[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Starając się lepiej wyjaśnić, o co chodzi, podniosła rękę do góry i pokazała na wyimaginowaną wysoką postać.— Morgath.Mój ojciec.— Przeciągnęła palcem po gardle jak nożem, zwiesiła głowę, a następnie spojrzała załzawionymi oczami na gospodynię.— Morgath — wyjąkała i pociągnęła nosem.Noriel objęła dziewczynkę ramionami.Ach! Ich rodzona matka nie żyła.Wyglądało na to, że zamordowali ją Sokolnicy albo ktoś do nich podobny.Ich współmatka Huana chciała, żeby pamiętano o jej siostrze–przyjaciółce.W przypływie współczucia objęła ramieniem również Huanę i powiedziała:— Jest mi przykro z tego powodu.Noriel żałowała, że nie ma trojga ramion, gdyż mogłaby też objąć Oseberga.Pragnęła, aby i to osierocone dziecko przyszło do niej po pociechę, zamiast stać odwrócone plecami, jakby odtrącało każdego, kto chciałby mu dopomóc.Och, byli przecież wśród obcych.— Oseberg córko Morgatha — odezwała się, przywołując go skinieniem ręki.Chłopiec posłuchał.On także miał twarz zalaną łzami.— Duzi chłopcy nie płaczą, Osebergu — rzuciła ostro Huana — a ty jesteś teraz głową rodziny.— Och, mamo, zostaw go w spokoju — zaprotestowała Leatrice.Noriel, która nic nie zrozumiała z tej wymiany zdań, westchnęła.Pomyślała, że Huana wygląda jak zmokła kura.Oseberg jest tylko dzieckiem, Leatrice zaś sprawia wrażenie rezolutnej dziewczynki.Nalała owsianki od czterech misek i wyjaśniła na migi stojącemu najbliżej gościowi, żeby podał je pozostałym.Oseberg wziął pierwszą z brzegu miskę, zagłębił w niej łyżkę i zaczął jeść.Noriel powiedziała ostro:— Oseberg córko Morgatha! Gdzie twoje dobre wychowanie?Zaskoczony chłopak podniósł wzrok.Rozpieszczony, osądziła kowalka, gestem każąc mu przekazać dalej miski.Tak czy inaczej wszyscy w końcu zjedli poranny posiłek.Ale kiedy wstali od stołu i Oseberg bez słowa skierował się do drzwi, Noriel zastąpiła mu drogę.Wskazała na jego miskę, a potem podniosła palec.Do góry! Do góry! Chłopak niechętnie sprzątnął po sobie, Leatrice i Huana zrobiły to samo.Następnie Huana zabrała się do mycia naczyń, rozkazawszy ostro córce, żeby jej pomogła.Oseberg zaś poszedł za Noriel do kuźni.Huana westchnęła.Ona i jej córka były służącymi w domu tej kowalichy.Jedyną osobą znającą ludzki język poza tamtymi staruchami była ta bezczelna ruda nierządnica, Arona.Teraz nawet syn Huany musi grać rolę sługi.Tak, czekały ich ciężkie czasy.Tymczasem koło młyna rozegrała się inna, gwałtowna scena.— Wytwornie się wyraża! — parsknęła Lennis trzymając się pod boki.— Nic mnie to nie obchodzi, nawet gdyby ten Egil córka Lishy był samą minstrelką Ofelis.To Jommy i wolałbym raczej mieć w domu grzechotnika niż Jommy’ego.Słyszysz?!Wargi Asty córki Lennis zadrżały, a miała w tym wielką wprawę.— Matko — powiedziała z wyrzutem.— Spójrz tylko na te biedne małe dzieci i na ich zapracowaną matkę.Widzisz, jaka ładna jest mała Soren? Znów miałybyśmy w domu maleństwo bez wszystkich kłopotów i przykrości, jakich nastręcza urodzenie własnego.— Podniosła wyżej złotowłose dziecko uciekinierów i odezwała się do niego pieszczotliwie.Lennis skoczyła i szybkim ruchem zerwała kocyk z małego Sorena.— To jeszcze jeden Jommy — oświadczyła i zwróciła się ze złością do swojej młodszej córki.— Co się z tobą dzieje, ty zła dziewczyno?! — zapytała.— Czyżbyś w perwersyjny sposób upodobała sobie bestie, które zabiły twoją babkę i użyły przemocy wobec twojej matki?!Spojrzała na nią, mrużąc oczy.Nie po raz pierwszy zrozumiała, że zbyt często działo się tak, jak chciała Asta, nawet jeśli ona, jej matka, na początku stanowczo się temu przeciwstawiała.— Tylko bez żadnych sztuczek, młoda kobieto — warknęła.— Mamo! — Z drugiej izby dobiegł głośny okrzyk oburzenia, który odwrócił uwagę młynarki.Lennis pośpiesznie zostawiła Astę i pobiegła zobaczyć, co się dzieje z Roldeen.Wpadła do kuchni i jęknęła z oburzenia.Jommy imieniem Egil zagnał jej córkę w kąt, położył swoje brudne łapy na jej ramionach i zirytowanym głosem zalewał ją potokiem niezrozumiałych słów.Szybko, zanim zdążył przejść od obelg do jeszcze gorszych czynów, Lennis walnęła go w ucho i podniosła groźnie rękę.Lecz zamiast wybuchnąć płaczem, jak robił w dzieciństwie pierwszy Jommy albo się wycofać jak tamten — ten wyprostował się i wbił w nią spojrzenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]