[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nocowali w gęstym lasku, a kiedy o świtaniu wyszli leśną drożyną na wzgórze, ujrzeli w dolinie miasto ogromne, obwiedzione wałami, a nad nim trzy złote wieże tak w słońcu promieniejące, że bez zmrużenia powiek patrzeć na nie nie było można.Zosia patrzyła długo, potem uklękła, ucałowała ziemię rodzinną i ze łzami w jasnych oczętach długo się modliła.Janek patrzył z rozrzewnieniem, a Robak z wielkiego zachwytu przysiadł na zadzie, pysk rozdziawił, jak miejską bramę, i wywalił ozór, jak chorągiew.Po długiej chwili milczenia rzekła Zosia:— Poznaję miasto, poznaję trzy wieże, poznaję nawet tę łąkę, skąd mnie porwano, jedno mnie tylko bardzo dziwi: nigdy nie było tu rzeki, a teraz wypływa ona z głębi miasta i u stóp góry w jezioro się rozlewa.O, Boże, czyż nie jest to miasto moje? Skąd ta rzeka, skąd ta rzeka?Janek nie umiał znaleźć odpowiedzi, za to Robak rzekł:— Trzeba by kogo zapytać.— Ale kogo? Nikogo nie widać w pobliżu.— Ja jednak widzę takiego, z którym się prędko dogadam.Skoczył przed siebie i pognał jak strzała, dojrzał bowiem w odległości psa.Widać, że prędko zawarli znajomość i prędko doszli do porozumienia, po niedługim bowiem czasie Robak powrócił z dziwną miną.— I co? i co? — pytała gorączkowo Zosia.Robak odrzekł:— Jeśli ten pies nie jest niespełna rozumu, to rzecz całą można wyjaśnić w sposób nieco dziwny, ale rozczulający.Otóż ten pies, który nosi dziwne imię Terefere, twierdzi, że w istocie nigdy tu rzeki nie było, a zjawiła się przed niewielu laty z dziwnego powodu; podobno wilki pożarły królewnę z tego miasta, którą wszyscy tak kochali, że po jej stracie tak wszyscy zaczęli płakać, że z tych łez popłynęła rzeka, i wciąż jeszcze płaczą, bo inaczej przecie to by ta słona rzeka wyschła.— O Boże! — szepnęła Zosia.Janek zmarszczył czoło, jakby głęboko nad czymś rozmyślając, po czym rzekł:— Czy ty nie łżesz, Robaku?— Jeżeli jest w tym jakie łgarstwo, to nałgał kuzyn Terefere.— Mówił, że królewnę zjadły wilki?— Nie tylko tak mówił, ale wyrażał się o wilkach z pogardą.Janek znowu długo rozmyślał, po czym zwróciwszy się do Zosi rzekł radośnie:— Chodźmy do miasta, panienko Zofio!Zosia spojrzała na niego ze zdziwieniem.— Dlaczego mówisz do mnie tak uroczyście, Janeczku?Janek nie odrzekł, tylko uśmiechnął się dziwnie.Zaczęli schodzić ku miastu, a Robak, biegnąc w tyle, rozprawiał sam ze sobą:„Zdaje mi się, że się historia wyjaśnia, a w końcu z tego wszystkiego wyniknie, że największym bęcwałem na świecie jest niejaki Robak.Gdybym miał w moim okrągłym łbie choć odrobinę dowcipu, powinienem z tego, co dziewczynka opowiadała, wszystko wykombinować.Zdaje się jednak, że mi rozum zagotował się na słońcu.Starzejesz się, kundlu! Widziałeś zieloną sukienkę, naszywaną czymś takim, co się świeci, słyszałeś o wielkim mieście i o złotych wieżach, i co z tego? Czy czarownica porywałaby zwyczajne dziecko? Teraz to jesteś mądry i zaczynasz wszystko rozumieć, ale to nie sztuka prorokować z tego, co się stało, trzeba umieć prorokować przed tym, zanim się stało.Ależ tu płakali, o rety! Widziałem, jak ludzie płakali, ale żeby z tego zrobiło się jezioro, to pierwszy raz widzę.Czy to dziwne? Za taką Zosią to bym płakał sto lat i jeszcze bym się nie uspokoił.Dziewczynka najdroższa, moje cudo promieniste! Serduszko ma najlepsze na całym świecie, a głos jak ptaszek.Mnie, paskudnego kundla, tuliła do siebie i ucałowała mój wyszczekany pysk.O, jak to biegnie, jak nóżęta rani o kamienie! A ja jej pomóc nie mogę, zanieść jej nie mogę… Głupi to zawód być psem… Ale już ci niedługo dobrze będzie, słodka panienko… Kiedy ujrzę, że już jesteś bezpieczna, to sobie spokojnie pójdę i gdzieś skapieję… Co tam po mnie?… Ale tobie niech będzie najlepiej na świecie…Tyle za tobą wylali łez… Coś mi się jednak widzi, że ta rzeka za chwilę wzbierze, bo i ja sobie beknę z radości… Daj spokój, Robaku, bo będzie powódź… Masz zbyt czułe serce i zbyt kochasz to maleństwo… Nie płacz, mówię ci, kundlu, bo cię ugryzę w ogon.Albo wreszcie, pal cię sześć! Płacz, byle krótko i byłe nikt nie widział… bo i tak już źle gadają o psim rodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •