[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To samo dotyczy blacharki - wtedy wyglądała jak w ostatnim stadium zaawansowanego raka, teraz lśni i błyszczy jak nowa.Darnell wiedział, co na ten temat myśli Jimmy Sykes, gdyż kiedyś zapytał go o to.Otóż zdaniem Jimmy’ego Arnie wszystkie poważniejsze prace wykonywał w nocy, kiedy pozostali użytkownicy garażu szli do domu.- To cholernie dużo jak na nocną robotę - powiedział na głos Darnell i nagle poczuł lodowaty dreszcz, któremu nie zdołała zapobiec nawet gorąca kawa z koniakiem.Wręcz nieprawdopodobnie dużo.Za dnia bowiem chłopak zajmował się głównie słuchaniem WDIL i bez­celowym pętaniem się po garażu.- Myślę, że on robi to wszystko w nocy - oznajmił Jimmy z niewinną wiarą dziecka tłumaczącego dorosłym, że święty Mikołaj wchodzi do domu przez komin albo że ćwierćdolarówkę, którą znalazło pod poduszką, wsunęła tam dobra wróżka.Will nie wierzył ani w świętego Mikołaja, ani w dobre wróżki, ani w to, że Arnie remontował Christine nocami.Po jego umyśle kołatały się jeszcze dwa inne fakty, niczym bilardowe kule szukające otworów, w które mogłyby wpaść i wreszcie znieruchomieć.Po pierwsze wiedział o tym, że Cunningham często jeździł swoim wozem, jeszcze zanim mógł choćby marzyć o tym, żeby zgłosić go na badanie techniczne.Odbywało się to na składowisku złomowanych samochodów, między stertami żelastwa, z prędkością pięciu mil na godzinę, wokół dźwigu z elektromagnetycznym uchwytem i wielkim pudłem zgniatarki, przez wiele, wiele godzin po tym, jak wszyscy poszli już do domów.Darnell zapytał go o to tylko raz i usłyszał w odpowiedzi, że Arnie chciał sprawdzić, czy ma dobrze ustawione przednie koła.Chłopak zupełnie nie potrafił kłamać.Nie można sprawdzić ustawienia kół przy prędkości pięciu mil na godzinę.To właśnie robił Arnie, kiedy garaż pustoszał.Tak wyglądała jego nocna praca.Po prostu jeździł wąskimi alejkami między stosami pordzewiałych wraków, wydobywanych na chwilę z ciemności, kiedy padał na nie blask reflektorów Christine.Po drugie istniał problem licznika mil w plymoucie.Obracał się do tyłu.Cunningham pokazał mu to pewnego dnia z chytrym uśmiechem na twarzy.Obracał się do tyłu w zadziwiająco szybkim tempie.Według Arniego z każdą przejechaną milą licznik cofał się o ponad pięć.Will był tym szczerze zdumiony.Oczywiście słyszał o cofaniu liczników w używa­nych samochodach i nawet sam robił to niejeden raz (a także wpychał trociny do skrzyń biegów, aby przytłumić ich dychawiczne rzężenie, oraz nalewał olej sojowy do cieknących chłodnic, by je chwilowo uszczelnić), ale nigdy jeszcze nie widział takiego, który obracałby się do tyłu sam z siebie.Gdyby mu ktoś o tym powiedział, uznałby to za całkowicie niemożliwe.Arnie tylko uśmiechnął się przebiegle i nazwał to błahostką.Ładna mi błahostka - pomyślał Will.Dwie myśli odbiły się leniwie od siebie i potoczyły w przeciwnych kierunkach.Fajowy wóz, no nie? Pięknie go wyszykował, zupełnie jakby znał jakieś czary, czy coś w tym rodzaju.Will nie wierzył w świętego Mikołaja ani dobre wróżki, ale w każdej chwili był gotów przyznać, że na tym świecie istnieją różne dziwne rzeczy.Rozsądny człowiek powinien zdawać sobie z tego sprawę i starać się to wykorzystać.Mieszkający w Los Angeles przyjaciel Darnella twierdził, że tuż przed trzęsieniem ziemi w roku 1967 ujrzał ducha swojej żony i Will nie widział żadnego konkretnego powodu, dla którego miałby mu nie wierzyć (choć z pewnością uznałby to za kłamstwo, gdyby tamten mógł dzięki temu cokolwiek osiągnąć).Quent Youngerman, inny z jego przyjaciół, utrzymywał, jakoby widział od dawna nieżyjącego ojca stojącego przy jego łóżku w szpitalu; Quent, robotnik budowlany, wypadł przez okno z trzeciego piętra nowo wznoszonego domu przy Wood Street.Will, podobnie jak większość ludzi, stykał się z takimi historiami przez całe życie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •