[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To poniżej godności, nawet twojej.Nie powinnaś zniżać się dojej poziomu, jest tylko wilkiem. Nie należy mówić tak o przyjaciółce odparła Sasha, przesuwając się w kierunkuTashyny.Wilczyca znacznie zgrabniej odskoczyła w bok, po czym skierowała się ku Sashy.Sasha złapała ją za łapy i siłowała się ze zwierzęciem.Tashyna okazała się na tyle miła, by nieugryzć jej mocno i znów odskoczyła, szaleńczo zamiatając ogonem.Wkrótce nawet Alythia musiała zasłonić dłonią usta, by stłumić uśmiech.Sasha zdążyłasię spocić do czasu, gdy w drzwiach stanął Kessligh, z lekkim niepokojem spoglądając naprzyczynę całego tego hałasu.Tashyna natychmiast nerwowo wycofała się dalej od drzwi.Sashapocieszająco oplotła szyję wilczycy ramieniem i podrapała ją za uszami. Och, spójrz, Tashyno powiedziała radośnie. Oto dominujący samiec.Kessligh uniósł brew. Tylko sprawdzałem.Sądziłem, że może ktoś tu kona. Och, daj spokój, jeśli Alythia i ja wdałybyśmy się w walkę, nie potrwałaby aż tak długo. Co za czarująca uwaga powiedziała oschle Alythia.Kessligh przykucnął naprzeciw Tashyny i wyciągnął dłoń.Wilczyca wysunęła łeb, zadzierając ogon. Musiała zaznać nieco przyzwoitegotraktowania zauważył inaczej byłaby nieznośna. Tashyna obwąchała jego dłoń. Wyglądana północnego wilka.Pierś ma nieco węższą, futro bujniejsze. Aye zgodziła się Sasha, nadal siedząc obok łóżka i oddychając ciężko.Przypuszczalnie pochodzi z Hadrynu.Co czyni z niej najsympatyczniejszego Hadryńczyka,jakiego kiedykolwiek spotkałam. Równie dobrze może pochodzić z Tanerynu odparł Kessligh.Tashyna przestaławąchać i ruszyła do miski, aby się napić.Co było niesamowite samo w sobie, uznała Sasha.Niektórzy ludzie najwyrazniej przestali ją przerażać i nie wymagali już jej nieustannej czynności.Można ich było bezpiecznie zignorować. Miejmy nadzieję, iż zima okaże się chłodna, inaczejbędzie jej gorąco w nowym futrze.Wilczyca ponownie wskoczyła na łóżko, trącając łbem ramię Alythii.Alythiapozostawała jej najlepszą przyjaciółką, bez względu na nowych znajomych.I zasłużenie,powiedziała sobie w myślach Sasha.Dzikie zwierzęta niełatwo wiązały się z ludzmi.Alythiamusiała zasłużyć sobie na lojalność wilczycy. Chodz, Lyth powiedziała Sasha, podrywając się na nogi. Na dole czeka śniadanie.Zobaczmy, czy zdołamy zdobyć dla Tashyny jakieś resztki. Dajcie jej jeszcze kilka miesięcy, a będzie potrzebowała czegoś znacznie więcej niżresztki ostrzegł Kessligh, otwierając zmierzający ku schodom pochód. Och, Kesslighu! odezwała się Sasha, marudnym tonem małej dziewczynki. Czymożemy ją zatrzymać? Proszę? Nie przysporzy nam żadnych kłopotów, obiecuję!Sasha mogłaby przysiąc, że za jej plecami Alythia uśmiechnęła się, dopinając smycz doobroży Tashyny.Zabranie na przebieżkę młodej wilczycy na smyczy nie okazało się tak proste, jak Sashasobie wyobrażała.Tashyna reagowała na wszystko, czasami strachem, czasem szaleńcząekscytacją.Skakała z jednej strony alejki na drugą, unikając zaskoczonych, gapiących się ludzi,by nagle rzucić się w stronę drzwi, spod których dobiegał ciekawy zapach.Strzygła uszami nawidok dzieci, zadzierając ogon, czujna i pewna siebie.A potem zatrzymywała się lub odbiegałana bok, lub też czmychała na widok kogoś z mieczem u biodra.Sasha musiała wówczasprzystawać, by pociągnąć ją dalej, uspakajając słowami, gdy wilczyca, powarkując, chyłkiemomijała podejrzanych mężczyzn& zazwyczaj usiłujących wcisnąć się w mur po przeciwnejstronie alejki.Szczęśliwie, większość uzbrojonych stanowili żeglarze, rzadko oddalający się oddoków.Bieg prowadzącą w górę zbocza schodkowaną dróżką również okazał się wyzwaniem,gdy Tashyna usiłowała pokonywać po cztery stopnie naraz, jedynie po to, by zostać zastopowanąprzez plątającą się smycz.Co gorsza, natknęli się na kilka bezpańskich kundli.Za pierwszymrazem Tashyna niemal wyrwała Sashy ramię ze stawu& lecz po kilku krokach w drugimzwierzęciu obudził się naturalny instynkt, ostrzegający kundla, że nie ma do czynienia z wielkimpsem, lecz z wilkiem, nawet jeśli nigdy w swoim życiu wilka nie widział.Umknął, ujadająctrwożliwie.Tashyna wydawała się nieco zawiedziona.Sasha parsknęła śmiechem. Nie martw się powiedziała. Wiele nie straciłaś.Kiedy Sasha zakończyła przebieżkę wzdłuż doków, Tashy-na nie wydawała się specjalniezmęczona.Skakała, szarpiąc za smycz, gdy Sasha maszerowała obok.Niewątpliwie Tashy-namusiała być w kiepskiej formie po długiej niewoli.Lepiej by nie doszła do pełni sił, niewielunasi-kethów bowiem zdołałoby utrzymać ją wówczas na smyczy.Być może będą musielizmieniać się, w kilku wyprowadzając ją na spacery.Tłumek miejscowych gapił się, wskazując palcami, gdy biegała.Kilku mężczyznrozkładających swoje stoiska zawołało: Lenayińska wilczyca! Nie jest moja, należy do mojej siostry! odkrzyknęła radośnie Sasha.Rozbawiła jąmyśl o rozprzestrzeniających się już zapewne po dokach plotkach, mówiących o lenayińskiejwojowniczej księżniczce, jeszcze twardszej i grozniejszej niż ta pierwsza, przyjazniącej sięz dzikimi wilkami.Zorganizowanie dodatkowej porcji mięsnych resztek nie okazało się trudne po prostuzabrała wilczycę do Rybiego Aba i przedstawiła Tongrenowi.Tongren wraz z trójką synówpowitali Tashynę jak gdyby była dawno zaginioną krewną, dając jej wodę, skórki z boczku orazprzyniesione z kuchni kości z kawałkami mięsiwa, i obiecując więcej doskonałych smakołyków.W uliczce za Aleją Sieci Sasha zastukała do starej spaczonej furtki.Potem, nie czekającna odpowiedz, otworzyła drzwiczki.Brukowana ścieżka wiodła ciemnymi zakamarkami naniewielki dziedziniec pośród kilkupiętrowych ceglanych zabudowań.Za niektórymi z okiennicdostrzegła poruszające się sylwetki.Uwiązała Tashynę do niewielkiego drzewka pośrodku dziedzińca i poklepała.Wilczycazdawała się ją rozumieć, położyła się i ziewnęła.Niezwykły wilk, pomyślała Sasha, maszerującku drzwiom.Może rzeczywiście uda się ją wytresować.Zapukała i weszła.Wewnątrz niewielkiego pokoju stało łóżko.Leżała w nim maładziewczynka o jasnobrązowych włosach.Spoczywające na okrywającym ją prześcieradle ramięwysmarowane miała jakąś mazią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]