[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.9 Porównanie to przeprowadził Urie Bronfenbrenner, w: Michael Lamb, Kathleen Sternberg, Child Care in Context: Cross-Cultural Perspectives, Englewood, NJ: Lawrence Erlbaum,1992.208Daniel Goleman Inteligencja Emocjonalnaemocjonalnych.Nastąpił równocześnie trzykrotny wzrost liczby dzieci korzystających z pomocypsychologów (co jest dobrym znakiem, świadczącym o tym, że pomoc taka staje się coraz bardziejdostępna) oraz podwoiła się niemal liczba dzieci z tak poważnymi problemami emocjonalnymi, żepowinny otrzymać taką pomoc, ale jej nie uzyskały (co jest z kolei złym znakiem), liczba ta wzrosłaz około 9 procent w 1976 roku do 18 procent w roku 1989.Urie Bronnfenbrenner, wybitny specjalista z zakresu psychologii rozwojowej z UniwersytetuCornella, który przeprowadził porównanie samopoczucia dzieci w różnych krajach, mówi: Wobec braku dobrych systemów pomocy i wsparcia, zewnętrzne stresy stały się tak wielkie, żerozpadają się nawet silne rodziny.Pośpiech, niestabilność i dezorganizacja codziennego życiarodzinnego stają się coraz powszechniejszym zjawiskiem we wszystkich kręgach naszegospołeczeństwa, nie wyłączając warstw dobrze wykształconych i bardzo zamożnych.Stwarza topoważne zagrożenie dla następnego pokolenia, szczególnie dla mężczyzn, którzy w okresiedorastania są wyjątkowo nieodporni na działanie takich niszczycielskich sił jak rozwód, ubóstwo ibezrobocie, siejące spustoszenie w ich psychice.Położenie amerykańskich dzieci i rodzin nigdyjeszcze nie było tak rozpaczliwe [.] Pozbawiamy miliony dzieci zdolności i oparcia moralnego.10Jest to zjawisko występujące nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także na całym świecie,towarzyszące globalnemu pędowi do obniżania kosztów pracy poprzez stwarzanie warunkówekonomicznych, które wywierają wielką presję na rodzinę.%7łyjemy w czasach finansowegooblężenia rodzin, zmuszającego oboje rodziców do wielogodzinnej pracy, co odbywa się kosztemich dzieci, pozostawionych samym sobie i spędzających czas wedle własnych, nie zawszemądrych pomysłów albo przesiadujących całe dnie przed telewizorem.Są to jednocześnie czasy,kiedy coraz więcej dzieci dorasta w biedzie, kiedy samotna matka z dzieckiem staje się corazbardziej normalnym elementem życia społecznego, kiedy coraz więcej rodziców zostawia dzieci wtak marnie prowadzonych żłobkach i przedszkolach, że zamiast dumnej nazwy ośrodków opiekidziennej powinny raczej nosić nazwę ośrodków zaniedbania.Wszystko to oznacza, że nawet pełnijak najlepszych chęci rodzice mają coraz mniej okazji do ożywczych kontaktów z dzieckiem,wykształcających u niego umiejętności emocjonalne.Jeśli rodziny nie funkcjonują już tak skutecznie, aby zapewnić dzieciom stabilne podstawy życia,to co należy robić? Dokładniejsze przyjrzenie się mechanizmom powstawania konkretnychproblemów pokazuje, w jaki sposób pewne braki umiejętności emocjonalnych i społecznychwpływają na ich pojawianie się oraz jak właściwie przemyślane środki naprawcze i zaradczemogą utrzymać dzieci na właściwej drodze.Tłumienie agresjiW mojej szkole podstawowej największym łobuzem był Jimmy.Kiedy chodziłem do pierwszejklasy, on był w czwartej.Można się było po nim spodziewać wszystkiego - kradł kolegompieniądze, które rodzice dali im na obiad, zabierał rowery, żeby sobie pojezdzić, w trakcierozmowy potrafił ni z tego ni z owego walnąć pięścią.Jimmy był klasycznym okazem osiłkawszczynającego bójki z byle powodu albo i bez powodu.Wszyscy baliśmy się go i trzymaliśmy sięw odpowiedniej odległości od niego.Każdy czuł przed nim strach i każdy go nienawidził; nikt niechciał się z nim bawić.Kiedy pojawiał się na boisku, wszędzie gdzie się skierował, robiło się zmiejsca pusto, zupełnie jak gdyby kroczył przed nim niewidzialny ochroniarz i usuwał wszystkiedzieci z drogi.10 Z referatu Uriego Bronfenbrennera wygłoszonego na sympozjum na Uniwersytecie Cornella 24 września 1993 roku.209Daniel Goleman Inteligencja EmocjonalnaDzieci takie jak Jimmy cierpią na swoiste zaburzenia.Jest to zupełnie oczywiste.Być może mniejoczywiste jest to, że taka niezwykła agresywność u dziecka jest oznaką przyszłych zaburzeńemocjonalnych i innego rodzaju kłopotów.Przed ukończeniem szesnastu lat Jimmy wylądował wwięzieniu za napad.Obraz dożywotniego dziedzictwa dziecięcej agresywności u dzieci takich jak Jimmy wyłania się zwielu badań.11 Jak się przekonaliśmy, nieodłącznym elementem życia rodzinnego takichagresywnych dzieci są rodzice, którzy na przemian zaniedbują dziecko i surowo karzą za byle co,kiedy są akurat w złym humorze.Aatwo chyba zrozumieć, że taki system wychowania sprawia, iżdziecko staje się wojownicze albo zaczyna cierpieć na lekką paranoję.Nie wszystkie reagujące złością i agresją dzieci są siejącymi postrach łobuzami; niektóre z nich sązamkniętymi w sobie odludkami reagującymi niezwykle gwałtownie na drwiny i zaczepki albo nato, co poczytują za kpinę, szyderstwo lub wyrządzoną im niesprawiedliwość.Aączy ich jednak zchuliganami jedno - swoista wada percepcji: i pierwsi, i drudzy doszukują się obrazy tam, gdziejej nie było, wyobrażając sobie, że rówieśnicy odnoszą się do nich bardziej wrogo, niż dzieje się tow rzeczywistości.Skutkiem tego postrzegają oni zachowania neutralne jako zagrożenia -przypadkowe zderzenie czy uderzenie traktowane jest jako atak - i broniąc się przed nimi, rzucająsię do bójki.Sprawia oczywiście, że inne dzieci unikają ich, pogłębiając jeszcze męczącą izolację.Takie skore do złości, wyizolowane dzieci są bardzo czułe na wyrządzane im krzywdy iniesprawiedliwe traktowani Postrzegają siebie na ogół jako ofiary i mogą przedstawić długą listęsytuacji, kiedy to na przykład nauczyciel obwiniał je za coś, czego nie zrobiły.Innącharakterystyczną cechą takich dzieci jest to, że kiedy ogarnie je gniew, przychodzi im na myśltylko jeden sposób reakcji - atak.Wpływ tych uprzedzeń postrzeżeniowych na interpretację zdarzeń widać doskonale weksperymencie, w którym dobierano takich łobuzów w pary z bardziej pokojowo nastawionymidziećmi i pokazywano im scenki zarejestrowane kamerą wideo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]