[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było tak, jak już nieraz bywało.Powiedziałam, że mnie boli głowa, wobecczego nie wszedł do mnie.Jutro wyjeżdżamy; muszę go widzieć i przygotować się do wyjazdu myślała.Dowiedziawszy się, że Wroński jest u siebie, poszła do gabinetu. Przechodząc przezsalon usłyszała, jak przed domem zatrzymał się powóz; wyjrzała więc przez okno i zobaczyłastojącą karetę.Wyglądająca z niej panienka w kapeluszu lila dawała jakieś poleceniedzwoniącemu do drzwi lokajowi; potem słychać było pertraktacje w przedpokoju, ktoś szedł nagórę i za chwilę w pokoju obok rozległy się kroki Wrońskiego.Zbiegł szybko po schodach.Annapowróciła do okna.Wroński ukazał się na ganku z gołą głową i podszedł do karety; panienka wkapelusiku lila oddała mu jakąś paczkę.Wroński powiedział do niej z uśmiechem parę słów, karetaodjechała, on zaś szybko wbiegł po schodach z powrotem.Mgła osłaniająca jej duszę od rana nagle się rozstąpiła i wszystkie uczucia wczorajszego dniaznów całym ciężarem przygniotły chore jej serce.Teraz już nie była w stanie pojąć, jak mogłaponiżyć się do tego stopnia, by pozostawać przez cały dzień w jego domu.Weszła do gabinetuchcąc oznajmić Wrońskiemu o swym postanowieniu. To była księżna Sorokin z córką; zajechały tu, żeby mi oddać pieniądze i papiery od maman.Wczoraj nie mogłem tego załatwić.Jak twoja głowa, czy lepiej się czujesz?  zapytał zespokojem, rozmyślnie nie zwracając uwagi na jej uroczysty i posępny wyraz.Zatrzymała się pośrodku pokoju i patrzyła na niego w milczeniu Spojrzał na nią, zasępił się nachwilę, po czym dalej czytał zaczęty list.Obrócił się i z wolna poszła ku drzwiom.Mógł jązawrócić z drogi, ale była już u progu, a on wciąż milczał i słychać było tylko szelest kartekpapieru w jego ręku. Ale, ale  powiedział, gdy była już we drzwiach  więc jutra stanowczo wyjeżdżamy?Nieprawdaż? Pan  tak.Ja  nie  odparła i zwróciła ku niemu głowę. Anno, przecież tak żyć niepodobna& Pan wyjedzie, ja nie  powtórzyła. To jest w końcu nie do zniesienia! Pan& pan tego pożałuje  i z tymi słowy wyszła z pokoju.Przestraszony wyrazemrozpaczy, z jaką Anna to wyrzekła, zerwał się i chciał biec za nią, lecz opamiętał się, usiadł ichmurny, z zaciśniętymi zębami, pozostał tak przez chwilę.Ta w wysokim stopniu niewłaściwagrozba specjalnie go jakoś ubodła. Wszystkiego próbowałem  myślał  jedno mi; tylkopozostaje: nie zwracać uwagi  i począł zbierać się do drogi.Oprócz spraw na mieście, miałjechać do matki, od której trzeba było uzyskać podpis na pełnomocnictwie.Anna słyszała odgłos jego kroków w gabinecie i w jadalnym.Zatrzymał się u drzwi salonu.Nieskierował się jednak ku jej drzwiom, lecz tylko polecił, by w jego nieobecności oddanosprzedanego ogiera Wojtowowi, który po niego przyśle.Pózniej słyszała, jak zajechał powóz, jakotwarto drzwi wejściowe i Wroński znów wyszedł z domu.Wnet jednak powrócił do sieni i zarazktoś pędem wbiegł na schody; był to kamerdyner  po zapomniane rękawiczki.Stanęła przy okniei widziała, jak Wroński, nie odwracając nawet głowy, wziął; rękawiczki i dotknąwszy plecówstangreta, coś mu powiedział.Potem, nie patrząc wcale w stronę okien i zajęty wkładaniemrękawiczek, usadowił się w ; powozie, jak zwykle z nogą założoną na nogę, i zniknął wraz zpowozem na zakręcie ulicy. XXVII Odjechał! Skończyło się  powiedziała sobie Anna, która nie ruszyła się od okna.I  jakecho tych słów  ożyło w niej wspomnienie mroku po zgaśnięciu świecy i wrażenie strasznegosnu, zlewając się w jedno i napełniając jej serce lodowatą trwogą. Nie, to się stać nie może!  wykrzyknęła i przeszedłszy w głąb pokoju przeciąglezadzwoniła.Bała się teraz tak bardzo pozostać sama, że nie czekając na przybycie lokajapośpieszyła na jego spotkanie. Proszę się dowiedzieć, dokąd pan hrabia pojechał  rozkazała.Służący odrzekł, że panhrabia pojechał do stajen. Pan hrabia kazał powiedzieć, na wypadek gdyby jaśnie pani potrzebowała powozu, że powózzaraz będzie z powrotem. Dobrze.Proszę zaczekać.Zaraz napiszę parę słów; proszę to posłać przez Michajłę do stajen.Tylko prędko.Usiadła i napisała:,,To moja wina.Wróć do domu: musimy się rozmówić.Na miłość boską, wracaj.Boję się.Zapieczętowała kopertę i oddała ją służącemu.Bała się teraz samotności: wyszła więc tuż zanim ze swego pokoju i udała się do dziecinnego. Cóż z tego, kiedy to nie to& to nie on! Gdzie są jego niebieskie oczy, jego miły, nieśmiałyuśmiech?  to była jej pierwsza myśl, gdy zobaczyła swą tłuściutką, rumianą córeczkę z jejczarnymi kędzierzawymi włoskami, zamiast Sierioży, którego w swym obecnym zamęcie myślispodziewała się ujrzeć w dziecinnym pokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •