[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden trzymał ten sam kursco uciekinierzy, lecąc jedynie na nieco większej wysokości, drugi nurkującym lotemposzybował w dół, zmierzając do bezpośredniej konfrontacji z pojazdem Hana.Handoskonale wiedział, co teraz nastąpi  wrogi ślizgacz będzie próbował wytrącić go zkursu lub zmusić do utraty wysokości i lotu prosto na otaczające ich skały.Była to starazabawa pilotów ślizgaczy, tym razem jednak stanowiła walkę na śmierć i życie.Han zdał sobie sprawę, że jeszcze przynajmniej jeden pojazd podąży bezpośrednio zanimi.Był pewien, że wrogowie pozostawią na dużej wysokości najwyżej połowę swychsił.Szybko sprawdził kąt padania promieni słonecznych i podjął błyskawiczną decyzję,kierując maszynę ku wybranemu kanionowi.Towarzysząca mu kobieta krzyknęła zprzerażenia, widząc, że wybrany przez Hana wąwóz należy do najwęższych w całejokolicy.Wzdłuż jednej ze ścian kanionu było dość miejsca, by mogli poruszać się bez specjalnychutrudnień, jednak Han, lekceważąc to ułatwienie, trzymał się przez cały czas drugiejstrony, nieustannie klucząc, nurkując i wznosząc maszynę.Nagle, bardziej wyczuwając, niż rozumiejąc zagrożenie, kątem oka dostrzegł na ścianiekanionu zbliżający się cień.Instynktownie zahamował, po czym gwałtownie dodał gazu.Wiązka energii wystrzelonej ze ścigającego ich pojazdu chybiła celu, a zanim wrógponownie był gotów do ataku, Han zadarł nos ślizgacza i zgrabnym łukiem poszybowałw górę.Nieprzyjacielski pojazd, usiłując uniknąć zderzenia, wpadł na skały.Głuchy odgłoseksplozji wstrząsnął całym kanionem.Han poleciał dalej, nieciekawy losu pilota.Zwiększył prędkość pojazdu i skoncentrował się wyłącznie na sterowaniu.Prawdziwy szok nastąpił, gdy wylecieli na otwartą przestrzeń.Góry i kaniony pozostałyza nimi, wokół rozciągały się teraz rozległe równiny.Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył Han,były trzy ścigające ich ślizgacze.Sądził, że w labiryncie kanionów zdołał je zgubić, więcjakież było jego zdumienie, gdy wrogie pojazdy ujrzał tuż przed sobą.Dostrzegł zdziwienie na twarzach pilotów ślizgaczy.Byli to mężczyzna i dwa humanoidy,których złocista karnacja skóry zdawała się odbijać promienie popołudniowego słońca.Nieprzyjaciele zawrócili jak na komendę, kierując pojazdy śladem Hana.Zlizgacz uciekinierów pędził teraz z maksymalną prędkością, lecz pilot doskonalezdawał sobie sprawę, że na dłuższą metę nie zdoła umknąć prześladowcom i dotrzeć wbezpieczne okolice miasta.Trzeba było znalezć inne wyjście.Uwagę Hana przyciągnął olbrzymi walcowaty komin automatycznej stacji kontroli pogody.Potężne radary stacji, wprawione automatycznie w ruch, obracały się właśnie wokółkorpusu.W ułamku sekundy Han zmienił kurs, kierując ślizgacz prosto na budynek.Kobieta znów krzyknęła z przerażenia.36 @ Zemsta Hana Solo Co ty wyprawiasz? Złapią nas!Han nie miał czasu na żadne tłumaczenia.Zbliżywszy się do wieży zmniejszył niecoprędkość.Jedno spojrzenie upewniło go, że pozostali prześladowcy znajdują się pobokach i nad jego maszyną.Zmniejszył prędkość do minimum.Wieża z każdą sekundąrosła w oczach.Zcigające ich ślizgacze przyhamowały, najwyrazniej nie pojmując dlaczego Han zmierzawprost na przeszkodę.W chwilę pózniej Han przeleciał pomiędzy dzwigarami konstrukcji.Wbrew pozoromnie był to zbyt skomplikowany manewr.Odstępy między potężnymi stalowymi belkamibyły stosunkowo duże.Zcigające pojazdy wybrały tę samą drogę.Ich piloci obawialisię widać, iż gdyby zdecydowali się okrążyć wieżę, Han zyskałby zbyt dużą przewagę.Tymczasem plan Hana polegał zupełnie na czymś innym.Raptownie pociągnął za drążkisterownicze, unosząc ślizgacz w górę, jednocześnie modląc się w duchu, by wieża niemiała żadnych niestandardowych przeróbek.Zlizgacz Hana gładko przemknął pomiędzy dwoma pomostami roboczymi, znikając wprzepaścistym kominie i kierując się w stronę obracającego się radaru.Han obejrzał się za siebie i ujrzał, że trzej zdesperowani prześladowcy podążają za nimi.Ich maszyny poruszały się jednak o wiele wolniej od ślizgacza Hana.Widać było, żedotychczas jeszcze nie latali w takich warunkach. Trzymaj się mocno!  krzyknął przez ramię, raptownie kierując maszynę w stronęścigających.Komin był na tyle szeroki, że wrogie maszyny bez trudu rozproszyły się,unikając zderzenia.Po chwili jednak nieprzyjacielskie ślizgacze ponownie zgrupowałysię, podążając za Hanem.Tuż przy wylocie komina Han dodał mocy silnikom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •