[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy czekają na sąd.Oto na podwyższeniu wznosi się trybunał, gdzie siedzą trzej królowie: Minos, Ajakos i rudy Radamantys.Nie­gdyś sprawiedliwie panowali na ziemi, a po śmierci wola Dzeusa ustanowiła ich sędziami podziemia.Przed nimi stają dusze, a oni ważą ich błędy i dobre uczynki.Po wyroku cienie odchodzą tam, gdzie im przeznaczono pozostać na zawsze.Przez wiele krętych dróg, przez moczary i bagna, przez jeziora zastygłe i pustynie tchnące siarką idzie się do zamku pana tych włości Hadesa.Dookoła jeżą się strome skały.Pałac otaczają mury obronne trzykrotnym kręgiem.Pod murami płynie strumień ognisty, Pyriflegeton.Olbrzymia brama wspiera się na kolumnach diamentowych tak mocno, że żaden z bogów nie ruszyłby jej z za­wiasów.Ponad nią dźwiga się żelazna baszta.W przestronnej, czarnej sali stoi złoty tron, a na nim zasiada bóg Hades w zębatej ko­ronie na głowie, z berłem w prawej dłoni, obok swojej małżonki, Persefony.Spiżowe ściany powtarzają głuchym echem wieczny płacz i jęki pokutujących w Tartarze.Tam właśnie, pod zamkiem Hadesa, jest ów złowrogi Tartar, miejsce najsroższych kaźni dla zbrodniarzy.Straż trzymają Ery­nie, trzy potworne siostry.Uosobienie srogich i nieustępliwych wyrzutów sumienia, ścigają złoczyńców na ziemi i w piekle.Ich czarne szaty rozwiewają się w locie jak skrzydła nietoperza.Z warg sinych spływa im piana, a oddech mają tak zatruty, że którędy przelecą, tam przestają rosnąć kwiaty i zioła i rodzą się choroby.Uzbrojone w węże jadowite i płonące pochodnie, uganiają po Tar­tarze pilnując, by każdy godnie wypełniał włożoną nań karę.Po­magają im w tym kery, istoty piekielne.Wiecznie spragnione krwi ludzkiej, wydostają się na ziemię, ilekroć posłyszą odgłos woj­ny.Gdy żołnierz pada ranny, rzucają się nań, wpijają mu w ciało pazury, chłepcą gorącą posokę, póki dusza z niego nie wyjdzie.Stąd również wychodzi na świat demon Eurynomos, który pożera ciała umarłych, póki nie zostaną z nich nagie szkielety.Malarz Polignotos, w jednym ze swych obrazów, dał mu barwę ciemnobłękitną, jak u much żywiących się ścierwem.Komu trzej sędziowie przyznają, że żył sprawiedliwie, ten odjeż­dża na Wyspę Błogosławionych.Za zbliżaniem się do tej krainy wiecznej szczęśliwości ogarnia duszę już z daleka cudownie miłe i wonne powietrze, w którym czuć zapach róż, narcyzów, hiacyn­tów, lilij, fiołków, mirtu, wawrzynu i kwiatu winnego.Płyną tam rzeki jak kryształ przeźroczyste, łagodne wietrzyki potrząsają z lek­ka lasem, a w potrącanych gałązkach dźwięczy bez ustanku czarowna pieśń, niby miękkie tony zawieszonej gdzieś piszczałki.Po­środku wyspy jest miasto błogosławionych, całe ze złota, obwie­dzione dokoła murem szmaragdowym.Bruk w mieście z kości sło­niowej, a wszystkie świątynie bogów z berylu, ołtarze zaś z olbrzy­mich głazów ametystu.Dokoła miasta płynie rzeka wonnych olej­ków.Mieszkańcy tej krainy, nieuchwytne i nikłe postacie, ubrane w szaty z purpurowej pajęczyny, nie starzeją się nigdy i chodzą spokojni wśród wiecznie trwających jasności zorzy porannej.Panu­je tam wieczna wiosna.Kwiaty łąk i cieniste drzewa nigdy nie więdną; winne latorośle dojrzewają co miesiąc, a pszenica rodzi już upieczone bochenki chleba.W tej rozkosznej krainie życie upływa na biesiadach, przechadzkach i zabawach.Miejsce biesiad leży na tzw.Polu Elizejskim.Jest to prześliczna łąka, otoczona gęstym lasem przeróżnych drzew rzucających cień na biesiadników, gdy leżą na sofach z kwiatów.Dokoła sali biesiadnej stoją olbrzy­mie drzewa z najprzeźroczystszego kryształu, a rosną na nich czarki z winem rozmaitego kształtu i wielkości.Słowiki i inne śpiewaki leśne, unoszące się ponad nimi, zasypują ich, niby śniegiem, kwie­ciem, które zbierają swymi dzióbkami na sąsiednich łąkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •