[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ od dzisiaj majÄ… jezdzićjakieÅ› autobusy zastÄ™pcze, postanawiam poczekać naprzystanku.SÅ‚oÅ„ce pali mnie w kark, po plecach spÅ‚ywajÄ…strużki potu.Po obu stronach chodnika morze ludzi.JezdniÄ… szerokÄ… falÄ… jadÄ… samochody.Na przystankuzebraÅ‚ siÄ™ spory tÅ‚um.Pomimo, że radio nadaje ciÄ…glekomunikaty o życzliwoÅ›ci prywatnych kierowców, odczterdziestu piÄ™ciu minut nikt siÄ™ nie zatrzymaÅ‚, żebyzabrać pasażerów.Widocznie nie mamy szczęścia.Jestemcoraz bardziej wÅ›ciekÅ‚a.SpoglÄ…dam na zegarek.W koÅ„cunadjeżdża wojskowa buda.%7Å‚oÅ‚nierz opuszcza drabinkÄ™.Kobiety wsiadajÄ…c zadzierajÄ… wysoko spódnice i pokazujÄ…zbyt wczeÅ›nie poznaczone żylakami nogi.Jednak rezyg­nujÄ™ i postanawiam iść piechotÄ….W poÅ‚owie drogi spotykam koleżankÄ™ - jest czerwona iwÅ›ciekÅ‚a.- No, powiedz - mówi zbyt gÅ‚oÅ›no, nie baczÄ…c naoglÄ…dajÄ…cych siÄ™ na nas ludzi - czego oni chcÄ…, zarabiajÄ… itak wiÄ™cej ode mnie, a ja muszÄ™ wlec siÄ™ przez dwiegodziny do pracy, przychodzÄ™ już wykoÅ„czona, a potemmuszÄ™ jeszcze stać kilka godzin przy stole operacyjnym! Inie ma prawa drgnąć mi rÄ™ka.Ciekawe, czy taki kierowcapomyÅ›laÅ‚ o tym?! Tylko nam siÄ™ wkÅ‚ada w uszy, że nie mamy prawa strajkować, bo to nieetyczne, a gdzie jest ichetyka?Jestem trochÄ™ przerażona - nigdy nie widziaÅ‚am jej wtakim stanie, zawsze taka opanowana i spokojna.UsiÅ‚ujÄ™coÅ› tam powiedzieć, że niby wszyscy myÅ›limy podobnie,że może wreszcie siÄ™ to skoÅ„czy.W koÅ„cu żegnam jÄ… ipÄ™dzÄ™ dalej.Docieram do przychodni po dwóch godzinachmarszu zgrzana i wykoÅ„czona.Pod drzwiami czekajÄ…pacjenci.Wypijam jednym tchem szklankÄ™ wody prosto zkranu i dopiero po chwili dociera do mnie, jaka byÅ‚achlorowana i obrzydliwie ciepÅ‚a.PrzebierajÄ…c siÄ™ w far­tuch, usiÅ‚ujÄ™ nie myÅ›leć o nagrzanym sÅ‚oÅ„cem gabinecie.Przedtem byÅ‚y zasÅ‚ony, ale przetarÅ‚y siÄ™ ze staroÅ›ci, a nanowe nie ma podobno pieniÄ™dzyTrzecia.Robi siÄ™ trochÄ™ luzu na korytarzu.Możnausiąść w socjalnym i wyciÄ…gnąć obrzÄ™kniÄ™te nogi.Patrzy­my na siebie z pielÄ™gniarkÄ… i nawet mówić nam siÄ™ niechce, takie jesteÅ›my zmÄ™czone.Zbliża siÄ™ siedemnasta.Zamykamy przychodniÄ™.Jeszcze godzinny trucht przezmiasto i jestem w pogotowiu.Mijam znajome twarze wdyspozytorni.- Mam na dzieÅ„ dobry parÄ™ wezwaÅ„ - mówipani Jadzia, dyspozytorka - akurat dla pani, pani doktor.Moje zdziwienie każe jej kontynuować.- Pani jeszcze niezdenerwowana, wypoczÄ™ta.Wzdycham ciężko.SpoglÄ…­dam na kartÄ™ - dziecko gorÄ…czkuje od dwóch dni.Jasne.Jedziemy.To te nowe dzielnice na obrzeżach miasta, gdziewszystkie domy sÄ… do siebie podobne jak dwie krople wody.Dojeżdżamy pod wÅ‚aÅ›ciwy adres.Sanitariusz naciska raz idrugi dzwonek.W koÅ„cu sÅ‚ychać szuranie i otwiera namstara kobieta, patrzy na nas podejrzliwie.TÅ‚umaczymy oco chodzi.Wzrusza ramionami: ja tam nic nie wiem.- Matka, idzcie do kuchni - sÅ‚ychać energiczny gÅ‚os iukazuje siÄ™ wÅ‚aÅ›ciciel.- No, nareszcie, godzinÄ™ już czekam- mówi niechÄ™tnie.Mam ochotÄ™ powiedzieć, że nie tylko tÄ™ godzinÄ™, ale caÅ‚edwa dni zupeÅ‚nie niepotrzebnie czekaÅ‚ z tÄ… temperaturÄ…79 u dziecka.Dawno należaÅ‚o pójść do przychodni.Ale mil­czÄ™.Zza drzwi, do których nas skierowaÅ‚, sÅ‚ychać jakieÅ›szamotanie.W koÅ„cu otwierajÄ… siÄ™ i widać, że gospodyniwÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚a okrywać foliÄ… dywan.Na dworze spadÅ‚deszcz i widocznie baÅ‚a siÄ™, że zostawimy Å›lady.Przy­znam, że nie wpadÅ‚abym na to.Badam siedzÄ…ce w łóżecz­ku dziecko - pÅ‚uca czyste, gardÅ‚o zaczerwienione, stanpodgorÄ…czkowy.Innych niepokojÄ…cych objawów nie znaj­dujÄ™.Pytam matkÄ™, czemu nie poszÅ‚a do poradni rejonowej.- A wy od czego? - pyta szczerze zdziwiona.Trudno.JesteÅ›my już na schodach, kiedy wybiega go­spodarz i potrzÄ…sa mi przed nosem wypisanÄ… receptÄ….Nierozumiem, patrzÄ™ zdziwiona.- Co sobie pani myÅ›li, po zwykÅ‚Ä… polopirynÄ™ taki Å›wiatdrogi bÄ™dÄ™ jechaÅ‚? Antybiotyk jakiÅ› pani by wypisaÅ‚a, tomoże.ZupeÅ‚nie mnie zatyka.TÅ‚umaczÄ™ cierpliwie, że nietrzeba, że to tylko infekcja i polopiryna w zupeÅ‚noÅ›ciwystarczy.Macha rÄ™kÄ….- Tfu! Doktorka przyjechaÅ‚a.Odwracam siÄ™ i szybkowsiadam do karetki.Psiakrew! To mój ostatni dyżur.Tymrazem na pewno.Zanim dojeżdżamy do pogotowia, dostajemy kolejnewezwanie.Potem nastÄ™pne.PrzestajÄ™ je liczyć.GdzieÅ› wokolicy dziennika i filmu chwila oddechu.Nadchodzi cie­pÅ‚y, majowy wieczór.Przed północÄ… zapadam w krótkÄ…drzemkÄ™, Å›niÄ… mi siÄ™ kilometry schodów.Podrywam siÄ™nerwowo na gÅ‚os dyspozytorki.Pierwsza w nocy.ObijajÄ…csiÄ™ o Å›ciany wÄ…skiego korytarzyka, idÄ™ w stronÄ™ wyjÅ›cia.Za mnÄ… czÅ‚apie sanitariusz, przecierajÄ…c zapuchniÄ™teoczy.Jedziemy do znanej restauracji.Podczas trwajÄ…cegotam przyjÄ™cia doszÅ‚o do bójki.SÄ… ranni i pokaleczeni.Równolegle z nami wezwano milicjÄ™.Kierowca opowiadaz ożywieniem, że jednym z goÅ›ci na tym przyjÄ™ciu jestZnany Sportowiec, którego on jest zagorzaÅ‚ym wielbicie­lem.Mijamy ustawione przed lokalem sznury aut.Z bra­80 ku miejsca wjeżdżamy na chodnik jak najbliżej wejÅ›cia.Portier pokazuje nam kierunek - rzeczywiÅ›cie widok jestniesamowity, trzeba uważać, żeby nie potknąć siÄ™ o pobitetalerze i resztki jedzenia.Kelnerzy uwijajÄ… siÄ™ po saliratujÄ…c, co siÄ™ da.Na szczęście widać policyjne mundury.Uszkodzonych goÅ›ci jest sporo, przeważnie pÅ‚ci mÄ™skiej.Rany niegrozne.Niektóre tylko obficie krwawiÄ….WoÅ‚amdo pomocy jeszcze jednÄ… karetkÄ™.WÅ›ród poszkodowanychjest i Znany Sportowiec.Ma rozciÄ™ty Å‚uk brwiowy.Pozatym jest pijany i agresywny.UsiÅ‚ujemy sprowadzić go dokaretki.TrochÄ™ to trwa, wreszcie możemy jechać.Owiewamnie odór nie przetrawionego alkoholu oraz stek prze­kleÅ„stw, którymi raczy nas znana osobistość.Szczególnieja nie przypadÅ‚am naszemu pasażerowi do gustu.Nieżyczy sobie, żeby baba cokolwiek mu dyktowaÅ‚a, on samwie, co ma robić itd.SÅ‚owo "baba" jest najÅ‚agodniejszymz okreÅ›leÅ„, jakich używa wobec mojej osoby.SpoglÄ…damna kierowcÄ™.- Pijany, to plecie - mówi, ale jest mu przykro,to widać.Na chirurgii znajoma twarz kolegi, szara ze zmÄ™czenia.ZaÅ‚atwiam formalnoÅ›ci papierkowe i kiedy sanitariusz zkierowcÄ… prowadzÄ… sportowca do zabiegowego, przysia­dam na krzeÅ›le w poczekalni.Zza drzwi sÅ‚ychać szamota­ninÄ™.- Niech siÄ™ pan uspokoi, przecież muszÄ™ oczyÅ›cićranÄ™ - to gÅ‚os pielÄ™gniarki.- Puść, ty kurwo - to już gÅ‚osZnanego Sportowca.Wchodzi kierowca, jest czerwony jakburak.Wracamy do stacji i w ubraniu rzucam siÄ™ na łóżko.Jest trzecia.Zaczyna siÄ™ rozjaÅ›niać na dworze.Nie mogÄ™zasnąć.Przed siódmÄ… zaliczam jeszcze ostatni wyjazd.Tym razem czujÄ™ siÄ™ naprawdÄ™ potrzebna.Pacjent z ast­mÄ… ma atak dusznoÅ›ci.WidzÄ™, jak pod wpÅ‚ywem lekówduszność ustÄ™puje.Jak rozluzniajÄ… siÄ™ napiÄ™te mięśnietwarzy, z oczu znika wyraz strachu, a pojawia siÄ™ ulga.-W samÄ… porÄ™, pani doktor - wysapuje.- Co ja bym bez waszrobiÅ‚?81 PamiÄ™tam mój pierwszy wyjazd do dusznoÅ›ci.ByÅ‚amÅ›wieżo po studiach.Pomimo podania wszystkich koniecz­nych leków, które miaÅ‚am ze sobÄ…, atak nie mijaÅ‚.Wezwa­Å‚am R-kÄ™ do pomocy.Przyjechali po dwóch minutach, aledla mnie te chwile z duszÄ…cym siÄ™, purpurowym na twarzypacjentem, byÅ‚y jak wieczność.I jeszcze Å›wiadomość, żenie mogÄ™ mu pomóc.PrzyjechaÅ‚ dr R [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •