[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt inny bowiem, tylko szaleniec może sobie wyobrażać, że da się przepędzić Habirów bez rozlewu krwi.Gdy usłyszysz w bitwie ich wycie, zrozumiesz, że mam słuszność.Ale faraon może umyć ręce, jeśli tak sobie życzy.Chętnie wezmę na siebie grzech przed jego bogiem i skoszę Habirów kołami moich wozów bojowych.Napił się wina i mówił dalej:– Moim bogiem jest Horus, nie mam też nic przeciwko Amonowi, bo w Tebach nauczyłem się wielu znakomitych przekleństw związanych z jego imieniem, które robią duże wrażenie na żołnierzach.Ale rozumiem, że Amon stał się nazbyt potężny i że nowy bóg musi dlatego współzawodniczyć z Amonem, żeby umocnić władzę faraona.Powiedziała mi to sama wielka matka królewska i potwierdził to też kapłan Eje, który teraz nosi pastorał po prawej ręce króla.Z pomocą swego Atona zamierzają oni strącić Amona lub przynajmniej ograniczyć jego moc, bo nie uchodzi, żeby kapłani Amona rządzili Egiptem ponad głową króla.Jest to słuszne i politycznie mądre i jako żołnierz rozumiem doskonale, dlaczego nowy bóg jest nieodzownie potrzebny.Nie miałbym też nic przeciw temu, gdyby faraon zadowolił się budowaniem mu świątyń i wynagradzaniem kapłanów, którzy mu służą.Ale faraon zbyt wiele myśli i mówi o swoim bogu i o czymkolwiek zacznie się z nim mówić, sprowadza w końcu zawsze, prędzej czy później, rozmowę na swego boga.I robi przez to ludzi, którzy go otaczają, jeszcze bardziej szalonymi, niż jest on sam.Powiada, że żyje prawdą, ale prawda jest jak ostry nóż w rękach dziecka, nóż zaś należy nosić w pochwie i używać tylko, gdy to jest rzeczywiście potrzebne.Tak też jest i z prawdą.Dla nikogo nie jest ona bardziej niebezpieczna, jak dla tego, kto włada i rozkazuje.Łyknął wina i ciągnął:– Dziękuję mojemu sokołowi, że mogłem opuścić Teby, bo w Tebach wrze jak w kotle z powodu jego boga, ja zaś nie chce się mieszać w spory między bogami.Także małżeństwo jego wzbudziło niechęć, bo księżniczka Mitanni, która bawiła się lalkami, umarła, a faraon podniósł do rangi pierwszej królewskiej małżonki dziewczynę Nefretete, córkę kapłana Eje.Wprawdzie Nefretete jest piękna i dobrze się ubiera, ale jest bardzo samowolna i we wszystkim podobna do swego ojca.– Jak umarła księżniczka Mitanni? – zapytałem, bo widziałem to wielkookie dziecko, jak ze strachem patrzyło na Teby, gdy Aleją Baranów niesiono je do świątyni, ubrane i przystrojone jak posąg boga.– Lekarze mówią, że nie znosiła egipskiego klimatu – odparł Horemheb i zaśmiał się.– To wierutne kłamstwo, bo wszyscy wiedzą, że żaden kraj nie ma zdrowszego klimatu niż Egipt.Sam jednak wiesz, że śmiertelność w domu kobiet faraona jest duża, większa niż w ubogiej dzielnicy Teb, choć nikt by w to nie uwierzył.Najrozsądniej nie wymieniać żadnych imion, ale gdybym śmiał, podjechałbym moim wozem pod dom kapłana Eje.Po czym poszliśmy spać do namiotu.Rano zbudziły mnie dźwięki rogów.Żołnierze zbierali się w oddziały i stawali w szyku, a podoficerowie biegali wzdłuż szeregów szturchając ich i okładając biczami.Gdy wszyscy byli już ustawieni, Horemheb wyszedł z brudnej lepianki ze złotym biczem w dłoni, a sługa niósł nad jego głową parasol i opędzał packą muchy, gdy Horemheb mówił.On zaś powiedział tak:– Egipscy żołnierze! A mówiąc “egipscy żołnierze" zwracam się tak samo do was, śmierdzący Murzyni, co i do was, brudni Syryjczycy, mam na myśli także was, Szardanie i woźnice wozów bojowych, którzy jeszcze najbardziej przypominacie żołnierzy, zwracam się też do Egipcjan w tej beczącej i ryczącej trzodzie bydła.Byłem dla was pobłażliwy i ćwiczyłem was cierpliwie, teraz jednak skończyła się moja pobłażliwość i nie chce mi się nawet wysyłać was na ćwiczenia, bo gdy maszerujecie, zaplątujecie się we własne oszczepy, a gdy strzelacie w biegu z łuku, strzały sypią się na wszystkie strony świata, kaleczycie się nawzajem i gubicie strzały, na co nie możemy sobie pozwolić, sława faraonowi, niech ciało jego zachowa się na wieki.Toteż dziś poprowadzę was do boju, bo moi wywiadowcy zameldowali, że Habirowie rozbili obóz po drugiej stronie góry.Nie umiem wam powiedzieć ilu ich jest, bo szperacze uciekli w popłochu i nie zdążyli ich policzyć.Spodziewam się jednak, że będzie ich dostatecznie wielu, by pozabijać was wszystkich, tak żebym wreszcie nie musiał oglądać waszych nędznych ryjów i mógł wrócić do Egiptu, by zebrać armię prawdziwych mężczyzn kochających łup i sławę.W każdym razie pozwolę wam jeszcze spróbować ten ostatni raz.Popatrzył na żołnierzy, surowo przeszywając wzrokiem każdego, i nikt nie ważył się drgnąć, gdy mówił dalej:– Poprowadzę was do bitwy i niech każdy wie, że w bitwie będę jechał na przedzie i nie zatrzymam się, by zobaczyć, czy ktoś za mną idzie, czy też nie.Jestem bowiem synem Horusa i leci przede mną sokół, i mam zamiar pobić dzisiaj Habirów, choćbym miał to zrobić sam jeden.W każdym razie zapowiadam wam z góry, że bicz mój będzie wieczorem ociekać krwią, bo własnoręcznie wychłostam każdego, kto za mną nie pójdzie.A będę chłostać tak, że chłostany wolałby się nigdy nie urodzić.I zapewniam, że bicz mój kąsa nie gorzej niż oszczepy Habirów, które są z kiepskiej miedzi i łatwo pękają.Najgorsze w Habirach jest ich wycie, które istotnie jest przeraźliwe, skoro więc ktoś boi się krzyku, niech zatka sobie uszy gliną.Nie będzie z tego żadnej szkody, bo i tak w wrzasku Habirów nie dosłyszycie żadnych rozkazów, każdy niech więc idzie za swoim dowódcą, a wszyscy niech idą za moim sokołem.Powiem wam jeszcze o Habirach, że walczą bezładnie jak stado bydła, podczas gdy ja was uczyłem nacierać w zwartym szyku, łuczników zaś ćwiczyłem, by strzelali wszyscy równocześnie, na rozkaz albo na znak.Toteż niech Set i jego demony usmażą każdego, kto strzeli przedwcześnie albo wypuści strzałę nie celując.Nie idźcie też do bitwy lamentując jak stare baby, lecz przynajmniej udawajcie, że jesteście mężczyznami, boć nosicie w każdym razie fartuszki, a nie spódnice.Jak pobijecie Habirów, możecie podzielić się ich bydłem i własnością i wzbogacić się, bo zebrali dużo łupu we wsiach, które spalili.Dla siebie nie zamierzam zatrzymać ani jednego niewolnika czy wołu, lecz wszystko podzielicie między siebie.Także ich kobietami podzielicie się i sądzę, że sprawi wam przyjemność pogzić się z nimi wieczorem, bo kobiety Habirów są piękne, ogniste i kochają dzielnych wojaków.Powiódł wzrokiem po wojsku i nagle ludzie wznieśli okrzyk jak jeden mąż i zaczęli uderzać oszczepami o tarcze i wymachiwać łukami.A Horemheb uśmiechnął się, pomachał obojętnie biczem i powiedział:– Widzę, że palicie się, aby dostać lanie, jednak musimy wpierw poświęcić świątynię nowego boga faraona, który nazywa się Aton.Z natury swej nie jest on jednak wojowniczy, toteż nie sądzę, byście mieli z niego dużo pociechy.Dlatego też niech siły główne wymaszerują, a straż tylna zostanie tutaj, żeby poświęcić świątynię i przekonać się o łasce faraona wobec nas.Macie bowiem przed sobą długi marsz, bo zamierzam poprowadzić was do boju tak zmęczonych, jak to tylko możliwe, żebyście nie mieli sił uciekać, lecz tym dzielniej walczyli o życie.Znów machnął niedbale biczem i znowu wojska wzniosły okrzyk pełen zapału i zaczęły wylewać się z miasta w wielkim nieładzie, a każdy oddział szedł za swoim znakiem polowym, niesionym na drążku na czele oddziału.Szli więc za lwimi ogonami, sokołami i łbami krokodyli do boju, lekkie zaś wozy bojowe jechały przed wojskiem, żeby je ubezpieczać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •