[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez marynarkę,sweter i dwie koszule chłód przenikał z taką łatwością, jakby człowiek wcale na sobie nic niemiał.Na Kiercelaku w związku z tym ceny palt poszły w górę.Za najlichszą jesionkę, po-rządnie już przetartą żądano najmniej piętnastu złotych.Co sprytniejsi współlokatorzy z noc-legów zaopatrzyli się od dawna w watowane palta lub nawet kożuchy.Lecz Murek ani umiał,ani chciał posługiwać się ich sposobami.Dlatego nie wykończył swego obiecanego elaboratu na czas i nie stawił się w umówionymdniu pod daszek.Przypilnował Mikę dopiero pod koniec tygodnia i wręczył jej plik arkusi-ków różnego formatu, zapisanych gęsto ołówkiem.Kazała mu zgłosić się na %7łoliborz, ale po niedzieli, gdyż MArletka obiecała przepisać, gdyskończy nocne dyżury w telefonach.W wyznaczonym terminie robota rzeczywiście była skończona.Mika wręczając to Mur-kowi, powiedziała: MArletka koniecznie chce pana poznać.Murek zrobił niechętny gest ręką.123  Och  zgorszyła się Mika. Nie odmówi jej pan tego.Była przecie dla pana tak życzliwa. Ale po co? Twierdzi, że musi z panem pomówić.Coś tam gadała, że jest pan na błędnej drodze i żeszkoda takiego człowieka.Obiecałam jej, że was zapoznam.Tym bardziej, że wspomniała omożności pracy dla pana.To zainteresowało Murka, niestety.Mika nic bliższego powiedzieć nie umiała.Natomiastwygadała się, że sama na swoją rękę robiła starania, by znalezć dlań jakieś zajęcie w firmie, wktórej pracuje.Na nieszczęście wszystko spełzło na niczym, gdyż i tam redukują personelbiurowy. I mnie taki los spotkał  zakończyła, rozkładając ręce. Co pani mówi?. Och  uspokoiła go.Z biura musiałam ustąpić, ale dano mi inną pracę.W laboratorium. A cóż to za forma? Chemiczna? Tak.Fabrykacja różnych lekarstw, preparatów, specyfików.Bardzo duża firma.Na pew-no znają pan, chociażby z reklam. A.Zleist i Spółka. Oczywiście, wiem  potwierdził. A co pani w tym laboratorium robi? Mika z lekka za-rumieniła się: Ach, bardzo nieprzyjemne rzeczy.Nawet obrzydliwe.Bo widzi pan, ja pracuję teraz wwydziale preparatów hormonalnych.Tam wycina się różnym biednym zwierzątkom pewnegruczoły, których wydzielina idzie na wzmocnienie.temperamentu rozmaitych pań i panów.Brr.Gdyby ci pacjenci wiedzieli, jak dla nich cierpią biedne koguty, kury i króliki!.Ja potym wszystkim, za żadne skarby nie wzięłabym do ust tych pastylek, ani bym pozwoliła za-strzyknąć sobie tych hormonów.Człowiek jest najbardziej egoistycznym i bezlitosnym stwo-rzeniem na ziemi.Najpierw odbiera biednym zwierzętom ich radość życia, a pózniej je całezjada. Jak to zjada?.To wy tam jecie te swoje ofiary? Gdzież tam.Nie my.Ale przecież w każdej restauracji można dostać porcję kapłona czypulardy.Murek z niedowierzaniem patrzył na delikatne, wątłe, niemal przezroczyste ręce Miki.Itymi właśnie ślicznymi rękami wykonywała ona owe obrzydliwe operacje. I może pani to robić?  zapytał z niedowierzaniem. Muszę  uśmiechnęła się smutnie. W biurze nie było pracy, zaproponowano mi to za-jęcie, cóż miałam począć? I za to powinnam być wdzięczna. Ale to są świnie  oburzył się:  %7łeby młodej panience dawać taką bezwstydną robotę!To nie mogli znalezć w całej firmie innego miejsca, a tam postawić mężczyznę? Zapewne.Ale mężczyznom więcej trzeba by płacić.A my dostajemy po sto czterdzieścizłotych miesięcznie.Niech pan nie myśli, że pracuję tak sama.Jest nas przeszło dwadzieścia kobiet.Przeważnie młode panienki.Są dwie studentki me-dycyny i te przynajmniej niejako są w swoim fachu, ale inne nic z tym wspólnego nie mają.Jedna na przykład studiuje inżynierię lądową, druga jest w konserwatorium, a ja mam kole-żankę, rzezbiarkę, z którą kiedyś uczyłyśmy się w szkole sztuk pięknych.Cóż począć.Trzeba.Z początku brzydziłam się okropnie i wstydziłam się, ale do wszystkiego widocznie możnasię przyzwyczaić.Może i nie zdecydowałabym się na te hormony, ale MArletka zakrzyczałamnie, że żadna praca nie przynosi ujmy i że trzeba gwizdać na przesądy. O, przepraszam  zaoponował Murek. Praca wprawdzie nie przynosi ujmy, ale gwiz-danie na to, co pannie Mariecie podoba się nazywać przesądami, to całkiem inna para kalo-szy.To wcale nie przesąd.Mężczyzni są właśnie do tego, by brać na siebie wszelką nieprzy-jemną i brutalną pracę.Bo chcą w kobiecie widzieć coś lepszego i czystszego od siebie.I mu-szą starać się, by osłonić ją przed wszystkimi brudami życia.Gdybym ja był dyktatorem czytam innym królem, wydałbym ustawy zabraniające zatrudniania młodych dziewcząt przy po-124 dobnych świństwach.Kobieta powinna być upiększeniem, ozdobą, piękniejszą stroną naszegożycia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •