[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozstaliśmy się tuż przedtwym odjazdem.Wszystkie moje starsze siostry wiedziały o tym, ale o Jenny nawet nie pomyślałyśmy,traktowałyśmy ją jak dziecko.I cały czas uważałeś, że jestem żoną Toma? To naprawdę śmieszne! Zmieszne? Ależ to jest tragiczne! Słuchaj, Esme, nie chcę więcej pomyłek.Jeśli sprawy takwyglądają, to muszę coś ci powiedzieć.Kocham cię  i kochałem zawsze od chwili, gdy cię poznałem.Odszedłem, bo nie mogłem patrzeć spokojnie, jak poślubiasz innego.I nie wracałem tak długo z tegosamego powodu.Esme, powiedz, czy nie jest za pózno? Czy kiedykolwiek zależało ci na mnie? Tak  odpowiedziała z trudem. A czy ciągle jeszcze ci na mnie zależy?Oparła głowę na jego szerokiej piersi. Tak  szepnęła. W takim razie wracamy i zaraz bierzemyślub  oznajmił radośnie.Esme podniosła głowę i zdziwionymi oczyma wpatrywała się w jego twarz. Zlub?  spytałaniedowierzająco. Tak, ślub.Straciliśmy już dziesięć lat i nie będziemy tracić ani minuty więcej.Powtarzam: niebędziemy. Selwyn! To niemożliwe!40  Już dawno wykreśliłem ten zwrot z mojego słownika.Spójrz na to bez uprzedzeń, a zobaczysz, żenasz ślub to najprostsza rzecz pod słońcem! Wesele przygotowane, goście zaproszeni, pastor pod ręką, aniczyje zezwolenie nie jest nam, na szczęście, potrzebne.Ubrałaś się w nową sukienkę i kochasz mnie.Na małym palcu noszę prostą złotą obrączkę  na pewno będzie ci pasować.Mamy wszystko, czego namtrzeba! Jaki jest sens czekać i organizować następne wesele za kilka tygodni? Teraz rozumiem, dlaczego zyskałeś sławę wspaniałego prawnika  powiedziała Esme. Ale. Nie słucham żadnych  ale.Chodzmy już.Muszę odnalezć twoją i moją matkę i rozmówić się znimi.Pół godziny pózniej gruchnęła między gośćmi niesamowita wiadomość.Zanim ślub mógł się odbyć,Tom St.Clair oraz mąż Jenny uśmiechając się tajemniczo ponownie posłali po burmistrza.Następniezrobili przejście przez środek sali.Pojawił się pastor ze swą nieodłączną błękitną księgą, a za nim,trzymając się za ręce, weszli Selwyn Grant i Esme Graham.Kiedy druga już tego wieczoru ceremonia dobiegła końca, pan Grant podszedł do syna i mocnouścisnął jego rękę. Nie muszę życzyć ci szczęścia, synu, gdyż widzę, że już je masz.Zrobiłeś wspaniałą rzecz  zdwóch męczących uroczystości uczyniłeś jedno wesele, jakże dla mnie radosne.To było genialneposunięcie.I  powiem ci w tajemnicy, cicho, póki Esme wciąż tonie w uścisku naszej kochanej matki, tadziewczyna ma odpowiedni nos.Ale twoja matka to wspaniała kobieta, naprawdę wspaniała.Przełożyła Aleksandra Cacha41 PAMITNIK WUJKA JESSE EGOWujek Jesse!Imię przystające dokładnie do jego wyglądu.Nigdy, przez dwa cudowne letnie sezony spędzone wGolden Gate, nie przyszło mi do głowy, że mógłby nosić inne imię.Gdy ujrzałam go po raz pierwszy, pomyślałam, że wygląda dokładnie tak, jak go sobie wyobrażałam.Stał w szeroko otwartych drzwiach niskiej chaty, usadowionej blisko morskiego brzegu, lecz osłoniętejod wiatru wysokimi drzewami.Witał nas w  naszym nowym domu z pełną wdzięku kurtuazją, którastanowiła niejako część jego osobowości.I było to całkowicie naturalne, mimo jego zwalistej, wysokiej,lekko przygarbionej postaci, sprawiającej wrażenie siły i sprawności fizycznej.Ogorzała, gładko ogolonatwarz starszego człowieka i przerzedzone siwe włosy, swobodnie opadające na ramiona wskazywały, żeniejedno w życiu przeszedł.Trudno było nie zwrócić uwagi na głęboko osadzone, błękitne, tryskająceżyciem oczy.Czasami tylko przygasały nieco, stawały się zadumane, jakby zasnuła je mgiełka.Wtedyposyłał w morze tęskne spojrzenia pełne pytań; na które nie miał odpowiedzi.Jakby szukał tam czegośniezwykle wartościowego, czegoś co zaginęło bardzo dawno, a ku czemu rwało się jego serce.Pewnego dnia miałam poznać ten sekret, miałam dowiedzieć się, cóż to za niezwykła tajemnicadrzemie w głębi jego szlachetnej duszy.Nie można zaprzeczyć, iż wujek Jesse nie był człowiekiem urodziwym.Wydatne szczęki, grubespękane od słonego wiatru usta i duże kwadratowe czoło, nie czyniły z niego przystojniaka.Na pierwszyrzut oka sprawiał też wrażenie człowieka nieskomplikowanego, łatwego do przejrzenia.Jednak z tejsurowej postaci emanowała jakaś niezwykła energia.Wujek Jesse całkowicie zdawał sobie sprawę ze swojego  uroku i bardzo nad tym ubolewał.Byłczłowiekiem wielce wrażliwym na wszelkie piękno.Pewnego razu zwierzył się matce, że gdyby mógłnarodzić się jeszcze raz, chciałby być przystojniejszy. Chłopaki mówią, że jestem przyzwoitym człowiekiem mawiał kapryśnie. Ale czasami chciałbym,żeby Pan stworzył mnie tylko w połowie tak dobrym, jak jestem.Mógł bardziej skupić się na wyglądzie.Lecz cóż, prawdopodobnie Stwórca, tak jak każdy dobry kapitan, wiedział, co robi.Widocznie niektórzyz nas muszą być brzydcy, aby inni, jak panna Mary, prezentowali się dużo korzystniej.Wujek Jesse często powtarzał mi, że jestem jedną z piękniejszych dziewcząt, jakie widział w życiu.Oczywiście, zdawałam sobie sprawę, że jest w tym dużo przesady, ale cóż, za to go właśnie kochałam.Tokłamstewko w jego ustach brzmiało tak cudownie i szczerze, iż sama chwilami w nie wierzyłam.Czasamimyślę, że i on w to wierzył.Zresztą nie było kobiety, która nie uchodziłaby w jego oczach za pięknośćbez skazy.A wszystko za sprawą tej jednej, którą kiedyś kochał.Raz tylko widziałam go prawdziwierozwścieczonego, gdy pewien nieszczęśnik ośmielił się skrytykować dziewczyny z wybrzeża.Zostałwprost przygwożdżony świdrującym spojrzeniem wujka Jesse ego.W oku starego człowieka pojawił sięsurowy błysk, a twarz nabrała ostrych, zupełnie obcych rysów.I już nigdy nie dziwiłam się, że takispokojny, prosty człowiek mógł wieść życie pełne trudów i przygód.Do Golden Gate przyjechałyśmy wiosną.Lekarz zalecił mamie zmianę klimatu i jak najwięcejmorskiego powietrza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •