[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możecie się tu czuć jak w domu.Tekla, usiądź porządnie, co sobie pan Detlev pomyśli o nas!Po Staniku nie było śladu.Świętkowa nie mogła tego znieść.Są tacy ludzie, co nic nie robią, ino chleją, chleją i cuchną.Bodora to też był taki towarzysz partyjny, co to po wyjściu lał jeszcze na schodach w sieni.Nie ma w tym nic eleganckiego.Ale z drugiej strony Świętkowa nie przejmowała się tym zanadto, bo czyszczenie sieni wypadało tym razem na Kowolkę, a na szczęście nikt nie widział, że Bodora wyszedł od Świętków.Stanik cały dzień świętował z Bodora u Kapicy, a o ósmej poszedł do domu.Musiał poczekać, aż Bodora się odleje.Wiedział, że Bodora by go nie puścił, bo pili na rachunek Stanika.Ale Stanik obiecał swojemu ojcu, staremu Cholonkowi, że przyjdzie o ósmej świętować z nim chrzciny.Ojciec siedział na ławie pod piecem kuchennym, porządnie rozgrzanym, żeby im się dobrze osprowiało.- Przyjdę później do łóżka - powiedział do matki Cholonek - bo przyjdzie tu jeszcze Stanik.Urządzimy sobie tu we dwóch małe chrzciny.Musimy wiele rzeczy omówić.W cztery oczy, Stanik i ja!Stanik kupił na borg wieniec krakowskiej kiełbasy i przyniósł ponadto cztery butelki piwa marki Schultheiss oraz kwaretkę gorzałki.- Chrzciny to piękna uroczystość - powiedział stary Cholonek.- Gdy ty się urodziłeś, nie było mnie w domu.Matka powiada, że chciała akurat pójść do chlewika po węgiel, a ty na schodach przyszedłeś na świat.Stara Konieczna była przy tym.Ja byłem ciągle w robocie.Tylko kiedy Józek się urodził, to była niedziela.Zostałem specjalnie w domu, nie poszedłem do kościoła.Ale potem była wojna i Józek jeszcze nie wrócił.Nie wiesz czego o Józku, Staniczek? Czy jeszcze żyje? Znałeś go przecież? To był najstarszy z was.Musiałeś go tu w kuchni widywać, jak byłeś mały!Stary Cholonek nie umiał czytać, a nie przekazano mu wiadomości, że Józek poległ.Stanik wiedział tylko, że Józef spał zawsze na miechu koło stołu, wstawał z ojcem o wpół do czwartej i szedł na kopalnię.Gdy wybuchła wojna, zameldował się na ochotnika.Miał wtedy szesnaście lat.- Gdyby kiedyś przyszedł, powiedz mu, żeby tu zaczekał, zaraz wrócę, bo jestem jeszcze w robocie.Zapytaj go, czy ma jeszcze tę tabakierkę, którą mu dałem na drogę.Na wojnę.Od 1915 roku Józef nie żył.Stanik musiał ojcu podtrzymywać rękę, gdy chciał z szolki napić się gorzałki, bo mu ręka drżała i stary się oblewał.- Tu, Staniczek, jak twój synek podrośnie, dasz mu mój zegarek i powiesz, że to od starzyka.Niech go zawsze ma przy sobie.Oszczędzałem go, nosiłem zawsze w futerale, dobrze chodzi.Jak mu na imię?- Adolf - odparł Stanik - żeby mu się później dobrze powodziło.- Adolf? - spytał ojciec - tego dawniej nie było.Czy to jest piękne imię?- Piękne nie jest - przyznał Stanik - ale nowy wódz tak się nazywa.Pelka powiada, że kto ma takie imię, ten nie będzie musiał później pracować.Nasz Wilym też ma imię po cesarzu.Ojciec położył Stanikowi rękę na ramieniu, a było to pierwszy raz, odkąd byli razem.Kiwnął głową, zgarbił się i zmęczony poszedł spać.O czwartej musiał wstać, szychta na dzień.Kto daruje zegarek, daruje samego siebie.Poświęciłby też swoje życie bez zastanowienia.Zegarki takie były niklowane.Nosiło się je w blaszanych pudełkach z celuloidowym okienkiem, wewnątrz wyłożone zamszem, by się nie zarysowały.Ojciec daje zegarek swojemu najlepszemu synowi.Daje się też zegarek przyjacielowi wyruszającemu na wojnę, by mu uratował życie, gdyby go kula dosięgnąć miała: aby utkwiła w zegarku.Kto pozbył się zegarka, temu jest wszystko jedno.Zegarek ma się tylko raz w życiu.Zegarek przybliża człowieka do grobu, milimetr po milimetrze.A kto swój zegarek przegrał, ten jest sam.Czyj zegarek natomiast chodzi dobrze co do sekundy, u tego jest wszystko w porządku.Świętek przepił swój zegarek.Od tego wypadku żył już tylko dniem dzisiejszym.Co miało nastąpić jutro, było mu obojętne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]