[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt inny, a już na pewno nie taki bezczelny gówniarz jak Gray Grantham, który pilnował wejścia do gabinetu pana Feldmana niczym jakiś cholerny doberman.Spiorunowała go wzrokiem, a on wykrzywił usta w szyderczym uśmiechu.Trwało to już od dziesięciu minut, odkąd pan Feldman zamknął się w gabinecie z panem Keenem.Nie miała pojęcia, dlaczego zostawili Granthama na straży.I jak to w ogóle możliwe, że ktoś pilnuje jej własnego terytorium?!Zadzwonił telefon na biurku, a Grantham wrzasnął do niej:- Żadnych rozmów!Twarz nabiegła jej krwią; otworzyła usta.Odebrała telefon i wysłuchawszy prośby z drugiej strony odparła:- Przykro mi, ale pan Feldman jest na konferencji.- Po raz kolejny spiorunowała wzrokiem Granthama, który kręcił głową, jakby chciał ją sprowokować.- Dobrze, przekażę, żeby do pana zadzwonił, gdy skończy.- Odłożyła słuchawkę.- Dzięki! - rzucił Grantham, co zbiło ją z tropu.Właśnie miała zamiar przytrzeć mu nosa, ale to “dzięki” pozbawiło ją konceptu.Uśmiechnął się do niej, przez co poczuła jeszcze większą złość.Było wpół do szóstej - pora, by skończyć pracę - ale pan Feldman prosił, żeby została.Grantham wciąż wykrzywiał się do niej spod drzwi, niespełna dziesięć stóp od jej biurka.Nigdy go nie lubiła, ale z drugiej strony w całej redakcji “Posta” niewielu dziennikarzy zasługiwało na jej względy.Do sekretariatu wpadł asystent z działu wiadomości agencyjnych i ruszył ku drzwiom Feldmana.Doberman zastąpił mu drogę.- Przepraszam, ale nie możesz tam wejść - powiedział.- Niby dlaczego?- Pan Feldman prowadzi konferencję.Przekaż jej to, co masz do przekazania.- Wskazał na sekretarkę, która aż zatrzęsła się na myśl, że ktoś może pokazywać ją palcem i nazywać zaimkiem.Pracowała w tej firmie od dwudziestu jeden lat!Młody dziennikarz nie dał się jednak zbyć.- Pięknie, z tym że pan Feldman prosił mnie o dostarczenie mu tych materiałów osobiście.Dokładnie o wpół do szóstej.Mamy wpół do szóstej i oto jestem, a to są materiały, o które prosił naczelny.- Słuchaj, chłopcze, jesteśmy z ciebie dumni.Ale nie możesz tam wejść, kapujesz? Zostaw swoje papiery u tej miłej pani za biurkiem.Jutro też będzie dzień.- Grantham wciągnął brzuch i wyprostował się, jak kogut przygotowujący się do walki.- Przechowam twoje materiały - powiedziała sekretarka.Asystent podał jej kilka kartek i wyszedł.- Dzięki! - krzyknął za nim Grantham.- Uważam, że jest pan nieokrzesany - oznajmiła sekretarka.- Przecież powiedziałem “dziękuję”.- Udał, że zabolała go jej uwaga.- Pajac!- Jakże pani uprzejma!Drzwi gabinetu naczelnego otworzyły się nagle i dobiegł ich głos szefa:- Grantham!Gray uśmiechnął się do sekretarki i wszedł do środka.Jackson Feldman stał obok biurka.Miał rozluźniony krawat i podwinięte rękawy.Mierzył sześć stóp i sześć cali wzrostu, a na jego ciele nie było ani grama zbędnego tłuszczu.W wieku pięćdziesięciu ośmiu lat biegał co roku w dwóch maratonach i pracował po piętnaście godzin dziennie.Smith Keen trzymał w ręku czterostronicowy zarys artykułu Granthama i kopię spisanego przez Darby z pamięci raportu.Drugi egzemplarz kopii leżał na biurku Feldmana.Obaj mężczyźni robili wrażenie oszołomionych.- Zamknij drzwi - polecił naczelny.Gray spełnił jego prośbę i usiadł na krawędzi konferencyjnego stołu.Nikt się nie odzywał.Feldman przetarł oczy i spojrzał na Keena.- Uau! - powiedział wreszcie.- I to wszystko? - uśmiechnął się Gray.- Daję wam największą bombę od dwudziestu lat, a jedyne, co słyszę, to “uau” naczelnego?- Gdzie jest Darby Shaw? - spytał Keen.- Nie mogę ci powiedzieć.To informacja zastrzeżona w umowie.- W jakiej umowie? - Keen był zniecierpliwiony.- Tego też ci nie mogę powiedzieć.- Kiedy z nią rozmawiałeś?- Wczoraj wieczorem i dzisiaj rano.- W Nowym Jorku? - rzucił Keen.- Co za różnica? Po prostu rozmawialiśmy.Ona mówiła, ja słuchałem.Przyleciałem z powrotem, napisałem artykuł i pytam was o opinię.Feldman pochylił swój długi, chudy tułów i usiadł głęboko w fotelu.- Ile wie Biały Dom?- Nie jestem pewny.Verheek powiedział dziewczynie, że raport został przekazany do Białego Domu w zeszłym tygodniu.Wtedy FBI jeszcze zajmowało się sprawą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]