rozprzestrzeniłaby się bardziejmiała do wyboru albo to, albo zostawienie strzały na dobre  i prawie mogłausłyszeć głos Shane a mówiący w jej głowie, że to słuszny wybór.Z zaciśniętymi zębami, owinęła luznym materiałem swojej bluzki ostry koniecstrzały, złapała poniżej za trzonek i pociągnęła ją szybko z całej swojej siły.Prawie się zatrzymała, gdy Olivier znowu syknął, jego usta otworzyły się wniemym krzyku  niemym, ponieważ nie mógł wciągnąć powietrza, bywydobyć go z siebie  ale nie odważyła się zatrzymać.Lepiej żeby bolałoteraz, niż by umarł pózniej.Wydawało się to trwać wieczność, ale musiało minąć kilka sekund zanimcałkowicie wyciągnęła grot.Rzuciła strzałę na podłogę z brzęczącymdzwiękiem i próbowała nie myśleć o krwi spływającej z jej koszulki, kiedywyciągała ją z jego ciała.Albo kogo krew mogła to być, ponieważ taknaprawdę nie należała do Oliviera, czy może się myliła? Była pożyczona, alboukradziona, od kogoś innego.Wstała, ciężko oddychając i próbując nie zwymiotować, przez to co dopierozrobiła  nie przez krew, albo spowodowany ból, ale fakt, że właśnieuratowała Olivierowi życie.Zdała sobie z tego sprawę, że Shane byłby na niąbardzo zły; mogła odejść i nazwać to karmą.Albo przynamniejsprawiedliwością.Ale teraz, nie byłoby to mądrym posunięciem.JeżeliAmelie próbowała ich dopaść  wysyłając Pennyfeathera, a nie Olivier wtedy potrzebowała jego po swojej stronie.Przynajmniej teraz.Olivier odwrócił się na swoje plecy, ze szczelnie zamkniętymi oczami.Zranienie na jego klatce piersiowej w dalszym ciągu paliło i najwyrazniejbardzo bolało, ale powoli goiło się.Wampiry zawsze same się uleczały. -Lepiej żeby było prawdą to co mi powiedziałeś, - powiedziała. I pamiętaj,jeżeli przyjdziesz po Eve, zadrzesz z nami wszystkimi.A to może być bardziejniebezpieczne, niż jakiś przypadkowy, zamaskowany koleś z kuszą.Nie ruszył się i nic jej nie odpowiedział, ale jego oczy otworzyły się iwpatrywały się w nią z intensywnością.Nie mogła tak naprawdę poczuć jakieemocje nią targają, ale mogła powiedzieć, że naprawdę, szczerze nieobchodziło jej to.10Trzasnęła drzwiami do biura i wyszła na zewnątrz.CLAIRE-Więc?  domagał się Shane. Kto to zrobił?  Claire rozmawiała z nim przeztelefon, kiedy kierowała się w stronę domu.Gdziekolwiek się znajdował, byłotam głośno, mogła słyszeć hałas maszyn znajdujących się w sklepie iszlifowanie metalu, a on musiał krzyczeć, by go usłyszała. Kto próbowałdopaść Oliviera?-Nie wiem.-No dalej, Claire.Zgaduj.-Nie, naprawdę nie mam pojęcia.Kimkolwiek był, miał na sobie maskę,kurtkę, rękawiczki i wszystko inne.Wysoki, może trochę szczupły.Mimo to,zna się na łucznictwie.I to bardzo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •