[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młoda królewna patrzyła tylko na Jasona.Przechwyciła jego spojrzenie, szybko, prawie niezauważalnie mrugnęła doń, odrobinę pochyliła głowę, a potem intuicyjnie, nie mając najmniejszego pojęcia o załatwianiu takich spraw, nieświadoma nawet, że to czyni, wysłała do Jasona telepatyczną wiadomość: Spokój ! Zgoda! Pokora!A najdziwniejsze, że falę tę odebrał nie tylko Jason, ale również Meta.- Uspokój się - szepnęła jego poważna skądinąd amazonka.- Zgódź się jeszcze raz na jego warunki.Doba rozejmu i nam się przyda.- Wybacz, Wasza Królewska Mość - głośno powiedział Jason.- Władcą tego globu jesteś, oczywiście, ty.Zgadzam się więc poczekać do jutra.Proszę pozwolić mi odejść, chciałbym zjeść coś i odpocząć.- Zezwalam i nakazuję ci: odpoczywaj, Jasonie! - powiedział uroczyście Jota ponad tłumem rozchodzących się już widzów.Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie.Na drodze prowadzącej do parkingu mankana, dogonił Jasona mizerny człowieczek w łachmanach - tacy zazwyczaj żebrzą o pieniądze - i długo mamrotał coś w miejscowym narzeczu, a potem łamaną interlingwą zakomunikował:- Królewna prosiła wiedzieć: twoja pamiętać noc? Królewna prosił twoja powiedzieć moja.Jason zrozumiał, o co chodzi, i powtórzył wyraźnie:- Przekaż: Jason wszystko pamięta.Żebrak szaleńczo kiwał głową i wyciągał rękę po napiwek.Jason podał mu galaktyczny kredyt.- Tsota - powiedział żebrak.- Co za tsota? - rozeźliła się i tak już niezadowolona z tej sceny Meta.- Powiada, że to mało - przetłumaczył Jason, nieźle już władający agreasjańkim.- Aha, mało?! - Pistolet Mety wpatrywał się w czoło żebraka.- Spadaj stąd, pókiś cały! Resztę da ci królewna, głupcze!Takie słowa nie wymagały przekładu - żebrak zniknął jak zdmuchnięty powiewem wiatru.Jason roześmiał się serdecznie.Głośno, niepowstrzymanie i zaraźliwie.Nic tak nie pomaga w usunięciu śladów i konsekwencji stresu jak wesoły, zdrowy śmiech.- Znowu pójdziesz na randkę z nią? - zapytała Meta, gdy noc opadła na miasto Agreasy i trzy zielone księżycowe ścieżki drżały na cichych, oleliście czarnych falach za oknami hotelu.- Powinienem pójść, kochanie.To nie randka, a spotkanie w interesach.Pomogła nam za pierwszym razem, pomoże i teraz.- A nie sądzisz, że ona po prostu pomaga sobie?- Oczywiście, nie zapomina o swoich interesach.Tylko wariat potrafi nie myśleć o sobie.Ale teraz jej stare marzenie, uciec z tej planety, zgodne jest z naszymi celami.Bez nas nie poleci nigdzie.My zaś bez niej nie możemy dostać "Barana".Ot i wszystko.- Nie, nie wszystko.Czy zamierzasz się z nią ożenić?- Zwariowałaś! Nie gadaj głupstw! - rozzłościł się Jason.Zamierzam tylko zabrać ją z tej planety.- Dokąd zabrać? Na nasz statek? Przecież ta chutliwa koteczka zapewnia wszystkich i wszędzie, że bez ciebie nie może żyć.- Jak to, wszystkich i wszędzie? - zdziwił się Jason.- Kerka na przykład, podczas wczorajszej rozmowy.Arcykapłana.- Arcykapłana? Nic o tym nie wiem.Jak to?- No.- Meta straciła na chwilę kontenans -.wiesz, pozakładaliśmy w świątyni sporo pluskiew.Podsłuchałam dzisiaj rano, jak modliła się przed walką, i potem, kiedy spowiadała się przed tym starcem.- Meeeto! - Jason był wstrząśnięty - Chyba rzeczywiście pora nam wracać do domu.W tym przeklętym centrum Galaktyki staliśmy się intrygantami, szpiclami, zazdrośnikami, po prostu jakimiś durniami.Jeszcze trochę i oddam swój pistolet na ofiarę Dziewiesowi, a sam zacznę się modlić, by bogowie uwolnili mnie od wszelkich aktów agresji!Meta uśmiechnęła się trochę niepewnie, ale doceniła dowcip i powiedziała cicho:- Dobra, idź do tej swojej świątyni, już czas.Idziemy za tobą i będziemy w pobliżu jak wczoraj.Midi przyszła na randkę w skafandrze astrokomandosa z dość pojemnym plecakiem.Jason i dziewczyna nawet nie wchodzili do wnętrza świątyni Dziewiesa.Szybko przebiegli przez krzewy, myląc ślady jak zające, przecięli łąkę, a potem w ciemnym zagajniku dziewczyna chwyciła rękę Jasona i już jej nie puściła.Na dnie jakiegoś parowu przeszli w bród strumień.Midi niczego nie wyjaśniała, tylko powtarzała co chwilę:- Szybciej, szybciej!Potem, na małej polance, zatrzymali się jednak i usiedli, opierając się plecami o pień szerokiego niskiego drzewa, którego korona osłaniała ich przed księżycowym światłem.- Dokąd mnie prowadzisz? - zapytał Jason.- Do Olśniewającego Śruboroga.Musimy zawładnąć złotym poszyciem już teraz, w nocy, póki wszyscy, łącznie z twoimi przyjaciółmi, sądzą, że po prostu wyjaśniam ci plan działania.Oświadczenie zaskoczyło Jasona, zapytał więc ostrożnie:- A twój papa też sądzi, że wyjaśniasz mi w świątyni plan działania?Midi nie obraziła się, nawet nie wnikała w szyderczy podtekst tego pytania.- Ależ niczego mój głupi papcio nie sądzi! Jak ma sądzić, skoro nie umie myśleć.Ale za godzinę, nie później, na pewno wypuści naszym tropem sforę psów i twoi przyjaciele urządzą sobie strzelaninę.Jedni bogowie wiedzą, czym to się może skończyć.Nawet nie chcę o tym myśleć.Po prostu musimy zdążyć, Rozumiesz? Musimy zrobić wszystko właśnie teraz.- We dwoje?- Oczywiście, że we dwoje.Zobaczysz smoka i od razu zrozumiesz: nie da mu rady cała armia, jeśli się nie zna pewnego sekretu.- A ty znasz?Midi zamyśliła się na sekundę, a potem cicho i dość niepewnie powiedziała:- Wydaje mi się, że tak.- Tylko ci się wydaje? - zapytał nieco wystraszony Jason.- No.W plecaku mam najważniejszą część smoka, procesor dystansowy.Ukradłam go papciowi, ale nigdy wcześniej nie korzystałam z tej zabawki, nawet jej na oczy nie widziałam.Mam nadzieję, że mi pomożesz.- Pomogę - zapewnił ją Jason.- Powiadasz, że mamy mało czasu? No to się ruszmy.- Jesteśmy już blisko, to jest Las Arski.Pięć minut szybkiego marszu i między drzewami pojawiło się złociste lśnienie, a po kolejnych trzech wyszli na rozległą polanę zalaną równym światłem, które biło od leżącej na środku elipsoidy o zadziwiająco harmonijnym kształcie.Na jednym końcu zwężała się do średnicy mniej więcej metra, może półtora, a z drugiego, szerszego, zdobiły ją połyskujące spirale, rzeczywiście przypominające rogi barana.I wcale nie trzeba było kończyć kosmicznej akademii, aby rozpoznać w tym kształcie naturalny i przemyślany model statku kosmicznego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •