[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy Alizon odniósł jakiekolwiek korzyści z sojuszu z Kolderem? Trzej moi starsi bracia zginęli podczas wojny z Krainą Dolin.Alizon nie zyskał na tej zainspirowanej przez Kolderczyków rzezi prawie nic, poza kilkoma zdobytymi tam błyskotkami, za które zapłacił zbyt wysoką cenę, oraz rywalizacją o stanowiska baronów pomiędzy ocalałymi z pożogi wojennej potomkami szlachetnych rodów.Stara niewiasta z Krainy Dolin przerwała mi znów, waląc laską w posadzkę.Napisała coś gorączkowo na swej tabliczce, którą przysunęła do Morewa siedzącego z drugiej strony stołu.— Powiedziałeś, że zdobyliście w Krainie Dolin kilka błyskotek — przeczytawszy tekst powiedział głośno starzec.— Czy słyszałeś kiedyś o pewnym niezwykłym klejnocie, a może nawet sam go widziałeś: oprawionym w srebro niebieskoszarym kamieniu wielkości jajka, zawieszonym na srebrnym łańcuszku?Oszołomiony i zaskoczony, pomyślałem, że w grę wchodzi tu tylko jeden kamień.— Klejnot odpowiadający temu opisowi przyznano baronowi Gurborianowi — odpowiedziałem ostrożnie.— Został przysłany z Krainy Dolin na początku wojny i uważa się go za jeden z nielicznych prawdziwych skarbów zdobytych w tej kampanii.Chociaż mieszkańcy Lormtu starali się zachować obojętność, zauważyłem, że bardzo zainteresowały ich moje słowa.Dlaczego obchodziły ich łupy z Krainy Dolin? Może ta niema kobieta chciała wysunąć do nich jakieś pretensje?Odebrała swoją tabliczkę i napisała kolejne przesłanie.— Ten wisior należał do mojej rodziny — przeczytał na głos Morew.— Mam powody przypuszczać, iż ów kamień może być przedmiotem obdarzonym Mocą.Czy baron Gurborian zdaje sobie sprawę z natury swego łupu?Zapomniałem języka w gębie.Jedynymi znanymi nam kamieniami Mocy były przeklęte klejnoty estcarpiańskich Czarownic.Jeżeli kamień Gurboriana miał podobne właściwości, tłumaczyłoby to tamtą dziwną słabość, która ogarnęła mnie podczas Zgromadzenia Baronów, gdy przebywałem w tym samym pomieszczeniu, co ów klejnot… A może nawet i dziwne sny, które dręczyły mnie później tej samej nocy? Lecz na Gurboriana najwyraźniej nie wywarło to żadnego wpływu, choć przecież nosił ten przerażający przedmiot.— Nie — odpowiedziałem szczerze.— Nie sądzę, by Gurborian podejrzewał, że posiada coś więcej niż zwykły klejnot.My, Alizończycy, nie… nie jesteśmy obeznani z magicznymi przedmiotami i nie rozpoznalibyśmy nic takiego, chyba że nam by to wyjawiono.Morew niespokojnie poruszył się w krześle.— Gdyby baron Gurborian spotkał się z escoriańskimi magami mając na szyi ów wisior — zauważył — oni natychmiast wyczuliby prawdziwą naturę tego kamienia.Uderzyłem dłonią w stół, by podkreślić znaczenie moich słów.— Tym bardziej powinniśmy przeszkodzić Gurborianowi i jego obozowi w takim spotkaniu.Nie wiem, jak należy się posługiwać tym szczególnym kamieniem Mocy, ale na pewno stałby się on znacznie niebezpieczniejszy w rękach sług Ciemności.Wyznam wam teraz swoje najgorsze obawy, które jeszcze pogłębiła wieść o właściwościach klejnotu Gurboriana: jeżeli Ciemni Magowie z Escore, zachęceni przez tego szaleńca, przejdą przez góry graniczne, czy zechcą znów dobrowolnie się za nie wycofać? Co zrobi Alizon, jeśli magia Escore skruszy Estcarp, a potem zwróci się przeciwko nam?Słuchacze nie skomentowali tych słów natychmiast, wyczułem jednak przerażenie w ich znieruchomiałych postaciach i stężałych jak maski twarzach.— Słyszałem, że nazywano to miejsce „Lormtem Uczonych Głupców” — ciągnąłem — a przecież teraz, gdy na was patrzę, nie widzę nikogo odpowiadającego tej pogardliwej nazwie.Może zachowana tutaj wiedza pomogłaby mi pokrzyżować plany Gurboriana.Nasze kraje od dawna uważają się za wrogów, ale powiadam wam, że teraz zarówno Estcarp, jak i Alizon, muszą obawiać się wspólnego niebezpieczeństwa od wschodu.Czy możemy współpracować, by oprzeć się temu zagrożeniu? Pomożecie mi w poszukiwaniach wiedzy, którą będę mógł użyć przeciwko Gurborianowi?Mimo że zburzyłem ich spokój, mieszkańcy Lormtu okazali godne pochwały opanowanie.Ciekaw byłem, czy obie niewiasty przestraszą się, a może zaczną płakać, zachowały jednak przynajmniej pozorną obojętność.Stary Ouen wstał z krzesła.Ja również podniosłem się wraz z pozostałymi.— Musimy się poważnie zastanowić nad twoimi słowami, dały nam bowiem wiele do myślenia — zwrócił się do mnie najstarszy Estcarpianin.— Twoje pytania są zbyt poważne, abyśmy odpowiedzieli na nie z pośpiechem.Wróćmy do swoich kwater, by wszystko przemyśleć i wypocząć.Naradzimy się znów rano.— Zaprowadzę cię do najbliższego pokoju gościnnego — powiedziała Mądra Kobieta i energicznym ruchem wskazała na drzwi.Idąc za nią zauważyłem, że pozostali nie ruszyli się z miejsca.Na pewno zamierzali prowadzić naradę po moim odejściu.Nie obraziłem się na nich, gdyż postąpiłbym tak samo na ich miejscu, gdybyśmy znajdowali się w Alizonie.Odwróciłem się przy wejściu.— Zaszczyca mnie wasza uprzejmość — powiedziałem.— Oby nocne godziny przyniosły nam konieczną w tej sytuacji wiedzę.Ku mojemu zaskoczeniu Morew uśmiechnął się szeroko.— Nie słyszałem tej zachęty od szczenięcych lat! — wykrzyknął, a potem pokręcił głową z ponurą miną.— Mam nadzieję, że rano będziemy mieli dość czasu, Kasarianie, na przedyskutowanie wieści o mojej sforze.Minęło tyle samo czasu, odkąd po raz ostatni słyszałem słowa „krwawa wendeta”.Ukłoniłem mu się, dotykając herbu mojego rodu.Mądra Kobieta zamknęła za nami drzwi.Rozdział dziewiątyMereth — wydarzenia w Lormcie.Siódmego dnia Miesiąca Lodowego Smoka (Miesiąca Sztyletu wg kalendarza Alizonu).Kiedy Ouen polecił nam odejść, wstałam z trudem.W głowie miałam zamęt.Myśl, że mój klejnot zaręczynowy może się znaleźć we władaniu Ciemnych Magów Escore, zmroziła mnie do szpiku kości.Czułam się tak, jakby Kasarian uderzył mnie w twarz, a nie w blat stołu, gdy namawiał nas, żebyśmy przeszkodzili Gurborianowi w spotkaniu z escoriańskimi czarnoksiężnikami.W głębi duszy czułam, że musimy zrobić wszystko, by pokrzyżować plany tego alizońskiego barona i jego popleczników.Magiczny kamień nie może wpaść w ręce sług Zła! Stałam, nie zwracając uwagi na toczącą się po cichu rozmowę.Nolar wzięła mnie za ramię, nalegając, abym usiadła.Jonja wróciła niebawem i powiedziała, że Kasarian zainstalował się w pokoju gościnnym.Duratan potrząsnął głową i powiedział ponuro:— Rzadko zdaję sobie sprawę, że w Lormcie brak jest odpowiednich wygód dla gości, ale tej nocy wolałbym, żeby drzwi pokoju alizońskiego barona miały mocny zamek, a klucz znajdował się w mojej kieszeni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]