[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pokaż palcem zażądał. Ale co? Gdzie? Gdzieś przed siebie.Uniosłam dłoń i wtedy Hunt powiedział, że mogę już otworzyć oczy.Potemwyciągnął rękę i dotknął palcem miejsca na mapie, które wskazałam.Malostransk�. Tu jedziemy oznajmił. Naprawdę? Naprawdę zarzucił sobie bagaże na ramię. A jeśli to jakieś paskudne miejsce? zaoponowałam. Jakaś parszywa dzielnica?To może być niebezpieczne. Kelsey, już mówiłem, że nie pozwolę, by stało ci się coś złego. Są na tym świecie rzeczy, nad którymi nawet ty nie masz kontroli.Coś w twarzy Hunta zmieniło się.Jego spojrzenie pociemniało, a miesień szczękizaczął pulsować. Wierz mi, Kelsey, wiem o tym.Patrząc na niego, zrozumiałam, że to jedno zdanie, to skrzywienie ust i mimowolnenapięcie mięśni, zdradziło mi więcej na jego temat niż wszystkie wcześniejszerozmowy.Naprawdę miał zamiar mnie chronić to było wypisane na jego twarzy.Zwłaszcza teraz, gdy przysłonił ją cień jakiejś tragedii z przeszłości.Nie mogłam widzieć go takim i mu nie ufać.Zcisnęłam go mocniej za rękę. Wchodzę w to.Kiedy się uśmiechnął, cień zniknął.Hunt znowu wyglądał tak, jakby nic nigdy gonie trapiło.Kupiliśmy bilety i namierzyliśmy właściwy pociąg.Peron wyglądał jak żywcemprzeniesiony z planu jakiegoś filmu science-fiction.Do tej pory myślałam, że Pragajest miejscem przeszłości, teraz wykonaliśmy skok w przyszłość.Całe ścianyi sklepienie wyłożone były złotymi, srebrnymi i zielonymi kafelkami z niewielkimiwybrzuszeniami na środku.Zrodkiem sufitu biegła świetlna linia, która oblewała tunelniesamowitą poświatą.Pociąg, który przyjechał, okazał się pełen ludzi.Gdy ruszyliśmy ze stacji, wciążjeszcze rozglądałam się za miejscem, w którym mogłabym usiąść albo chociaż jakąśporęczą.Zachwiałam się na nogach.Przed wpadnięciem na sąsiada ocalił mnie Hunt,który złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie, mrucząc: Trzymaj się.Z lubością objęłam go w pasie.Spojrzał mi w oczy. Miałem na myśli poręcz nad twoją głową, ale tak też damy radę. Chyba jej nie dosięgnę pisnęłam żałośnie, choć nawet nie miałam zamiarupróbować tego robić.Elementy konstrukcyjne wagonu nie miały szans w starciuz Huntem.Nie, gdy szło o atrakcyjność.Wagon był tak zatłoczony, że czegokolwiek bym nie zrobiła, i tak ocierałam sięprzynajmniej o trzy osoby.Obok Hunta stał długowłosy blondyn, mniej więcejw moim wieku.Uśmiechał się do mnie, ilekroć zawadziłam go ramieniem.Gdypociąg zaczął hamować, Hunt położył mi dłoń na biodrze.Myślałam, że chodzi mutylko o to, żeby mnie podtrzymać, ale nie cofnął się nawet wtedy, gdy opuściliśmy jużstację i ruszyliśmy w stronę kolejnej.Czułam ciepło jego dłoni przez materiałpodkoszulki i dżinsów.Ledwie ktoś nieopodal nas wstał, zwalniając miejsce, Hunt popchnął mnie lekkow tamtym kierunku.Klepnęłam ciężko, wyciągając ręce po plecaki, ale potrząsnąłgłową. Jest okej zapewnił, stając naprzeciwko mnie tak, że całym ciałem odgradzałmnie od gapiącego się blondyna.Powinnam się wkurzyć, ale&Hunt oparł obydwie ręce o poręcz nad głową i koszulka znowu podjechała mu dogóry, odsłaniając partie ciała, które prześladowały mnie przez większość ostatnichdwunastu godzin.Cholera.Miałam wielką ochotę dotknąć jego opalonej skóry.Najlepiej twarzą.Gdyby nie obserwował kątem oka długowłosego, pomyślałabym, żerobi to specjalnie, żeby się ze mną drażnić.Dojechaliśmy wreszcie do stacji, którą wybrałam i Hunt znowu wziął mnie za rękę.Podążyłam za nim przez stację i schodami na górę.Nawet gdy tłum ludzi zostałdaleko za nami, wciąż mnie nie puszczał.To, co wydarzyło się ostatniej nocy& To go zmieniło.Jasne, znowu mnie dotykał,ale w inny sposób.Dotykał mnie, jakby mnie znał, a nie jakbym była spotkanązaledwie kilka dni wcześniej atrakcyjną laską.I patrzył na mnie, kiedy myślał, że tegonie widzę.I przestał zadawać pytania.No, przynajmniej te najbardziej wkurzające.Wszystko razem do kupy składało się na niepokojący obraz.Obraz, którego wciążnie mogłam odcyfrować. Słuchaj, ale nic porąbanego się nie wydarzyło, tak? chciałam się upewnić. Poza tym, że nazwałaś mnie ciapą?Okej, tego sobie nie wymyślił.Tego rodzaju teksty były w moim stylu. Tak, poza tym. No wiesz, raz, czy drugi wyznałaś mi miłość i zapytałaś, czy będę ojcem twoichdzieci&Przewróciłam oczami. A poważnie? Nie sądzisz, że wyznanie miłości nie jest dość poważną sprawą? Nie sądzę, żebym wyznała ci miłość. O! Czyżbyś zaczęła przypominać sobie coś więcej? Nie, po prostu znam się na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że tego nie zrobiłam.Mogłam się kleić, ale nic więcej.Przytaknął i nie próbował już więcej żartować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]