[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rycerze Jedi nie mogli zrobić nic, \eby gopowstrzymać.Nie potrafili nawet spowolnić tempa marszu jego podwładnych.Mogli tylkouciekać jeszcze szybciej.Kilka sekund pózniej w powietrzu pojawił się odór zgnilizny.Wszyscy z wyjątkiemTesara i Krasov nasunęli na twarze maski do oddychania.Kiedy pokonali następny zakręt korytarza, zauwa\yli rude włosy Eryl znikające we wlocie mniejszego tunelu, który widniałprzed nimi w prawej ścianie.Raynar przyspieszył i przed otworem osunął się na kolana.Krzyknął głośno, jakby rozkazywał dzikiemu voxynowi wypuścić zdobycz.Wyciągnął ręce wgłąb otworu i wszystko wskazywało, \e zamierza zanurkować w ślad za uciekającympotworem.Anakin uwolnił myśli i posługując się Mocą, wyszarpnął go z tunelu i odrzucił na bok.- Hej! - zaprotestował oburzony Raynar, wymachując rękami, aby uwolnić się zuścisku Mocy.Z otworu doleciał odgłos basowego czknięcia i cichy bulgot, a zaraz potem wystrzeliłastamtąd struga \rącej mazi, która rozbryzgnęła się o przeciwległą ścianę korytarza.Na tenwidok jasnowłosy młodzieniec przestał się opierać.- Uhmmm, dziękuję - bąknął.Obejrzał się do tyłu.- Anakinie, ju\ mo\esz mnieuwolnić.Obiecuję, \e nie zapuszczę się w głąb tego tunelu.- Jesteś tego pewien? - zapytała Alema.Podeszła do otworu i obchodząc kału\ę\rącego kwasu, zajrzała do środka.- Obawiam się, \e właśnie tam musimy wejść.- Chyba zwariowałaś.a mo\e ci \ycie niemiłe? - odezwał się Welk.- Czy\byś straciła orientację w tej ciemności?- Twi lekom to się nie zdarza - odparła spokojnie Alema.Zza ich pleców znów napłynął cichy szmer kroków ścigających ich Yuuzhan Vongów.Twi lekianka wyciągnęła rękę i przytrzymała ją przed mrocznym wlotem tunelu, zktórego napływało cuchnące powietrze.Potem cofnęła dłoń i spojrzała w głąb głównegokorytarza.- Czy ktoś zwrócił uwagę, \e ciągle skręcamy w tę samą stronę? -zapytała.- Zupełniejakbyśmy podą\ali po obwodzie czegoś wielkiego, co znajduje się na końcu tego tunelu.Wszyscy pokręcili przecząco głowami.- Musimy zaufać twojemu instynktowi - powiedział Anakin.Alema była Twi lekiankai lepiej ni\ ktokolwiek spośród uczestników wyprawy wyczuwała odległości i kierunki nawetw absolutnej ciemności.W końcu istoty jej rasy zamieszkiwały od niepamiętnych czasów naniegościnnej planecie Ryloth w ogromnym labiryncie podziemnych jaskiń i tuneli.- Co właściwie masz na myśli?- Ta dziura oddycha.- Alema ujęła rękę Anakina, aby i on poczuł delikatny powiewprzesyconego odorem gnijących szczątków powietrza, jakie nie przestawało napływać z głębiwydrą\onego przez voxyny tunelu.- Musi prowadzić do ogromnej jaskini i niewątpliwiemo\na się tędy dostać na drugą stronę tego, wokół czego się kręcimy.Mo\e to jakiś skrót albo coś w tym rodzaju?- Myślę, \e do niczego się nam to nie przyda - odezwał się Jacen.-Wyczuwam, \eznajdujące się tam potwory strzegą czegoś, co ma dla nich wielkie znaczenie.Staram się jenakłonić, \eby postanowiły pozostać na swoich miejscach.Zcigający ich Yuuzhanie najwyrazniej przyspieszyli, a mo\e nawet puścili siębiegiem, gdy\ z ciemności korytarza napłynął głośniejszy tupot kroków zbli\ających sięwojowników.Młodzi Jedi jak na rozkaz obrócili głowy w tamtą stronę.- Mo\e powinieneś je nakłonić, \eby opuściły tamto miejsce? - zaproponował całkiempowa\nie Ganner Rhysode.- Powinniśmy coś postanowić - zwrócił się do Anakina.Młodzieniec ju\ odwracał się do starszego brata, aby zapytać, czy propozycja Gannerajest mo\liwa do wykonania, kiedy Jacen ledwo zauwa\alnie pokręcił głową.Anakin spojrzał na Lomi.- Co się tam znajduje? - zapytał.Siostra Nocy wzruszyła ramionami.- Prawdopodobnie mnóstwo voxynów - odparła.- Wę\ogłowa mo\e mieć rację.Prawdopodobnie to skrót.W pobli\u wrót, do których podą\amy, widziałam więcej wylotówpodobnych tuneli.- Wrót? - Anakin natychmiast wyobraził sobie trudności związane z pokonywaniemoporu strzegących wejścia wartowników i równoczesnym odpieraniem ataków następującychim na pięty wojowników Noma Anora.- Zapewne strze\onych? Lomi kiwnęła głową.- Mo\esz być tego pewien, młody Solo - powiedziała.Anakinowi zebrało się namdłości.A więc nie istniało \adne rozwiązanie.Młodzi Jedi byli skazani na zagładę.Tupot biegnących Yuuzhan rozlegał się coraz głośniej.- Anakinie? - zaniepokoił się Ganner.- Nie mamy wyboru - odezwała się Jaina i stanęła między nimi.Musimy zyskać naczasie, \ebyś mógł się pogrą\yć w leczniczym transie.- Mało prawdopodobne, \ebyśmy mieli na to dość czasu w jaskini pełnej dzikichvoxynów - zauwa\yła Tenel Ka.- Uwa\am raczej, \e nie i znajdziemy tam ani jednej wolnejchwili.Zmagając się z wyrzutami sumienia, Anakin popatrzył na zwłoki Beli.Wiedział, cochce zrobić, ale.dowodząc tą wyprawą, pomylił się ju\ kilkakrotnie i za ka\dym razem jegobłąd kosztował czyjeś \ycie.A teraz musiał dokonać następnego wyboru.Obawiał się, \e bezwzględu na to, co postanowi, \ycie straci kilkoro następnych Jedi, a mo\e nawet wszyscyuczestnicy wyprawy.- Młody Solo - odezwała się nagląco Siostra Nocy.- Czekamy.Anakin zwrócił się do starszego brata.- Jak myślisz, co.- zaczął.- Dziękuję, \e zapytałeś - przerwał mu zaskoczony Jacen.Odczepił i od pasatermiczny detonator i opadł na kolana przed wlotem cuchnącego tunelu.-Chyba sam wiesz,co musimy zrobić.Przypuszczam, \e wiemy to wszyscy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •