[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A¿ go wygnali z dziedziny.Drugi raz siê zgodzili, gdy Boles³awa nieszczêSliwego sierocie, Mieszkowi-królowi, jad pospo³u tajemnie zadawali.- Przepadnij!- Prawda to jest, co pieSñ g³osi³Skoro prawda w pieSñ siê zab³¹ka, jest jako kamieñ, co siê w Scianê twierdzy zab³¹ka³ i nawieki w tej samej opoce zostawa.PieSñ musi skoñczyæ, co zaczê³a.Czyli¿ nie tak?NienawiSæ miêdzy dwoma braæmi zaleg³a, jakoby przepaSæ miêdzy dwiema turniami.Ka¿dy z nich zakl¹³ siê t¹ sam¹ kl¹tw¹: jeden lub ¿aden!Zajrza³ starszy m³odzieniaszkowi, gdy jeszcze szli po spo³u poprzez Noteæ na Santok.Jam pierworodny u ojca-króla, jam króli - starszy og³asza.Jam pierwszy i jam jedyny! - m³odszy og³asza.Nie ma dla dwaju miejsca w ojczyxnie! - wo³aj¹ oba.- Jeden musi ust¹piæ, przepadaæ,zgin¹æ.A ka¿dy mówi drugiemu: - Ty ust¹p, przepadnij, zgiñ!Skoro zaS ¿aden nie mo¿e brata w³asnym mieczem dosiêgn¹æ i wskroS poraziæ, chce go do-siêgn¹æ i poraziæ mieczem d³u¿szym od swego, mieczem d³oni mocniejszej - mieczem cu-dzym.56I zamySli³ brat starszy: Sprowadzê ja na ciê Czecha! A co zamySli³, pilnie wykona³.Idzie z cudzoziemsk¹ gawiedzi¹ paliæ Sl¹skie dziedziny, pustoszyæ ziemiê bratow¹, oblegaægrody.Dym d³ugimi smugami p³ynie nad lasy.Jary ogieñ w bystrych siê rzekach przegl¹da.A bratm³odszy z koñca Swiata, od sinego morza, zza dziewi¹tego jeziora, zza borów ciemnych jakopóxna noc, zza rzek g³êbokich jako ludu boleSæ przypadnie.Z³ote szyszaki jego wojenników zab³yszcz¹ jako zorza wschodz¹ca miêdzy wysokimi górami- zajaSniej¹ jak s³oñce po tamtej stronie gór i spadn¹ niby po³ysk piorunu w niskie morawy.Starszy brat straci³ dzielnicê za to, ¿e wrogi na ojczyst¹ ziemiê sprowadza.Dosi¹dzie wówczas starszy brat najSciglejszego bieguna i wbije d³ugie ostrogi miêdzy jego¿ebra zdyszane.ZapuSci³ na gêbê szyszak g³êboki i cwa³em wskroS ciemnej nocy poskoczy do stóp niemiec-kiego cesarza.Padnie do stóp majestatu i wielk¹ go poprzysiêgnie przysiêg¹, ¿eby wojskogromadziæ i na polskiego uderzyæ.Zmi³owa³ siê niemiecki cesarz nad zbiegiem.Zgromadzi³ wojsko niema³e i znowu na Rl¹sko, pod Bytom poci¹gn¹³.Dym d³ugimi smugami znowu p³ynie nad lasy.Jary ogieñ w bystrych siê rzekach przegl¹da.Zahucza³ Zbigniew W³odzis³awic od wielkiego gniewu szalej¹c:- Albo¿ i ja nie jestem ze krwie Chrobrego praszczura? Albo ¿ nie ja powinienem ca³¹ w³a-daæ puScizn¹? Moja jest ziemia! Tu w tej piersi nieszczêsnej serce nosi³em dziadowe! Czynydziada w tym mieczu zaklête gnuSniej¹.Moja jest ziemia dziadowa! Zabijê! Z diab³em siêsprzêgnê!Diab³u duszê zaprzedam!- Wstawaj¿e, naga pieSni! Odpowiedz!Dajcie odpowiedx, ludzie pó³nadzy Bytomia! Pó³nadzy ludzie Bytomia w knechty, gale¹ i ko-razun¹ okute, pierS o pierS uderzali.Pó³nadzy ludzie Bytomia brony na Scie¿aj otwarli.Z drzewcem w d³oni skrwawionej szli na wytrwan¹ z knechtami.I rzecze cesarz do ksiêcia polskiego, i¿e sk³ama³! Nieprawd¹ jest, jakoby ten lud mo¿na z³a-maæ.Ka¿e cesarz zwin¹æ chor¹gwie i od Bytomia odst¹piæ.Poci¹gnie zasie nad Odrê, pod G³o-gów.Ka¿e cesarz zak³adników i syna wojewody do machin oblê¿niczych przywi¹zaæ i napierwsze ciosy obroñców grodu wystawiæ.Raduj siê, serce potomne!Nie oszczêdzili g³ogowianie w³asnych synów.Toczyli z wa³Ã³w wielkie m³yñskie kamienie,a wrz¹c¹ smo³¹ zlewali g³owy braci, ukropem wyparzali synów oczy.Patrzy polski królowie w dziwowisko, a postrach w³osy mu je¿y.Pada na jego czo³o dostojnakrew zak³adnicza.A Smieræ wojewodzica po nocy go ze snu zrywa.- Szczekaj jeszcze!- Albo¿ siê cesarz nie ul¹k³ widoku? Albo¿ spod G³ogowa nie uszed³? A gdy pod Wroc³awodci¹ga³ ze zbiedzonymi hufcami, rwa³ go jedynow³adca polañski pradziadowskim wzorem,szarpa³ go dniem-li, noc¹-li, niweczy³ jego posi³ki.Nie masz brodu, gdzieby go nie dopad³ i nie bi³ - nie masz b³ota w puszczy, gdzieby siê jakowilk nie czai³ i nie topi³ strudzonych w nag³ym natarciu - nie masz kêsa chleba, którego bynie wydar³ lub krwi¹ po ostatni¹ skibkê nie zbroczy³.57A¿ sam cesarz niemiecki ty³ poda³.A pozostawi³ swe wojsko skruszone na pastwê polañskiego gardziny.Starszy brat patrzy na klêskê oczyma krwawymi.Wielk¹ wygrane polskich zastêpów za swoj¹wielk¹ klêskê poczyta.- Szczekaj jeszcze!- Mówi pieSñ: Prze³o¿y³ starszy brat-wróg siod³o swoje wojenne na grzbiet wypoczêtego ogie-ra, mocno podci¹gn¹³ poprêgi, krótko przypasa³ puSliska.Daleka go czeka wyprawa.Za San-tok! Za Drzeñ! Za UScie! Za Nak³o! Poprzez Lipy i Sosny! Poszepta³ z ksiêciem na Nakle,w pas siê pok³oni³ wielkiemu na Kaminie ksi¹¿êciu, czo³em bi³ w ziemiê przed Tryg³awemw Szczecinie.Pop³yn¹³ na Uznoim, Wolgast i Korenicê.- Szczekaj jeszcze!- Nie by³o ju¿ wieszczego konia w RadgaScie, bo pali³by mu by³ kadzid³o i ca³owa³ kopyta.Min¹³ ju¿ czas, gdy na ofiarê Radgastowi zabijano biskupów niemieckich.Siad³ ju¿ biskupBurkard na wieszczunie nie siod³anym, nie kie³znanym, nie ch³ostanym przenigdy - i wyje-cha³ z kontyny.Rwa³ siê i stawa³ dêba Swiêty ogier w szaleñstwie.Ale go niemiecki biskupujexdzi³ potê¿n¹ ostrog¹.W³o¿yli na bujn¹ grzywê niemieckie chom¹to.Opasali postronka-mi i splotem rzemieni.Orze ju¿ teraz ziemiê niemieck¹ pod batem niemieckiego rataja wiesz-czy koñ Swaro¿yca.Chwa³a ci, ksi¹¿ê! TyS to podjudzi³, podnieci³, podburzy³ ksi¹¿¹tka nadmorskie, weleckiewiece i miasta, pchn¹³ je na nowo, ¿eby na polsk¹ ziemiê uderzyæ.Po spo³u z Niemcami! Pospo³u z Czechami! Rozedrzeæ Chrobrego dziedzinê.Siedliska do przyciesi wypaliæ, zamkinad wodami wy³amaæ i g³ownie ich rozwlec po bagnie, ludzi pokuæ w p³onice i kupcom nawieki w niewolê zaprzedaæ.Chwa³a ci, ksi¹¿ê!Chodzi Olbracht Niedxwiedx po Zaborzu, lasy depce, plemionka weleckie za gard³o chwytai dusi.Zdusi Hewelan, idzie na Sprewian, zdusi Kopanickich, idzie na Wkranów.Poci¹ganozdrzami zapach poprzez puszcze, jako te¿ to woniej¹ zanoteckie lipy.Miód s³owiañskidaleki do nozdrzy Niedxwiedzia wiatr niesie.Wsie Niedxwiedx wypala, lud têpi lub kuwschodowi wypêdza.JeSli S³owianin idzie boczn¹ drog¹ - na ga³¹x! A gdy wojna wybucha,idzie S³owianin z cesarzem Henrykiem i z cesarzem Konradem na Polskê.Daremne twojetrudy, o ksi¹¿ê!Rzuci³ siê ze swego G³ogowa Krzywousty wojownik, obj¹³ ca³e Mazowsze, zdoby³, zburzy³i spali³ krwawe Nak³o i UScie.Rozgromi³ liczne rzesze Pomorzan.Dosiêgn¹! Belgradu i bra-my Ko³obrzega zwyciêsk¹ wyr¹ba³ siekier¹.Przeszed³ odrzañsk¹ zatokê, tamten brzeg osadzi³ i a¿ do Sprewy w dziedziny Niedxwiedziasiê wora³.TyS to, o ksi¹¿ê, rozpêta³!Tysi¹ce w ziemi polegn¹, tysi¹ce pójd¹ w niewolê.TyS to rozpocz¹³ ten straszny, bezlitosny,wieloletni bój wroga-brata z Pomorzem.TyS wzmóg³ potêgê wroga-brata.Skin¹³ rêk¹ królewic, ¿eby wieszczbiarz precz z tej izby uchodzi³.A gdy siê tamten oci¹ga, chwyci³ go za piersi i na ziemiê obali³, ¿eby nog¹ rozdeptaæ jegowieszczbê przeklêt¹.Klasn¹³ w rêce.Komornicy wywlekli gadacza.Lirê jego o kamienneprogi strzaskali.Zapad³ ksi¹¿ê w dumanie posêpne.Powróci³ w krainy swej mêki.58Och! Wrz¹cego o³owiu nakapa³ mu w serce w³Ã³czêga.Przeklêty widok przed oczy wystawi³.Sen zniszczy³.Noc g³êboka nad zamkiem zaleg³a.W g³êbi nocy, wSród ciszy, w bezsennym morzysku -wrzask tr¹by.Brata has³o.Têtenty na moScie spuszczonym.Krzyk.Bitwa.Szczêk orê¿a.W przedsionku jêk g³uchy i ciosy zabójcze.Drzwi pêk³y rozbite obuchem.Komornik na pro-gu zak³uty.Latarni z³owrogie po³yski.Siepacze do izby wtargnêli.W przy³bicach, w kolczu-gach.Do broni! Miecz w rêku! Skoczyli.Za rêce! Za nogi! Na ³o¿e!Z rozkazu! Z rozkazu! Z rozkazu! Za zdradê królewsk¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]