[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie.Nie wiem, ale zdaje się, że nie.Drzwi były uchylone.Pchnąłem je lekko.A pózniej były otwarte nawet szerzej.Widocznie on.ten człowiek. Tak.Rozumiem.Pozostawiłeś wszystko nie tknięte do naszego przyjazdu? Jakie jeszcze linie? zapytał Parker. Na kontakcie małej lampy na biurku (na szczęście kontakt jest dość duży) odbiłysię wyraznie dwa palce, te same co na klamce. Filipa Davisa? Tak. A na marmurowym przycisku? Nic.Został dokładnie wytarty przez kogoś, kto miał go w ręce. Na razie dziękuję.Niech mi pan zostawi fotografie. Są zaopatrzone w podpisy na maszynie.Do widzenia.Odjeżdżamy do Londynu,tak? Tak.Gdyby pojawiło się coś nowego, wyślę samochód.Do widzenia.Chudy człowiek wyszedł, mrugnąwszy w kierunku Parkera i przyłożywszy jeden pa-lec do głowy w formie oszczędnego salutu.Po chwili usłyszeli przez otwarte drzwi sie-ni odgłos zapuszczanego silnika samochodowego. On także nigdy się nie myli. mruknął Parker. To jeden z najlepszych eks-pertów na kuli ziemskiej.Co myślisz o tym?Po raz pierwszy Joe nie wykazał bezradności. Zaczynam się zastanawiać mruknął. Zaczynam powoli rozumieć pewnąokoliczność, ale.Nie chcę jeszcze nic mówić.Na pewno będziesz chciał przesłuchać te-raz Sparrowa.Na razie wszystko sprawia wrażenie, jakby to on zabił Iana.To jest moż-liwe.Zresztą te ślady.Pochylił się nad fotografią, przedstawiającą w wielkim powiększeniu rękojeść nożachirurgicznego.Były na niej widoczne dwa odciski palców.Druga, mniejsza fotografiaukazywała dalszy ciąg odcisku wskazującego palca na zaokrągleniu noża, którego nieuchwyciło pierwsze zdjęcie.Joe sięgnął po zakryty chustką nóż i wziął go w palce. Co robisz? zapytał Parker. Nic, przyglądam się temu zdjęciu.Widzisz? Co? Parker także spojrzał. Ach, to powiedział. Tak.Od razu to zoba-czyłem.Ale myślę, że pan Sparrow musi nam o tym opowiedzieć.Jones!95 Tak, szefie? Poproś tu pana Sparrowa, który czeka w salonie. Tak, szefie! Czy chcesz, żebym tu pozostał? zapytał Alex. Tak. Parker spojrzał mu w oczy. Cała ta historia zaczyna się komplikować,Joe.To nie jest prosta sprawa.Czułem to, zanim jeszcze przesłuchałem tych ludzi, któ-rych mam przesłuchać.Zaczynam rozumieć, że stało się tu coś, co wymyka się namz rąk.Przekonasz się, że w jakiś piekielny sposób każdy fakt będzie się obracał na osii ukazywał nam zupełnie inną twarz.Zostań przy mnie, Joe.Boję się.Boję się omyłki,może po raz pierwszy od czasu, kiedy pracuję.To nie jest zwykła sprawa.To nasza spra-wa, Joe.Alex w milczeniu pochylił głowę. Pan Sparrow! powiedział Jones i zamknął drzwi za wchodzącym uczonym.Harold Sparrow wyglądał okropnie, jak gdyby ta jedna noc dodała mu dziesięć lat.Oczy jego patrzyły spoza okularów z wyrazem nie ukrywanej, bezgranicznej rozpa-czy.Szerokie plecy były pochylone.Alex zauważył, że nawet chód stał się powolniej-szy.Sparrow ubrany był w ciemne wieczorowe ubranie, to samo, które miał na sobiewczoraj.Widocznie ubierając się włożył je, nie pomyślawszy nawet o tym, że jest ranek.Koszula także była ta sama, biała i nie idealnie świeża.Krawat obsunął się odsłaniającduży perłowy guzik przy szyi. Niech pan siada, panie profesorze. Parker wstał i podał mu krzesło.Sparrowusiadł ciężko.Spojrzał na Alexa i przez twarz jego przebiegł wyraz lekkiego zdumienia,ale prędko zniknął, jak gdyby nakryły go inne, ważniejsze myśli. Pan Alex jest moim współpracownikiem powiedział Ben bez zająknienia a ja jestem inspektorem Scotland Yardu i mam obowiązek prowadzenia śledztwaw tej sprawie.Zresztą widzieliśmy się już raz. Nie przypominam sobie. Sparrow spojrzał na niego bez zbytniego zaintere-sowania. W domku ogrodnika, kiedy pokazywałem panu ów list.Była tam mowa o niebez-pieczeństwie.Niestety, nie umieliśmy mu zapobiec. Ach, tak.Wyglądał pan zupełnie inaczej.Zapadło milczenie. Czy pan sądzi, że Ian Drummond mógł zginąć w związku z tym listem? Czy ja?.Nie wiem. Sparrow rozłożył ręce. nie umiem panu powiedzieć.Nie wiem nic, zupełnie nic.Nie domyślam się nawet. Tak. Parker nie patrzył na niego. W związku z tym, że morderca nie jestjeszcze znany, musimy ze względów formalnych wiedzieć, co wieczorem i podczas nocyrobiły wszystkie osoby znajdujące się w tym domu.Może powie nam pan, panie profe-sorze, wszystko, co pan robił począwszy od ukończenia kolacji.96 Ja?.Po kolacji, zaraz.tak, po kolacji odprowadziłem żonę do jej pokoju i wyma-sowałem jej rękę.potem.poszedłem na przechadzkę po parku i wróciłem. Która była wtedy godzina? Dziesiąta, może trochę po dziesiątej.Pózniej poszedłem na górę, do mojego poko-ju, nie, do pokoju żony, i znowu wymasowałem jej rękę.Miała wypadek przy grze w te-nisa. Wiem. Parker skinął głowa. Małżonka pana mówiła o tym. Tak.Mówiła panu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]