[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej łapki były takie malutkie.Ssała bardzo energicznie, co wskazywało, że odzyskuje siły.Mimo samotności i strachu, powracała do zdrowia dzięki ogromnej woli życia, aczkolwiek trudno powiedzieć, czyby nie padła podczas startu.Ja jednak wiedziałem, że nawet gdyby Faith została w klatce, wysoko na ścianie "Arki", owa wola życia pozwoliłaby jej przetrwać na przekór strasznym warunkom.Po pewnym czasie przestała ssać.Zrobiła się senna, opadały jej powieki.Spojrzawszy na mnie, wypuściła smoczek z ust.Pragnąłem zobaczyć w jej oczach oskarżenie, ale widziałem jedynie spokój i zadowolenie.I miłość.W końcu mnie pokochała.Trzymałem bezwładną małpkę w ramionach.Kiedy po godzinie zaczęła lekko stygnąć i sztywnieć, wreszcie ją położyłem.Teraz to już nie była Faith, lecz tylko martwe ciało.Siedziałem tam w półmroku, utkwiwszy wzrok w ciemnym kształcie na podłodze klatki.Nie wiem, jak długo to trwało.W głowie bez przerwy kołatała mi się tylko jedna myśl: popełniłem morderstwo.Dla swojej wygody zabiłem zwierzę, które mnie kochało i darzyło zaufaniem.Całkiem jak człowiek.Małpa też pisze pamiętnik.To Marek pierwszy zauważył, że Lovelock ma jakiś sekret, kiedy przez jeden wieczór opiekowaliśmy się dziećmi w domu doktor Cocciolone.Marek mi powiedział, że jak tylko wchodził do pokoju komputerowego, małpa za każdym razem ściemniała monitor."Normalnie nikogo nie obchodzi, że ktoś patrzy, więc pewnie się domyślasz, Diano, co Lovelock tam robi".Wielkie dzięki, braciszku, jeżeli to prawda, bo na przykład Neeraj nie wie, że Marek go lubi, ponieważ obaj stałe się kłócą.Neeraj uważa, że głównie Marek przeszkadza mu się dopasować do naszej rodziny.Nie ma pojęcia, że ze wszystkich ja najbardziej go nienawidzę, ale tego nie okazuję, bo nie robię mu żadnych numerów.Po prostu go olewam.Dla mnie on nie istnieje, tylko że tego nie widzi, bo Marek stale zawraca mu głowę.Czasami dorośli są tacy głupi.Lovelock, oczywiście, nie jest dorosły.Oj, właściwie jako małpa jest dorosły, ale to nie to samo.Zawsze zwraca uwagę na to, co robię, więc nie mogłabym wejść do pokoju komputerowego i liczyć, że nie wyłączy monitora.Łatwo jednak mogłam wykorzystać Emmy.Wypuściłam ją na korytarz.Najpierw dwa razy zajrzała do sypialni Mamuśki, mała ciekawska, a w końcu zawędrowała do pokoju komputerowego i wtedy wpadłam za nią i ją stamtąd wyciągnęłam.Nawet nie zerknęłam na ekran komputera.Później dałam jej kilka zabawek i znowu zostawiłam ją samą, więc znów tam polazła.Chciała, żeby Lovelock się z nią pobawił, a wtedy weszłam i zamiast niego sama zaczęłam się z nią bawić.Odciągnęłam ją do kąta, mówiąc coś w tym rodzaju: "Emmy, nie wolno nam przeszkadzać małpce.Lovelock pracuje dla mamusi i nie ma czasu na zabawę".Tak naprawdę miałam okazję spojrzeć na ekran tylko raz.Odczekałam, aż Lovelock zacznie pisać, a nawet jeszcze trochę dłużej, na wszelki wypadek, gdyby mnie obserwował, by sprawdzić, czy nie patrzę, kiedy klawisze zaczęły stukać.W końcu spojrzałam, a on tego nie zauważył, i na ekranie zobaczyłam zdania jak w pamiętniku.Pisał, że robi różne rzeczy, choć z daleka nie mogłam dokładnie przeczytać, ale jestem pewna, że to był pamiętnik.Marek najpierw rechotał jak wariat, a później powiedział: "Znajdę ten plik.Nie ukryje go przede mną".Wtedy mu przypomniałam: "Sam mi mówiłeś, że w tej nowej sieci niczego nie możesz znaleźć", a on mi na to: "Niech zginę, jeśli nie przechytrzę tej małpy", więc mu powiedziałam: "No to się pośpiesz i będziemy mieli podwójny pogrzeb, żebyśmy nie musieli zostawiać domu społecznego na jeszcze jeden dzień.Niedługo startujemy".Marek zrobił głupią minę i powiedział: "Cha, cha, to takie śmieszne, że aż zapomniałem się śmiać", co oznaczało, że moje na wierzchu, bo on wygaduje takie kretyńskie rzeczy tylko wtedy, gdy przegrywa.No więc, cha, cha.Pogrzeb odbył się dokładnie według życzeń Mamuśki, a właśnie tego obawiał się Stef.Pewnie uznałbym ceremonię za przezabawną, gdybym choć na chwilę mógł oderwać myśli od tego, co znajdowało się pod Stefem, niemal w samym kroczu.Ledwo zdołałem unieść jego nogi, by wcisnąć tam ciało Faith.Prawdę mówiąc, schodzenie ze ściany też nie było łatwe - tym razem małpka się mnie nie trzymała.Poza tym przez całą drogę do kostnicy drżałem na myśl, że ktoś mnie zobaczy i będzie ciekaw, co niosę w paczce owiniętej papierem toaletowym.Jednakże wszyscy są tak zaabsorbowani przygotowaniami do startu, że albo gorączkowo pracują, albo z wyczerpania zasypiają tam, gdzie zmorzy ich sen.Dosłownie.Ludzie wszędzie potrafią się zdrzemnąć.Zgodnie ze zwyczajami przyjętymi we wszystkich kulturach, w których wystawia się zmarłych, Stef leżał w trumnie do połowy otwartej.Akurat czesała go i malowała mu twarz pracowniczka zakładu pogrzebowego, więc się schowałem za plikiem dokumentów na szafce kartoteki i siedziałem tam, dopóki nie wyszła.Bałem się, że zamknie trumnę lub zgasi światło, co by znacznie utrudniło albo nawet uniemożliwiło mi działanie.Chyba poszła do łazienki, bo nie zrobiła ani jednego, ani drugiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]