[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Manika dobrze odczytała jego spojrzenie, bo szybko wtrąciła:- Gospodarze wiedza, że jesteś naszym gościem.Jonathan skinął głową i mówił dalej:- Nie objaśnię wam na czym to polega musiałbym używać innych, równie niezrozumiałych pojęć, jużnie mówiąc o tym, że sam nie wszystko rozumiem.W każdym razie to potęga, którą potrafiliśmyzmusić do pracy.W wielu przypadkach zastępuje wasze sprego przewozi nas na duże odległości,podnosi ciężary, oświetla pokoje, zapewnia rozrywkę I zabija, jeśli wyrwie się spod kontroli.%7łyją teżw naszym świecie zwierzęta, które, choć niepodobne do człogów, podobnie bronią się przed intruzamiczy wrogami - wzruszył ramionami i popatrzył na zebranych przy stole, uśmiechnął się.- I to wszystkonazywa się w moim świecie, jak mówiłem, prąd, elektryczność.Aapczywie wypił ćwierć dzbana schłodzonego owocowego moszczu.Odetchnął z rozkoszą.- A gdzie Jorhan? - uświadomił sobie brak współtowarzysza podróży.- Dzisiaj rano ruszył do Trzeciej - poinformowała go Josnatte.- AhaZobaczył, że Chsalk wyjmuje z kieszonki na rękawie koszuli swoje cygaretki i mimo że nie palił jużod dwóch tygodni poczuł natychmiast nieodpartą ochotę na papierosa.Wskazał cygaretki ruchembrwi i wyciągnął rękę.Po chwili palili obaj jednakowo zadowoleni.- Hm A czy nie mógłbyś - Josnatte złożyła ręce jak do modlitwy i na chwile oparła na nich nos.Wyglądała jakby zbyt pośpiesznie zaczęła jakieś zdanie i teraz zastanawiała się czy może jeskończyć.- Czy nie mógłbyś nam opowiedzieć jeszcze coś o swoim świecie?Andei chrząknął nerwowo, Manika i Chsalk poruszyli się, ale nie otworzyli ust.Jonathan rozłożyłszeroko ręce.- W każdej chwili i ile chcecie! - zawołał wesoło.- Myślałem, że was to zupełnie nie interesuje? Niktmnie nigdy o nic nie pytał- Nie wiedzieliśmy czy Czy będziesz chciał, czy wolno ci- Czy mi wolno? - Jonathan zmarszczył brwi i rozejrzał dookoła z niedowierzaniem.- A kto, do licha,mógłby mi zakazać opowiadania o moim własnym świecie?W pokoju zapanowała cisza.Była głęboka i tak ją odczuł znacząca.Soyeftie mieli dziwne, pełnewiny spojrzenia, unikali jego wzroku, a na siebie zerkali z wyrzutem.- Wiesz co? Powiem ci wszystko - podjęła decyzję Manika.- Baliśmy się dwu rzeczy że jesteś nietym kim mówisz, za kogo chcesz uchodzić.I po drugie, jeśli jesteś tym, za kogo cię mamy, jeślimówisz prawdę, w co wierzymy, to staraliśmy się wczuć w twoje położenie i nie chcieliśmy obrazić cięw jakiś sposób czy nawet zmuszać do wspomnień ze swojego świata.Rozumiesz nas? Rozumiesz?- Chyba tak - odpowiedział z wahaniem Jonathan.- Chyba Chociaż taka delikatność wydaje misię - pokręcił głową.- Nie wiem czy mój świat byłby, aż tak uważny w stosunku doniespodziewanego przybysza.Czuję się zawstydzony.- Westchnął i obrzuciwszy spojrzeniempoważnych Soyeftie parsknął śmiechem.- Dajcie spokój! - zawołał.- Siedzimy tu jak na pogrzebie, a przecież ofiara żyje! Hej, ludzie! %7łyję, niecieszy was to? Tak? No to będę wam opowiadał, aż pożałujecie waszej pochopnej prośby.Terazdopiero będziecie mieli powód do zmartwienia, bo jestem opowiadaczem z zawodu i charakteru.Inareszcie mam publiczność, która jeszcze nie zna moich koronnych historyjek.Samiście sobie winni!Nalejcie mi jeszcze tego kompotu - wypił duszkiem cały kubek szprycera i wytarł usta.- Nieopowiadałem wam jeszcze jak kiedyś założyłem się z przyjacielem, że Nie opowiadałem? To niezłahistoryjka na rozgrzewkę.SłuchajcieDwudziesta pierwsza doba;wczesne popoAudniePo powrocie do Oazy Dobrej Magii, dokładnie czwartego dnia po tym jak z Chsalkiem i Farmi wróciłdo miasta, zostawiając Manikę, która uparła się, że odwiedzi pozostałe dwie farmy i wróci z Jorhanem,zaczepił go na ulicy jeden ze starszych mieszkańców osady.Staruszek zaszedł mu drogę, uprzejmiepowitał, a następnie długo i skomplikowanie przepraszał za mającą zaraz nastąpić bezczelną prośbę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]