[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ile razy napadały na małe państwa sąsiednie, zawsze zwyciężały i zabierały wszystko, czego pragnęły.Zdarzyło się, że tej nocy, kiedy doktor bawił w gościnie u wodza, amazonki zaatakowały krainę Nyam-Nyam.Mniej więcej około dziesiątej wieczorem wszystkich zbudziły ze snu głośne okrzyki: „Wojna! Wojna! Amazonki nacierają!”Zapanował straszny zamęt.Zanim księżyc wzeszedł, walczono w ciemnościach, napadano na własnych rodaków, nie odróżniając braci od wrogów.Gdy się nieco-rozjaśniło, doktor zobaczył, że większość wojowników wodza Nyam-Nyam uciekła do dżungli.Tysiące Amazonek krążyło po wsi i zabierało wszystko, co im się podobało.Doktor Dolittle próbował porozumieć się z nimi, ale go po prostu wyśmiały.Nagle biała mysz, która przyglądała się temu widowisku, siedząc na ramieniu doktora, szepnęła mu do ucha:- Jeśli to naprawdę jest armia kobiet, to dam sobie z nimi radę.Kobiety strasznie boją się myszy.Zwołam trochę myszy i zobaczymy, co się da zrobić.Biała mysz pobiegła i wkrótce zebrała własną armię, złożoną mniej więcej z dwustu myszy, które mieszkały pod podłogą i w szparach chat murzyńskich.Myszy rzuciły się na amazonki i zaczęły je gryźć po nogach.Z krzykiem i wrzaskiem porzuciły wielkie, tęgie kobiety wszystko, co ukradły, i uciekły na łeb, na szyję do swoich domów.Przynajmniej raz sławne Amazonki nie osiągnęły tego, co zamierzały.Doktor Dolittle powiedział białej myszy, że może być dumna z siebie, gdyż z pewnością jest jedyną myszą na świecie, która wygrała wojnę.ROZDZIAŁ IVPOŁAWIACZE PEREŁNastępnego ranka doktor wstał bardzo wcześnie.Po skromnym śniadaniu - trudno było w tym zubożałym kraju wymagać czegoś innego - zapytał wodza Nyam-Nyam o drogę do skał Harmattan; wódz powiedział, że stąd ich nie widać - są o półtorej godziny jazdy łodzią od Fantippo.Jan Dolittle zdecydował, że będzie najlepiej, jeśli go tam zaprowadzi jakiś ptak wodny.I Dab-Dab w jego imieniu poprosiła o to mewę, która przechadzała się na wybrzeżu, nie mając właściwie nic do roboty.Mewa odrzekła, że zna dobrze te miejsca i poczytuje sobie za zaszczyt towarzyszenie doktorowi.Więc doktor wraz z Jipem, Geb-Geb, Dab-Dab i białą myszą wsiadł do łodzi i wypłynął w kierunku skał Harmattan.Ranek był piękny i przejażdżka bardzo przyjemna, jakkolwiek Geb-Geb kilka razy o mało nie przewróciło łodzi.Wychylało się bezustannie, aby uchwycić trawę morską, gdy zauważyło, że mewa ją zjada.Ze względów bezpieczeństwa musiano je w końcu ułożyć na dnie czółna, skąd już nic nie mogło zobaczyć.Mniej więcej około godziny jedenastej rano - ląd afrykański znikł już z pola widzenia - ujrzeli grupę małych, skalistych wysepek, które według słów ich przewodnika były właśnie owymi skałami Harmattan.Wśród skał znajdowały się siedliska tysięcznych odmian ptaków morskich.Gdy czółno się zbliżyło, przyfrunęły zaciekawione mewy, rybitwy, albatrosy, kormorany, dzikie gęsi i dzikie kaczki, aby się przyjrzeć obcemu przybyszowi.Gdy się dowiedziały od mewy, że ten spokojny, niewielki, gruby jegomość to nie kto inny, tylko sam wielki doktor Dolittle, wiadomość ta rozniosła się jak błyskawica i wkrótce czółno zostało otoczone chmarą błyszczących w słońcu skrzydeł.Ptaki morskie powitały doktora takim serdecznym i hałaśliwym świergotem, że zagłuszyły każde wymówione słowo.Łatwo było zrozumieć, dlaczego ptaki morskie osiedliły się na tej właśnie wyspie.Wybrzeże otoczone było ze wszech stron na pół zanurzonymi w morzu skałami, o które fale rozbijały się z szumem i hukiem.Żaden statek nie docierał tutaj i nie zakłócał spokojnego życia ptaków; nawet łódź tak lekka jak czółno doktora, zbudowana dla najpłytszych wód, nie mogłaby tutaj przybić, gdyby witające Jana Dolittle ptaki nie przeprowadziły go zręcznie wokoło największej z wysp na drugą stronę, gdzie głęboka zatoka tworzyła rodzaj maleńkiego portu.Doktor Dolittle zrozumiał teraz, dlaczego te wyspy zostały w posiadaniu biednego wodza.Nikomu z sąsiadów nie wydawały się warte podboju.Trudno dostępne, o gruncie nieurodzajnym i niezdatnym do uprawy, płaskie i wystawione na wszystkie wiatry i burze, samotne i nagie nie nęciły nieprzyjaciół i pozostawały od wielu, wielu lat w posiadaniu Nyam-Nyam i jego szczepu, chociaż nikt nigdy ich nie odwiedzał.Ale ostatecznie okazało się, że skały Harmattan są o wiele więcej warte od tych wszystkich obszarów, które zostały stracone [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •