[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przełknęła kilka ły-ków.Odjęła i pokazała kamerze, ile wypiła.Było tego jakieśdwa centymetry.Peter szybko oszacował objętość, wyszłomu 100 mililitrów w stresie wciąż liczył w jednostkachkontynentalnych.Kaylinn odwróciła butelkę i wylała resztę na podłogę.Wstała, odsunęła krzesło i stanęła przed kamerą na czwo-rakach. Panie, Twoja suka złamała układ i czeka na karę.Pod-daję się jej z własnej woli i zgadzam się na każdy jej rodzaj.Proszę Cię, Panie nie zwlekaj z jej wymierzeniem.Wytrwała w tej pozycji kilka minut.Peter sięgnął po no-tes, ale jego umysł był zajęty innymi myślami, więc nic niepisał.Czekał, patrząc w ekran.Kaylinn też czekała czterygodziny temu.Naraz podniosła się i wyszła, by po chwiliwrócić ze szmatą, poduszką i kocem.Wytarła kałużę whisky,rzuciła poduszkę na środek salonu, położyła się i przykryła,82 D 83#Infover WM rs04bh6pnu0uibos8yzpyri0a8slwoiic06few2p#spoglądając jeszcze raz wyczekująco w obiektyw kamery,zanim ostatecznie odwróciła wzrok.To ostatnie spojrze-nie było tak wymownym zakończeniem sceny dramatu, żePeter oczami wyobrazni zobaczył inne możliwe jego wa-rianty jak gasi światło, odkłada książkę, kreśli znak krzyżana piersi to, co zwykle ludzie robią, idąc spać.Kaylinn uży-ła swego ostatecznego sposobu przywołania go.Wezwałago, rzucając mu jednocześnie wyzwanie, i wierząc, że do-trzyma słowa, bo go nigdy nie złamał, zasnęła prowokują-co, ufna w jego przybycie lub w przybycie jakiejś emanacjijego fizycznej obecności.Była tego tak spragniona, że w tymrozdaniu życiowego pokera włożyła do puli całą tęsknotęi cały strach przed karą i bólem, które niósł jej czyn.I prze-ciwnie niż przy karcianym stoliku miała nadzieję, że onprzebije i sprawdzi, i że będzie miał silniejszą kartę.Bo tyl-ko wtedy ona wygra.A on musiał powiedzieć sprawdzam.I musiał mieć w ręce silne karty.Silniejsze od niej, bo to onbył Panem.Peter spojrzał na zegarek.Była 3:35 am.Kaylinn spała.Należało wdrożyć plan awaryjny.Ale Kaylinn nie słyszała sygnału i nie mógł się z nią skon-taktować.Wybrał w telefonie ten sam numer, co wczorajszej nocy. Hello, Andrew! Przepraszam, że przerywam ci sen,a prawdopodobnie wręcz zmuszam cię do jego zakończe-nia na dzisiejszą noc.Niestety, sytuacja Kaylinn wymaga na-tychmiastowego wkroczenia i skłania mnie to do proszeniacię o pomoc.Czy pamiętasz naszą ostatnią rozmowę?--- Możesz być absolutnie spokojny.Kaylinn żąda ode mniedziałania, dając mi zupełną dowolność w wyborze środ-ków.Znajduje się to w zapisie wideofonicznym, a ja pro-#Infover WM rdg6it1wnwo0m41zwhgsste2xtzhopb4xmqplu4l#szę cię tylko a może aż o to, byś był moim ramieniem.Rozumnym, ostrożnym, ale nie samodzielnym, choć działa-jącym w dobrej wierze.Tak jak i ja działam w dobrej wierze.--- Sam nie wiem, jak rozwinie się sytuacja, bo nie mogęsię z nią skontaktować.Pózniej spróbuję jeszcze jednegosposobu, ale i tak będziemy musieli improwizować.--- Więc słuchaj.Plan jest taki&Przez następne kilkadziesiąt minut uzgadniali sposób,w jaki długie ramię Petera ma dosięgnąć Kaylinn. Tylko słuchaj, zrób coś, żeby nie zmarzła! Masz tamchyba jakieś ogrzewanie?--- OK.Daj jej jeszcze ciepłą derkę.Nie jakiś koc, ale uży-waną, końską derkę, pamiętaj!--- To zabierz ją Winged zastąp kocem.To ważne, uwierzmi.Wrażenia zapachowe i dotykowe są w tej sytuacji naj-ważniejsze.--- Już dzwonię do Pelicans.Kiedy mniej więcej będzieszw Killawarra?--- Dobra.Jak będziesz jakieś pół mili od niej, to zatrzymajsię gdzieś i zadzwoń.Ja spróbuję się z nią połączyć i zoba-czymy, co dalej.Albo ją przygotuję, albo nie i wtedy musiszwłożyć maskę.Lepiej, żeby było jeszcze ciemno, ale pewnienie dasz rady tak szybko się uwinąć.--- Trudno.Na razie i powodzenia.Wybrał numer zajazdu Pelicans.Długo nie odbierano pewnie wszyscy spali jednak po dobrej minucie zgłosiłsię jakiś zaspany głos.84 D 85#Infover WM wfdfxm4z1qmdr2atmbzkf1d80bkxgobs2glzxkdj# Witam, tu Peter Abel.Jestem waszym gościem, apar-tament wydzielony numer 1.Przepraszam za telefon o taknieludzkiej porze, ale to dla mnie bardzo ważne.Miałbymdo pana prośbę.Otóż zgłosi się do was za chwilę tu wymie-nił imię i nazwisko.Może pokazać prawo jazdy.Chciałbym,abyście wpuścili go do mojego apartamentu.--- Tak.On musi coś stamtąd zabrać, proszę go zostawićw środku samego.To potrwa parę minut.--- Oczywiście wyciągnął z portfela kartę kredytową i do-wód ubezpieczenia, podyktował numery. Zgadza się? Do-brze, jeszcze raz przepraszam za sprawienie kłopotu.--- Nie wiem nic dokładniej, myślę, że za tydzień.--- Do widzenia.Akcja ruszyła.Peter przełączył się już wcześniej na pod-gląd salonu Kaylinn w czasie rzeczywistym, teraz jedynieupewnił się, że nic się nie zmieniło.Może przyjęła trochęinną pozycję, ale dalej leżała na podłodze przykryta kocem.Teraz mógł jedynie czekać na telefon.Spojrzał na ekran godzina 4:24 am.Na sen nie mógł sobie pozwolić, więc cho-ciaż spróbuje skończyć te notatki z przyjęcia.Przysunąłnotes i z mozołem, przełączając się myślami z Killawarrado jakże teraz odległej choć dzieliło go od niej zaledwiekilka pięter sali restauracyjnej hotelu Wostok, zaczął uzu-pełniać zapisy.O 4:56 telefon zapiszczał. Tak, Andrew?--- Poradziłeś sobie z ustawieniami telefonu? Tak, twójprywatny na tata i mój prywatny ten, co ci podałem na mama.Sprawdzmy to jeszcze raz.#Infover WM wdd6xhqy1ke12z8zrnpwbszwfeoekjcg4uz42fs6# --- Zgadza się.Zadzwoń teraz do mnie na prywatny z tegonowego.Z twojego się rozłączam, ale podłącz do niego słu-chawki i zrób tak, bym mógł się z tobą połączyć z drugiego,gdy z prywatnego będę miał na linii ten nowy.--- OK, działa.Poczekaj chwilę, zaraz sprawdzę, czy terazodbierze.Będę dzwonił z drugiego telefonu nie rozłączaj się.Ustawił komputer na maksymalną głośność i słuchającszumu z salonu Kaylinn, wybrał jej numer.Nasłuchiwał, czyodezwie się sygnał w jej mieszkaniu.Nic.Trzeba było wdro-żyć trudniejszy wariant. Niestety, nie udało się.Nadal śpi na podłodze w salo-nie.Przygotuj kartkę, na której napiszesz drukowanymi: wez telefon i słuchaj.Musisz założyć maskę.Wejdzieszpo cichu do środka.Jeśli się uda i nie obudzi się, to roz-pyl jej pod nosem trochę tego usypiacza ze sprayu wtedyuśnie mocno na co najmniej kwadrans.Pilnuj się, żeby sa-memu nie wetchnąć gazu! Założysz jej tę skórzaną maskę,zamkniesz kłódką nie odsłaniaj na razie otworu na usta i skrępujesz ręce z tyłu na wszelki wypadek.Pamiętaj nieodzywaj się w ogóle, jakbyś był niemy.To najważniejsze.Potem do samochodu i do stajni.Mam nadzieję, że dasz radęją przenieść, ale stań pod samym wejściem.Jeśli natomiastobudzi się, gdy będziesz wchodził, to pokażesz jej mil-cząco, pamiętaj! kartkę i podasz telefon.Ja załatwię resztę.To zaczynaj kartka, maska, słuchawki i jedziesz.A ja te-raz będę się z tobą kontaktował na twój telefon usłyszyszmnie w słuchawkach.Będę miał podgląd na salon, gdy bę-dziesz podjeżdżał i wchodził; gdyby się ocknęła albo zaszłocoś niespodziewanego, dam ci znać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]