[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dlaczego ślina jest dobra na wszystko?  dociekała Jeza idąc w ślady hrabiny,podczas gdy Rosz przyglądał się jeszcze z niedowierzaniem.Hrabina tymczasem przeszła na tył lustra, gdzie znajdował się drewniany sto-łek połączony mocno z ramą poprzecznymi listwami.Nie stał na kamiennej posadz-ce, lecz wisiał nad nią mniej więcej na grubość palca.Laurencja wytarła kurz ze stołkai z kontrolnych znaków wpuszczonych w podłogę.Potem zajęła miejsce i wypróbowaładziałanie łańcuchów po prawej i lewej stronie: jeden otwierał, drugi zamykał bramę.245 Crean, oczyściwszy górną część zwierciadła, której dzieci nie mogły dosięgnąć, pod-szedł teraz do hrabiny.Zciągnął pierwszy rzemień z palca i badał węzły.Laurencja zer-kała nań z zaciekawieniem, nie zdołała jednak odkryć znaczenia węzełków. Zaczynamy od trzech długich sygnałów?  spytała rzeczowo. Od dwóch  odparł Crean. Krótkiego i długiego. Jesteście gotowi?Crean skinął głową. Dzieci  poleciła hrabina  stańcie z tyłu, bo światło was oślepi!Rosz i Jeza przycupnęli z boku za urządzeniem, zasłonili twarze rękoma i tylko zer-kali przez palce w cichej nadziei, że coś przecież z tych błysków dostrzegą.Laurencja zaczęła otwierać i zamykać bramę w określonym porządku.Najpierwprzytrzymała ją otwartą przez trzy uderzenia serca, potem zamknęła, policzyła cicho dodziesięciu, otwarła na trzy uderzenia, zamknęła na trzy, otworzyła na dziesięć i czekała. To sygnał wywoławczy Aulony  objaśniła. %7ładna tajemnica.Pochodzi jesz-cze z czasów cesarza Aleksego.Wpatrywali się wszyscy w morze, którego lekko zamglony horyzont przechodziłw błękit nieba, lecz niczego nie widzieli.Laurencja powtórzyła wezwanie: trzy uderzenia serca  długa pauza  trzy krótka pauza  dziesięć.Czekali, zaczynały ich piec oczy. Tam!  krzyknęła Jeza. Błysnęło!Faktycznie po drugiej stronie Adriatyku błysnęło światło, niezbyt jasne, ale dobrzewidoczne.Laurencja potwierdziła sygnał, otwierając bramę trzy razy na krótko i razdłużej. Zaczynajmy!  syknął Crean, który z zamkniętymi oczyma obmacywał rzemieńi podawał czas sygnałów.Dzieci były wkrótce mniej zafascynowane otwieraniem i zamykaniem bramy niżhrabiną.Laurencja z furią pociągała za łańcuchy, co rusz spoglądając za siebie na znakikontrolne, po których jak jasny punkt wędrował promień słońca.Dzieci szukały otwo-ru w kopule przepuszczającego ów promień, nie dostrzegły go jednak, albowiem w tymcelu musiałyby się wczołgać pod stołek hrabiny, czego im szorstko zabroniła.Spocona Laurencja szalała.Jednostki czasu odmierzane według swego pulsu wypo-wiadała najpierw szeptem, potem głośno, wreszcie wykrzykiwała; w regularnych odstę-pach korygowała pozycję zwierciadła, przesuwając je odpowiednio wraz ze stołkiem;łańcuchy szczękały, trzaskała podnoszona i opuszczana klapa, wirował pył, Laurencjakaszlała, skrzeczała ochryple, zerkając od czasu do czasu na rzemienie, które Crean po odczytaniu upuszczał na ziemię.Wreszcie przez jego palce prześlizgnął się ostatni,rozległ się ostatni trzask klapy i w kopule zapanował mrok.246 Gdy oczy wszystkich przyzwyczaiły się do ciemności, dostrzegli, że Laurencja jakbysię zapadła na stołku.Oddychała ciężko.Kurz powoli osiadał.Crean przy pomocy dzieci, którym zupełnie odebrało mowę, założył pokrowiec nazwierciadło i podał Laurencji rękę.Tym razem skorzystała z oparcia, choć na krótko w chwilę pózniej bez pomocy schodziła po drabinach jak młódka.Nie czekała też, ażCrean i dzieci pojawią się na dole, lecz pospieszyła do cysterny na podwórcu, poleciławyciągnąć kubeł świeżej wody, zwilżyła twarz, zanurzyła ręce.Potem kazała komuś zestojącej dookoła z szacunkiem i niepokojem służby pójść do Creana z prośbą, żeby za-mknął donżon i przyniósł jej klucz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •