[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mój ojciec był także dzikusem, a mówił lepiej po angielsku od niej, znał też francuski i niemiecki, pisał piękne wier­sze w języku i bo.Miał też dość siły, by przetrwać w czasie, gdy Biafra walczyła o przeżycie.I chociaż służył w domu amerykańskiego korespondenta, wcale nie był analfabetą! Czytał książki, o których ty nawet nie słyszałeś.Ten Afrykanin zginął w konflikcie między-plemiennym, kiedy wszyscy tamci wspaniali, wykształceni Amery­kanie, Europejczycy i Azjaci patrzyli spokojnie, licząc zyski ze sprze­daży broni do Nigerii.- Nie wiedziałem, że jesteś Biafranką.- Nie jestem.Biafry nie ma.Nie na tej planecie.Ale tam, w gó­rze, Biafra mogłaby istnieć, i wolna Armenia i niezależna Erytrea, i nie zniewolony Quebeck, Ainowie i Bangladesz, i nikt nie byłby głodny, a ty twierdzisz, że to wszystko dzikusy.- Oczywiście, że można ich wykształcić, ale.- Gdybym urodziła się siedemdziesiąt parą kilometrów dalej na zachód, nie należałabym do ludu Ibo i wyrosłabym na tak zacofaną i tak głupią, jak mówisz.A teraz popatrz na mnie, uprzywilejowany biały Amerykaninie, i powiedz mi, że nie mogę nauczyć się, czego tylko zechcę.- Jeśli będziesz sięgała do tak radykalnych argumentów, nikt cię nie wysłucha.Tego już za wiele.Nie mogła znieść protekcjonalnego uśmiechu i cierpliwego odpierania jej argumentów przez Maleckera.Agnes zaatakowała go pierwsza.Spoliczkowała starca, zerwała mu z nosa modne okulary.Rozgniewany, oddał jej, może bardziej starając się ją powstrzymać niż uderzyć.Ponieważ jednak nie był przyzwycza­jony do bicia ludzi, jego ręka mocno zacisnęła się na jej piersi.Agnes krzyknęła z bólu, walnęła go kolanem w pachwinę, a wtedy walka rozgorzała na dobre.- Wysłuchałem cię - powiedział ochryple, kiedy zmęczeni roz­dzielili się w końcu.Nos Maleckera krwawił.Starzec był wyczerpa­ny.Jego koszula pękła w szwach podczas szamotaniny.- A teraz ty mnie posłuchaj - dodał.Gniew Agnes minął.Dopiero teraz dotarło do niej, że zaatako­wała prezesa swojej kompanii i że już na pewno nigdy nigdzie nie poleci, dostanie wilczy bilet i jej życie się skończy.Dlatego nie chciała opuścić pokoju, wstać, czy nawet mówić.Słuchała więc bez słowa.- Posłuchaj mnie, ponieważ powiem to tylko raz.Idź do depar­tamentu inżynierii.Powiedz im, żeby sporządzili ogólne plany i kosz­torysy, słowem cały projekt.Chcę go otrzymać za trzy miesiące.Statki, które pomieszczą dwa tysiące osób i odbędą podróż w obie strony w rok.Promy, mogące przetransportować dwieście, lub, co lepsze, czterysta osób z Ziemi na ziemską orbitę.I frachtowce, które zabio­rą całe śmierdzące fabryki, jak je trafnie określiłaś, i przewiozą je na Balon.A kiedy kosztorysy będą gotowe, przedstawię je radzie dy­rektorów i przysięgam ci, Agnes Howarth, ty zawszona, niepiśmien­na suko, najlepszy pilocie na świecie, że jeśli nie przekonam tam­tych drani, by pozwolili mi zbudować takie statki, to nikt inny tego nie zrobi.Jasne?Powinnam być zachwycona, pomyślała Agnes.On to zrobi.Ale jestem tylko zmęczona.- Teraz jesteś zmęczona, Agnes - rzekł Malecker.- Chcę jed­nak, żebyś wiedziała, że twoje paznokcie, zęby oraz cios kolanem w moją pachwinę nie zmieniły moich poglądów.Zgadzałem się z to­bą od samego początku.Po prostu nie wierzyłem, że można to zre­alizować.Ale jeśli na świecie jest kilka tysięcy Ibo takich jak ty, kilka milionów Hindusów i kilka miliardów Chińczyków, twój pro­jekt może się powieść.Tego właśnie musiałem się dowiedzieć, po­dobnie jak wszyscy inni.Przecież transport kolonistów do Ameryki też był nieopłacalny i każdy, kto tam popłynął, uchodził za komplet­nego idiotę.Większość z nich zginęła po przybyciu na miejsce, ale pozostali podbili wszystko, co zobaczyli.Wy również to zrobicie.A ja postaram się wam to umożliwić.Objął Agnes ramieniem, przytulił do piersi.Później pomógł dziewczynie przemyć i opatrzyć zadrapania i siniaki, gdyż odpłacił jej pięknym za nadobne.- Kiedy będziesz chciała się mocować ze mną następnym razem, zdejmijmy przedtem ubrania - zaproponował jej na odchodnym.Po upływie jedenastu lat i wydaniu ośmiuset miliardów dola­rów, statki IBM-ITT wisiały w przestrzeni, napełniając się koloni­stami.Statki GM-Texaco nadal były w budowie i pięć innych kon­sorcjów niebawem miało włączyć się do tego przedsięwzięcia.Ponad sto tysięcy ludzi już zarezerwowało dla siebie miejsca na tych stat­kach.Przelot nic nie kosztował - wystarczyło tylko przekazanie kom­panii aktu darowizny całego majątku danej osoby, w zamian za co miała ona wkrótce otrzymać działkę ziemi w Balonie.Zapisały się całe wioski.Emigracja zdziesiątkowała wiele narodów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •