[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rozmawiałeś z ojcem o naszej wyprawie?Była od stóp do głów opatulona w ciemnoszarą pelerynę spódnicę miała upiętą do jazdy na oklep, a zdobił ją teraz je' dynie pierścień w kształcie węża.Rand dostrzegł laskę; pomimo tamtych płomieni nie było na niej śladu zwęglenia czy chociaż sadzy.- Nie mógłbym wyjechać bez jego wiedzy.Przypatrywała mu się chwilę z zaciśniętymi ustami, zanim odwróciła się do innych.- A czy wy również stwierdziliście, że list nie wystarczy?Mat i Perrin zaczęli mówić jeden przez drugiego, zapew­niając ją, że tylko zostawili listy, tak jak im nakazała.Skinęła głową i gestem ręki nakazała im zamilknąć, patrząc gniewnie na Randa.- To co się stało, jest już wplecione we Wzór.Lan?- Konie są gotowe - powiedział Strażnik - i mamy dostateczną ilość zapasów, aby dotrzeć do Baerlon bez za­trzymywania się.Możemy wyjechać w każdej chwili, najlepiej zaraz.- Musicie zabrać mnie z sobą.Do stajni wślizgnęła się Egwene, w ramionach trzymała owinięte szalem zawiniątko.Rand omal się nie przewrócił na jej widok.Lan wysunął miecz do połowy, lecz kiedy zobaczył, kto przyszedł, schował ostrze z powrotem, a jego wzrok nagle zo­bojętniał.Perrin i Mat zaczęli bełkotliwie przekonywać Moi­raine, że nie mówili Egwene o wyjeździe.Aes Sedai zignoro­wała ich, patrzyła zwyczajnie na Egwene, w zamyśleniu doty­kając palcem ust.Egwene nasunęła kaptur ciemnobrązowej peleryny na gło­wę, ale nie mogła ukryć wyzywającego spojrzenia.- Mam tu wszystko, co mi potrzebne, łącznie z jedzeniem.Nie uda wam się odjechać beze mnie.Prawdopodobnie nigdy nie będę miała szansy zobaczyć świata poza granicami Dwu Rzek.- To nie jest wyprawa na piknik w Waterfood, Egwene ­ofuknął ją Mat.Cofnął się o krok, kiedy spojrzała na niego Spod nachmurzonych brwi.- Dziękuję ci Mat za to wyjaśnienie.Czy myślicie, że wy trzej jesteście jedynymi, którzy chcą zobaczyć, jak jest gdzie indziej? Marzyłam o tym równie długo jak wy i nie mam za­miaru zmarnować szansy.- Skąd się dowiedziałaś, że wyjeżdżamy? - dopytywał się Rand.- Zresztą i tak nie możesz jechać z nami.Nie je­dziemy dla zabawy.Nas ścigają trolloki.Zaczerwienił się i znieruchomiał z oburzenia, gdy obdarzyła go wyrozumiałym spojrzeniem.- Najpierw - wyjaśniała mu cierpliwie - zauważyłam skradającego się Mata, który bardzo się starał, aby go nie za­uważono.Potem zauważyłam Perrina, który usiłował ukryć ten absurdalnie wielki topór pod swoim płaszczem.Wiedziałam, że Lan kupił konia i nagle zaczęłam się zastanawiać, po co mu drugi.A skoro kupił jednego, to mógł jeszcze kupować inne.Gdy to połączyłam z widokiem Mata i Perrina przekradających się jak cielęta, które udają lisy.cóż, nie mogło być innego wyjaśnienia.Nie wiem, czy dziwi mnie twój widok tutaj, Rand, po tym, co opowiadałeś o swoich marzeniach.Skoro jest w to zamieszany Mat i Perrin, to chyba powinnam się była domyślić, że ty się też dołączysz do tej wyprawy.- Ja muszę jechać, Egwene - powiedział Rand.­Wszyscy musimy, bo inaczej trolloki wrócą.- Trolloki! - Egwene zaśmiała się z niedowierzaniem.- Rand, to mądre i chwalebne, jeśli postanowiłeś.zobaczyć trochę świata, ale oszczędź mi tych bzdur.- To prawda - zawołali Perrin i Mat jednocześnie ­trolloki.- Dosyć - powiedziała cicho Moiraine, urywając im słowa ostro jak nożem.- Czy jeszcze ktoś to wszystko zauważył?Mówiła spokojnym głosem, ale Egwene przełknęła ślinę i zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią.- Po ostatniej nocy wszyscy myślą tylko o odbudowie wsi i o tym, co zrobić, jeśli coś takiego znowu się przydarzy.Nie widzą niczego, chyba że im to podetkać pod nos.A ja nikomu nie opowiedziałam o moich podejrzeniach.Nikomu.- Bardzo dobrze - stwierdziła po chwili Moiraine.Możesz jechać z nami.Po twarzy Lana przemknął wyraz zdziwienia, który natych­miast niemal zniknął, pozostawiając zwykły spokój.Zaprote­stował jednak gniewnie:- Nie, Moiraine!- To już część Wzoru, Lan.- To niedorzeczne! - odparował.- Nie mamy powo­du, by brać ją z nami, i ona też nie ma powodu, by z nami jechać.- Jest jeden powód - powiedziała spokojnie Moirai­ne.- Część Wzoru, Lan.Twarz Strażnika nie wyrażała niczego, ale powoli skinął głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •