[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Życzyła Judy jak najlepiej, ale jej odejście nie wróżyło nic dobrego.Kto wie, jaka okaże się nowa guwernantka Amy? Tyle przerażających historii opowiadano o tym, co obcy ludzie wyrządzali dzieciom! A to przecież kryminalistki.- Czy masz już jakąś kandydatkę na miejsce Judy, George? Naczelnik zamyślił się głęboko.Było co najmniej tuzin od­powiednich, godnych zaufania więźniarek, mogących zastąpić Judy.Ale już od dłuższego czasu pewna myśl nie dawała mu spokoju.Chodziło o Tracy Whitney.Było coś podejrzanego w jej przypadku, coś, czego nie mógł zrozumieć.Już piętnaście lat zajmował się zawodowo kryminologią i bardzo cenił sobie swoją znajomość ludzi.Niektórzy więźniowie, z którymi miał do czynienia, byli zatwardziałymi kryminalistami, inni dostali się do więzienia z po­wodu przestępstwa popełnionego w gniewie czy podnieceniu, albo nie oparli się chwilowej pokusie.Tracy Whitney nie pasowała do żadnej z tych kategorii.Nie dał się nabrać jej zapewnieniom o niewinności, była to stara śpiewka wszystkich skazańców.Niepo­koiły go nazwiska ludzi zamieszanych w sprawę Tracy Whitney i jej skazania.Naczelnik zawdzięczał swoją pracę Nowoorleańskiej Komisji Spraw Obywatelskich, której przewodniczącym był guber­nator stanu i chociaż uporczywie odmawiał mieszania się do polityki, obijały mu się o uszy głośne nazwiska.Joe Romano to mafia, prawa ręka Orsattiego.Perry Pope, obrońca w procesie Tracy Whitney, figurował na liście płac Orsattiego, podobnie jak sędzia Henry Lawrence.Bez wątpienia wokół sprawy Tracy Whitney czuć było jakiś nieprzyjemny zapach.Naczelnik Brannigan podjął decyzję.Powiedział żonie:- Tak.Mam kandydatkę.W kuchni więziennej był pokoik z małym stolikiem, pokrytym żaroodpornym plastikiem, i czterema krzesłami, jedyne miejsce, gdzie można było spokojnie porozmawiać.Tracy spędzała tam z Ernestyną Littlechap dziesięciominutową przerwę, popijając kawę.- Może wreszcie się dowiem, co to za sprawy masz do załatwienia na wolności i dlaczego chcesz wiać - powiedziała Ernestyną.Tracy zawahała się.Czy mogła jej wierzyć? Właściwie nie miała wyboru.- Są.są pewni ludzie, którzy narazili się mojej rodzinie i mnie.Muszę stąd uciec, żeby się im odwdzięczyć.- Tak? A co takiego ci zrobili?Tracy mówiła powoli, jakby każde słowo sprawiało jej ból.- Zabili moją matkę.- Kto to zrobił?- Nie wiem, czy te nazwiska coś ci powiedzą: Joe Romano, Perry Pope, sędzia Henry Lawrence, Anthony Orsatti.Ernestyna patrzyła na nią z otwartymi ustami, całkiem osłupiała.- Jezusie, Maryjo! Co ty mi wstawiasz, dziewczyno?- Słyszałaś o nich? - zdziwiła się Tracy.- Słyszałaś.Kto o nich nie słyszał? Piesek się nie odleje w tym pieprzonym Orleanie, jeśli Orsatti albo Romano mu na to nie pozwolą.Chcesz z nimi zadrzeć? Rozdepczą cię jak karalucha!- Już mnie rozdeptali - beznamiętnie odrzekła Tracy.Ernes­tyna obejrzała się, czy nikt nie podsłuchuje.- Albo ci całkiem odbiło, albo w ogóle masz nierówno pod sufitem.Mówisz o nietykalnych! - Potrząsnęła głową.- Za­pomnij o tym.- Nie, nie mogę zapomnieć.Muszę stąd wiać.Pomożesz mi? - Ukryły się w najdalszym kącie.- Dwanaście dziewczyn wiało już z tego przytułku - rzekła Ernestyna.- Dwie złapali strażnicy i zastrzelili.Pozostałe dziesięć złapali i sprowadzili z powrotem.- Tracy nic nie odpowiedziała.- Na wieży stoją strażnicy uzbrojeni w karabiny maszynowe, dwadzieś­cia cztery godziny na dobę.To są naprawdę skurwysyny.Jeśli komuś uda się zwiać - tracą pracę, więc zabić więźnia to dla nich tyle, co splunąć.Dookoła więzienia są druty kolczaste, a jeżeli przez nie przejdziesz i nie trafią cię z karabinów, mają jeszcze psy wytresowane w tropieniu, które potrafią wyniuchać pierdniecie komara.Parę kilometrów stąd jest posterunek straży obywatelskiej, jak ktoś stąd zwieje - puszczają helikoptery wyposażone w karabiny i reflektory.Gówno ich obchodzi, czy przyprowadzą cię tutaj żywą, czy martwą.Dla nich lepsza jest martwa.Żeby innym odechciało się wiać.- Ale jednak próbują - zauważyła z uporem Tracy.- Te, które próbowały, miały pomoc z zewnątrz - ludzi, którzy przemycali broń, pieniądze, ubrania.Czekali na nie w samo­chodach, z zapalonym silnikiem.- Zatrzymała się dla efektu.- Ale mimo wszystko je złapali.- Mnie nie złapią - przyrzekła Tracy.Zbliżała się matrona.Wywołała Tracy.- Whitney, naczelnik cię wzywa.Na jednej nodze!Potrzebujemy opiekunki dla naszej małej córeczki - powiedział Brannigan.- To jest praca dobrowolna.Nie musisz jej przyjmować, jeśli ci nie odpowiada.„Opiekunka dla naszej małej córeczki.- Tracy myślała na przyspieszonych obrotach.- To może mi ułatwić ucieczkę! Pracując w domu naczelnika, mogę poznać więzienie znacznie lepiej niż tutaj!”- Dobrze - powiedziała.- Przyjmuję tę pracę.George Brannigan był zadowolony.Miał jakieś dziwne, nieuza­sadnione przeczucie, że coś powinien dla niej zrobić.- W porządku.Płacimy ci sześćdziesiąt centów za godzinę.Pieniądze będą odkładane na twoje konto pod koniec każdego miesiąca.Więźniom nie wolno było posiadać gotówki, wszystkie pieniądze zarobione w więzieniu były im wręczane przy zwolnieniu.„Pod koniec tego miesiąca już mnie tu nie będzie” - pomyślała Tracy.Głośno odpowiedziała:- To mi całkowicie odpowiada.- Zaczynasz jutro rano.Główna przełożona poda ci dalsze szczegóły.- Dziękuję, panie naczelniku.Brannigan patrzył na Tracy i chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nie wiedział co.Zamiast tego rzekł:- To wszystko.Gdy powtórzyła nowinę Ernestynie, Murzynka zamyśliła się głęboko.- To znaczy, że zrobili z ciebie zaufaną.Będziesz mogła wychodzić poza teren więzienia.To może trochę pomóc w ucieczce.- Jak się stąd ucieka?- Masz trzy możliwości, ale wszystkie są ryzykowne.Pierwsza jest najprostsza.Zapychasz gumą do żucia dziurki w twojej celi i w drzwiach na korytarzu.Wychodzisz na podwórko, zarzucasz na druty jakiś koc i dajesz nogę.Potem tylko bieg.„A za mną te sympatyczne pieski i helikoptery”.Tracy poczuła jak kule strażników rozrywają jej ciało.Wzdrygnęła się.- A te inne sposoby.- Drugi sposób to wojna.Zdobywasz broń i bierzesz zakład­nika.Jak cię złapią - dostaniesz diabełka w niklowej czapeczce.Albo przedłużenie wyroku o dwa do pięciu lat.- A trzeci sposób?- Wyjście [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •