[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zostały same, zawahała się; Sara zaproponowała jej jeszcze jedną filiżankę kawy.Obie zamówiły espresso.Isabelle usiadła obok.Z przygnębieniem spojrzała na matkę i w jej oczach stanęły łzy, choć próbowała walczyć ze słabością.- Nie sądzę, bym teraz miała prawo coś powiedzieć, prawda? - zapytała żałośnie, a Sara delikatnie dotknęła jej dłoni, nie marząc o niczym innym, tylko o tym, by wymazać z życia Isabelle ból albo chociaż ją jakoś osłonić.Ale już dawno przekonała się, że to daremne.- Nie mogę się skarżyć, przecież mnie ostrzegałaś.- Ależ możesz - uśmiechnęła się Sara.- Człowiek zawsze może narzekać.Potem zdecydowała się na otwartość.- Jesteś nieszczęśliwa, prawda?- Bardzo - przyznała Isabelle, ścierając łzę z policzka.- Nie miałam pojęcia, że to tak będzie.byłam młoda i głupia, zresztą wiesz wszystko.Byłam po prostu ślepa.Mówiła szczerą prawdę, ale Sara odczuła smutek.Ani trochę nie pocieszyło jej to, że miała absolutną rację.Za tę rację płaciło teraz jej dziecko.Serce się jej krajało, gdy patrzyła na nieszczęsną Isabelle.Przed laty pogodziła się z tym, że będzie ją widywać od przypadku do przypadku, ale zawsze nad tym bolała.Teraz, kiedy zobaczyła, jak zgasła Izabelle, oziębienie stosunków między matką a córką wydawało się jeszcze większą stratą.- Jesteś bardzo młoda.I bardzo uparta.On natomiast był niesamowicie przebiegły.Isabelle potwierdziła ze smutkiem.- On grał na tobie jak na skrzypcach, by otrzymać to, o co mu chodziło.Grał na nich wszystkich, wymusił zgodę rodziny i zbałamucił młodziutką dziewczynę, by wyszła za niego za mąż.Trudno było wybaczyć Isabelle, ale winę przede wszystkim ponosił Lorenzo.- Dobrze wiedział, co robi.- Lepiej niż sądzisz.Gdy tylko dotarliśmy do Rzymu, a on dostał to, czego chciał, wszystko się radykalnie zmieniło.Wyglądało na to, że już wcześniej wyszukał pałacyk, mówiąc, że we Włoszech wszyscy liczący się ludzie mieszkają w pałacach, że to konieczne dla naszych dzieci, podobnie jak willa w Umbrii.Potem kupił rollsa.jacht i ferrari.i nagle przestałam go widywać.Zawsze włóczył się gdzieś ze znajomymi, gazety pisały o nim w kontekście innych kobiet.Ile razy o to pytałam, śmiał się i odpowiadał, że to starzy przyjaciele albo kuzyni.On chyba jest spokrewniony z połową Europy - westchnęła ponuro Isabelle, patrząc w oczy matki.- Oszukuje mnie od lat i już się nawet z tym nie kryje.Robi, co tylko mu przyjdzie do głowy, i twierdzi, że ja nic na to nie mogę poradzić.We Włoszech nie ma rozwodów, a on jest spokrewniony z trzema kardynałami.Mówi, że nigdy się ze mną nie rozwiedzie.Isabelle wydawała się taka bezradna.Sara nawet nie przypuszczała, iż doszło do takiego rozkładu małżeństwa córki, że Lorenzo śmie się tak zachowywać.Trzeba być wyjątkowo bezczelnym, by przyjechać tu, uczestniczyć w przyjęciu i starać się być za pan brat z przyjaciółmi Sary.Poczuła wściekłość.- Czy prosiłaś go o rozwód? - zapytała zmartwiałym głosem, delikatnie dotykając dłoni córki; Isabelle przytaknęła.- Przed dwoma laty, kiedy miał gorący romans ze znaną rzymską damą.Nie byłam już w stanie tego znieść.Opisywano ich we wszystkich gazetach.Nie widziałam sensu, by kontynuować tę grę - już nie wstrzymywała łez.- Byłam taka samotna.Sara objęła ją; Isabelle wytarła nos i opowiadała dalej:- W ubiegłym roku też zażądałam rozwodu.Znowu odmówił, twierdząc, że muszę się pogodzić z faktem, że jesteśmy małżeństwem raz na zawsze.- On chce być mężem twojego konta w banku, nie twoim.Lorenzowi zawsze o to chodziło i, zdaniem Juliana, miał wiele szczęścia.Odłożył sobie mnóstwo pieniędzy, które dostał od Isabelle, i ciągle kazał jej za wszystko płacić.Nie przejmowałaby się tym tak bardzo, gdyby go kochała.Ale o tym nie było mowy już od lat.Kiedy wypaliła się pierwsza namiętność, nie pozostało nic z wyjątkiem popiołu.- Przynajmniej nie masz z nim dzieci.Jeśli w ogóle kiedykolwiek się z tego wywikłasz, sprawa będzie mniej skomplikowana.Jesteś jeszcze młoda, możesz mieć dzieci później.- Nie z nim - powiedziała ponuro Isabelle, zniżając głos; kelnerzy trzymali się w dyskretnej odległości.- Nie możemy mieć dzieci.Tym razem Sara spojrzała z zaskoczeniem.Do tej pory nie dziwiła się jakoś niczemu.- Dlaczego nie?Ostrzegał, że być może Isabelle jest w ciąży, kiedy chciał ją poślubić; to był główny powód, dla którego nie czekano do Bożego Narodzenia.Przecież nie był taki stary, miał wtedy pięćdziesiąt cztery lata; William był starszy, kiedy urodził się Xavier, a przy tym - myślała o nim ciepło Sara - nie miał tęgiego zdrowia.- Czy z nim jest coś nie tak?- Chorował na świnkę, będąc dzieckiem, i jest bezpłodny.Powiedział mi o tym jego wuj.Enzo nigdy nic mi nie mówi.Gdy go o to zapytałam, roześmiał się i powiedział, iż mam dużo szczęścia, że ma wbudowany system kontroli urodzin.Kłamał mamo, powiedział, że będziemy mieli dwanaścioro dzieci.Po policzkach Isabelle ciągle toczyły się łzy.- Myślę, że mogłabym pozostać jego żoną, choć go nienawidzę, gdybyśmy mieli dzieci.W jej głosie brzmiała tęsknota, której nic nie mogło zaspokoić.Przez pięć długich lat nie miała nikogo, kogo mogłaby kochać, jej także nikt nie okazywał miłości.Nawet własna rodzina, z którą powaśniła się z jego powodu.- Dobrze, że nie masz z nim dzieci, kochanie - rzekła cicho Sara.- Nie chciałabyś przecież, by towarzyszyła im twoja życiowa przegrana.- Nie śpimy już ze sobą od trzech lat.Najczęściej on nie wraca do domu, chyba tylko po to, by zmienić koszulę albo wziąć pieniądze.W opowiadaniu Isabelle coś zwróciło uwagę Sary; postanowiła sobie to zapamiętać, by wykorzystać później.Książę di Tebaldi nie był taki zręczny, jak sądził, choć zwykle na tej umiejętności mu nie zbywało.- Już się tym nie przejmuję - kontynuowała Isabelle.- Nie martwię się o nic.Jestem jak w więzieniu.Rzeczywiście wyglądała tak, jakby wyszła z aresztu.W dziennym świetle Sara widziała, że Emanuelle miała rację.Zaobserwowała podczas pobytu w Rzymie, że Isabelle jest mizerna i blada, a także ogromnie nieszczęśliwa.Nic dziwnego, miała po temu wystarczające powody.- Czy chcesz wrócić do domu? Tutaj przypuszczalnie mogłabyś otrzymać rozwód.Ślub brałaś w zamku.- We Włoszech wzięliśmy drugi ślub - odparła bezradnie Isabelle.- W kościele.Jeśli rozwiodę się tutaj, nie będzie to legalne we Włoszech i już nigdy nie będę mogła powtórnie wyjść za mąż.Taki akt nie miałby tam mocy prawnej.Lorenzo twierdzi, że muszę się pogodzić ze swym losem.Trzymał ich na muszce tak jak poprzednio, a to nie podobało się Sarze.Przypadek Isabelle przedstawiał się gorzej niż pierwsze małżeństwo jej matki, choć obie sytuacje były do siebie podobne.Wtedy wkroczył ojciec Sary, teraz ona musi znaleźć sposób, by pomóc córce.- Co mogę dla ciebie zrobić? Czego chcesz, moja kochana? - zapytała Sara ze smutkiem.- Natychmiast porozmawiam z adwokatami, ale sądzę, że powinnaś uzbroić się w cierpliwość.W końcu okaże się, że istnieje coś, czego on pragnie bardziej niż ciebie i być może wtedy uda się dobić targu.Musiała jednak przyznać, że nie będzie to łatwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •